MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z drugiej ręki

ET
Najpierw kupowaliśmy używane ubrania, potem przechodzone samochody z zagranicy, ostatnio hitem stały się wycofane z eksploatacji komputery, laptopy, a szczególnie monitory.

Dynamicznie rozwija się rynek elektroniki używanej

   Wobec bogatych państw jesteśmy jak ubodzy kuzyni, którzy noszą ubrania zamożnych krewniaków. Jeszcze dwa lata temu tak niskie ceny były nie do pomyślenia. Za dobry monitor do komputera trzeba było zapłacić kilka tysięcy złotych. Dzisiaj półka z markowym sprzętem jest w zasięgu każdego posiadacza komputera, a w ofertach można przebierać jak w ulęgałkach. Wystarczy tylko wejść na aukcję internetową, gdzie sprzęt komputerowy sprzedawany jest w ilościach hurtowych. Sony, ekran 17 cali, cena 349 zł, liczba dostępnych przedmiotów - 48, simens 15 cali, cena 570 zł - 20 urządzeń, belinea 17 cali, cena 350 zł - do kupienia 96 monitorów - to tylko kilka pierwszych z brzegu przykładowych wirtualnych aukcji. Dziennie pod młotek idą dziesiątki, jeśli nie setki monitorów. Drugie tyle sprzedaje się w sklepach z importowanym sprzętem komputerowym, których przybywa jak grzybów po deszczu.
   Monitory trafiają do Polski praktycznie z całego świata: najwięcej z sąsiednich Niemiec. Sporo sprowadza się ich z Holandii i Stanów Zjednoczonych, a na liście znaczących eksporterów znajduje się również Tajwan. Sprzęt kupowany jest wszędzie tam, gdzie z użycia wychodzą monitory kineskopowe, wypierane przez wyświetlacze ciekłokrystaliczne. Bo to, co za granicą uchodzi za staroć, u nas wciąż uznawane jest za standard.
   - Sprowadzamy monitory ze Stanów Zjednoczonych, tzw. leżaki, czyli sprzęt, który przez jakiś czas leżał w magazynach sieci handlowych i nie znalazł nabywców. Urządzenia są praktycznie nowe, fabrycznie zapakowane - wyjaśnia Michał Łebkowski, właściciel krakowskiej firmy ze sprzętem komputerowym.
   Do tej samej kategorii należą monitory, które stały w sklepowych wystawach i nie zostały sprzedane oraz sprzęt z usuniętymi w serwisach drobnymi defektami fabrycznymi.
   - Dajemy na takie monitory roczną lub dwuletnią gwarancję, bo jesteśmy pewni ich jakości - mówi Michał Łebkowski.
   Zdecydowana większość elektroniki to urządzenia z drugiej ręki, odkupione od firm leasingowych.
   - Ich stan techniczny jest bardzo różny - mówi Oskar Skubis, właściciel firmy importującej elektronikę. - Zwykle na 100 laptopów, które kontrahent chce odstąpić 80 to urządzenia solidnie wyeksploatowane.
   Jego zdaniem podobnie jest z monitorami: co piąty można uznać za dobry, użyteczność pozostałych często jest bardzo wątpliwa.
   - Polacy uchodzą w Europie za szrociarzy, którzy wezmą wszystko. Mniej wybredni od nas są chyba tylko Ukraińcy. Zanim ktoś zdecyduje się kupić sprowadzony komputer, monitor, lapotop czy cokolwiek, co nie jest nowe, powinien je najpierw dokładnie sprawdzić - radzi Oskar Skubis.
   Michał Łebkowski uważa, że z elektroniką jest podobnie jak z używanymi samochodami: można kupić używany, ale sprawny model, ale istnieje ryzyko, że trafi się na zużyty i wybrakowany egzemplarz.
   - Na rynku jest sporo sprzętu kategorii B i C, czyli monitory uszkodzone, z przebarwieniami na ekranach, rysami na kineskopie, z pękniętą obudową, które, co jednak ciekawe, dobrze się sprzedają, bo są bardzo tanie - mówi Łebkowski. (ET)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski