Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lęk daje kontrolę

Redakcja
Tarek Al Badeen FOT. ANNA KACZMARZ
Tarek Al Badeen FOT. ANNA KACZMARZ
ROZMOWA. Z Tarekiem Al Badeenem o życiu w Palestynie. Tarek Al Badeen jest Palestyńczykiem mieszkającym w Polsce. Był gościem na premierze filmu "5 rozbitych kamer".

Tarek Al Badeen FOT. ANNA KACZMARZ

- Faktycznie tak wygląda życie w Palestynie?

- Jest to jeden z nielicznych filmów, który oddaje prawdę o życiu.

- Czy ma znaczenie, że ten film, który mogliśmy w miniony weekend oglądać w Kinie 18 w Pauzie, nakręcony został przez Izraelczyka i Palestyńczyka, ludzi stojących po dwóch stronach barykady?

- To ma z pewnością duże znaczenie. Tylko dzięki temu nikt nie może powiedzieć, że to stronnicze, nieuczciwe, nieprawdziwe. Zawsze, gdy film robi tylko Palestyńczyk albo tylko Izraelczyk, będzie się to spotykało z zarzutami, że to polityka albo ideologia.

- Czy pamiętasz swoje reakcje na mieszkańców Izraela z czasu, gdy byłeś dzieckiem?

- Kojarzyli mi się z bronią i żołnierzami. To dlatego, że jednym z moich wczesnych dziecięcych wspomnień jest wizyta żołnierzy izraelskich w naszym domu. Mój tata wraz z wujkiem prowadzili aptekę w Betlejem. W pewnym momencie tato uznał, że za takie traktowanie nas, Palestyńczyków, nie powinien już płacić podatków na Izrael. I odmówił. Urzędnicy postawili sprawę jasno: "Albo płacisz, albo zabierzemy ci wszystko". Ojciec się nie ugiął. Zabrano z naszego domu wszystkie meble, telewizor, a on uznał, że przetrwamy. Bo to walka w słusznej sprawie. Potem nawet zasugerowano mu: "Nie płać, ale rozpowiadaj, że uregulowałeś podatek, a damy ci spokój". Chodziło o to, by pokazać, że szanowani obywatele podporządkowują się izraelskiemu prawu. Ale tata znów kategorycznie odmówił.

- Czy dziś po izraelskiej stronie jest ktoś, kogo nazwałbyś przyjacielem?

- Oczywiście. Dziś wiele się zmieniło. Gdy byłem nastolatkiem, zobaczyłem zupełnie innych Izraelczyków niż ci, którzy z bronią przyszli do naszego domu. Innych nastolatków, takich jak ja. Jeździliśmy razem na obozy sportowe, graliśmy w piłkę. Poznaliśmy się lepiej. Dziś jedną z moich bliskich przyjaciółek jest właśnie Izraelka.

- Brzmi jak dobrosąsiedzka sielanka.

- Nie o to chodzi. Momentami jest ciężko. Nie każdy wie, że Izrael pilnuje dostaw wody i prądu do Palestyny. I są ograniczane. Często mamy dni bez wody i prądu. A punkty kontrolne, na których każdy jest sprawdzany? Albo fakt, że lecąc do domu, muszę jechać przez Jordanię, bo Palestyńczyk nie może wysiąść na lotnisku w Tel Awiwie?

- Ale wiesz dobrze, że nie zawsze tak było. Izrael po prostu boi się zamachów.

- To polityka. Uwierz mi. Ekstremiści są po obu stronach, ale są mniejszością. Większość Palestyńczyków i Izraelczyków to ludzie, którzy marzą o pokoju i normalności. Ale komu w takich czasach sprzedawano by broń? Kim łatwiej sterować niż ludźmi, którym wmówić można, że żyją w nieustającym zagrożeniu? Lęk pozwala kontrolować ludzi.

Rozmawiał ŁUKASZ GAZUR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski