Przez ostatnie dwa dni Wenecję zdominowali Amerykanie m.in. pokazując w konkursie głównym znakomity i pełen przemocy film „Three Billboards Outside Ebbing, Missouri” Martina McDonagha, który zdołał wzruszyć i rozbawić publiczność. W przeciwieństwie do horroru „Mother” zebrał same pozytywne recenzje (od „The Guardian” otrzymał pięć gwiazdek).
- Wszystko jest kwestią gustu. Mój film jest mieszanką wybuchową. Mam tego pełną świadomość - bronił się na spotkaniu z dziennikarzami Darren Aronofsky. - Jest jak rozpędzona kolejka w wesołym miasteczku, jadąca z zawrotną prędkością raz w górę, raz w dół. Nie każdy ma ochotę do niej wsiąść i dać się porwać - dodał reżyser, odpowiadając na pytanie, jak radzi sobie z krytyką dziennikarzy.
Najnowszy film twórcy „Czarnego łabędzia” opowiada historię pewnego małżeństwa, które spodziewa się dziecka. Spokojne i udane życie pary burzą jednak intruzi, wkraczający do ich domu. - Nasz film należy odczytywać jako alegorię ludzkiej cywilizacji - podpowiadał w Wenecji reżyser. Początkowo dzieło nosiło tytuł „Dzień szósty”. - Poszukajcie w Biblii, co to znaczy. Odkryjecie, kiedy tak naprawdę zaczęła się nasza historia - zachęcał Aronofsky.
Grająca tytułową rolę Jennifer Lawrence przyznała z kolei, że w jej filmografii nie było dotąd postaci, którą napisał dla niej Darren Aronofsky. - Próby trwały ponad trzy miesiące, zanim przystąpiliśmy do pracy na planie. Mam poczucie, że Darren Aronofsky wyciągnął ze mnie - na potrzeby roli - to wszystko, o czym nie wiedziałam, że w ogóle we mnie istnieje - powiedziała Lawrence. Znana z bezpretensjonalnego zachowania hollywoodzka gwiazda zwróciła się też z pytaniem do weneckiej publiczności: - Czy to co mówię ma w ogóle dla was sens? Za każdym razem, gdy mam coś powiedzieć do mikrofonu, bardzo się denerwuję. Ćwiczyłam przed przyjściem do was, ale nie wiem, czy coś z tego wyszło - wyznała otwarcie.
To jednak nie Lawrence, a partnerująca jej na planie Michelle Pfeiffer otrzymała większe brawa, jako ikona kina lat 90., która powraca dziś na wielki ekran najczęściej w rolach drugoplanowych, grając raczej czarne charaktery. - Przyciągają mnie mroczni twórcy - powiedziała. Wyznała też, że jej bohaterka jest figurą anioła stróża czuwającego nad tytułową matką. - Reprezentuje też drugie oblicze głównej bohaterki - mówiła Pfeiffer.
W filmie Aronofsky’ego z raju trafić możemy do piekła. Sielanka w zastraszającym tempie zmienia się w apokalipsę. Macierzyństwo staje się koszmarem, a ludzkość zmierza nieuchronnie do zagłady. To tylko kilka z możliwych do odnalezienie tropów.
- Filmy powinny na nas działać jak gorączka. Scenariusz „Mother” dosłownie się ze mnie wylał! Napisałem go w zaledwie pięć dni poruszony tym, co dzieje się na świecie, wokół nas. Dom, który jest miejscem wydarzeń może być wszędzie i leżeć nawet w Syrii - podsuwał kolejne interesujące tropy Aronofsky.
Czy jego film zdobędzie upragnione Złote Lwy w Wenecji? Werdykt poznamy w najbliższą sobotę.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 18
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?