Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranking nie pozostawia złudzeń. Oferta Kraków 2022 jest za słaba

Krzysztof Kawa
Gdyby decydował najnowszy ranking, Kraków nie miałby szans, aby przyjąć olimpijczyków w hali na Czyżynach
Gdyby decydował najnowszy ranking, Kraków nie miałby szans, aby przyjąć olimpijczyków w hali na Czyżynach Fot. Anna Kaczmarz
Analiza. Polsko-słowacką kandydaturę media na Zachodzie określają jednym wymownym słowem: outsider. Jesteśmy klasyfikowani na ostatniej pozycji, nawet za Lwowem, co akurat jest nieprzyjemną niespodzianką. Na podium znalazły się Ałmaty przed Oslo i Pekinem.

Jest jeszcze czas, by wycofać się z wyścigu o zimowe igrzyska olimpijskie 2022 roku. Wprawdzie już nie odzyskamy 3,5 mln zł wydanych na przygotowanie aplikacji przez powiązaną z MKOl szwajcarską firmę Event Knowledge Services, 80 tys. na zaprojektowane przez nią logo, 30 tys. na przygotowanie wstępnej dokumentacji toru saneczkowo-bobslejowego w Myślenicach oraz pieniędzy na podróże delegacji do Soczi i Lozanny, ale możemy uratować dziesiątki milionów złotych.

Szanse na zdobycie prawa do organizacji igrzysk przez Kraków są bowiem minimalne. Pokazuje to nie tyle pierwszy ranking „2022 Power Index” zaprezentowany przez amerykańską platformę internetową Around the Rings, ile to, o czym od dawna piszemy – słabość polskiej oferty w kluczowych elementach.

Rankingami można bowiem manipulować. Wystarczy w niewiele znaczącej i bardzo subiektywnej kategorii „atmosfera miasta” (ambience) przyznać Krakowowi o dwa punkty więcej i już wyprzedzimy w klasyfikacji bardziej zapuszczony i zaabsorbowany walką o polityczną przyszłość kraju Lwów. Nie sposób jednak zlekceważyć ocen w kategorii „infrastruktura i rozmieszczenie obiektów” (venue plans), a właśnie w niej, w porównaniu z innymi, polegliśmy z kretesem.

Na 10 możliwych punktów przyznano nam tylko 4, podczas gdy faworyci, czyli Ałmaty i Oslo dostały odpowiednio 7 i 6. Równie słabe jak nasza są w tym aspekcie propozycje Pekinu i Lwowa, co jednak jest marnym pocieszeniem.

Kraków dzieli od Zakopanego 110 km, a od Jasnej 185 km. Odległości znaczące, ale nie one przesądzają o fiasku projektu, gdyż rywalizujące z nami miasta, jak Oslo, Pekin czy Lwów leżą równie daleko od gór.

Decydujące jest to, iż krakowska koncepcja zakłada rozmieszczenie obiektów olimpijskich w trzech ośrodkach (co oznacza budowę trzech wiosek olimpijskich i centrów medialnych), z których jeden oddzielony jest od reszty pasmem wysokich gór, przez które wiodą tylko wąskie, kręte drogi. A my nie obiecujemy MKOl dobrych rozwiązań logistycznych.

Nie zbudujemy tunelu przez Tatry i nie poprowadzimy na Słowację szybkiej kolei, natomiast „zakopianka”, według najnowszych planów, nie będzie drogą ekspresową na całej długości. Zadowalający czas dotarcia z Krakowa do Popradu gwarantuje tylko przelot samolotem, ale uruchomienie mostu powietrznego jest rozwiązaniem drogim i dostępnym tylko dla nielicznych.

Z aspektem transportowym łączą się wątpliwości związane z sensem lansowania wizerunku Krakowa jako miasta górskiego, który ma przyciągnąć turystów zimą. Igrzyska nie dadzą nam bowiem szansy rozwinięcia oferty narciarskiej w okolicy. Zakopane – jak nie ma tras, tak ich mieć nie będzie, więc nie urośnie do rangi kurortu o międzynarodowym znaczeniu. Nie ma sensu kusić też kibiców, którzy cenią rozrywkę na lodzie, gdyż wszystkie kluczowe inwestycje w tym zakresie (hale do łyżwiarstwa szybkiego, curlingu i hokeja oraz przykrycie dachem stadionu Cracovii dla łyżwiarstwa figurowego) miałyby pełnić swoją rolę tymczasowo i zgodnie z planami służyć po igrzyskach innym dyscyplinom.

W zestawieniu z Ałmatami i Oslo stoimy na beznadziejnej pozycji. Norwegowie mogą przegrać z Kazachami, za którymi przemawia jedyna w stawce oferta kompaktowa (góry leżą 30 km od miasta) i duża liczba gotowych obiektów (przed trzema laty organizowali zimowe igrzyska azjatyckie), albo z... samymi sobą, jeśli zwolennicy olimpiady nie zdołają przekonać do swojego pomysłu większej liczby obywateli, a co za tym idzie – rządu i parlamentu.

Na samą fazę aplikacji i kandydowania, czyli do lipca 2015 roku, Norwegowie przeznaczą 52 mln dolarów. Docelowo, choć muszą wybudować zaledwie pięć z czternastu obiektów i tylko kilkanaście kilometrów dróg dojazdowych, zamierzają wydać 5 mld dolarów. Polska, by nadrobić zapóźnienia infrastrukturalne, tak jak Ukraina musi przygotować budżet co najmniej o 3-4 mld dolarów wyższy, czyli w sumie 25-30 mld zł.

Propozycja tanich igrzysk w olimpijskim wyścigu to mit. Albo wydaje się bardzo dużo, albo przegrywa.

Napisz do autora
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski