MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żyła pomógł Stochowi

Rozmawia Artur Gac
Adam Małysz zakończył karierę skoczka po sezonie 2010/11
Adam Małysz zakończył karierę skoczka po sezonie 2010/11 Wacław Klag
Rozmowa. - Ja nie miałem kolegi, który odwróciłby uwagę mediów - mówi Adam Małysz

- Polscy skoczkowie wycisnęli maksimum z igrzysk w Soczi?

- Patrząc na konkursy indywidualne, odpowiedź może być tylko twierdząca. Jeśli zaś analizujemy dokonania drużyny, to można było spodziewać się czegoś lepszego. Wiadomo, że chłopaki dali z siebie wszystko i ich zaangażowania w Rosji nikt nie kwestionuje, ale sami są sobie "winni", bo wcześniejszymi wynikami narobili wielkich apetytów. Spójrzmy prawdzie w oczy: wszyscy marzyliśmy, a nawet oczekiwaliśmy medalu w "drużynówce".

- Co zadecydowało o tym, że Piotr Żyła w Soczi roztrwonił wysoką formę, którą pokazywał jeszcze na ostatnich próbach przedolimpijskich?

- Nie mam pojęcia, ale to jest cały Piotrek. Tylko on potrafi jednym skokiem popsuć cały automatyzm i zaczyna się kombinowanie, które zawsze kończy się klapą. Powiem szczerze, że nie widzę go dłużej w obecnej pozycji dojazdowej do progu. W mojej opinii i wszystkich trenerów, którzy dostrzegają jego niski najazd, to po prostu rozpacz. Tak nie da się daleko skakać i kropka. Piotrka opinia, że tylko w takiej pozycji czuje się dobrze, wynika tylko z przyzwyczajenia.

- W Żyle naprawdę drzemie wielki potencjał?

- Jeśli pozwoli sobie pomóc, to powinien udowodnić, że z wszystkich zawodników w kadrze ma w nogach największą "petardę". Poza mocą Piotrek ma też szereg innych predyspozycji, które mogą zaprowadzić go na szczyt. Tyle tylko, że aby tak się stało, muszą zagrać wszystkie atuty.

- Wypomina mu się, że tuż przed igrzyskami niepotrzebnie rzucił się w wir reklam.

- A, moim zdaniem, to chybiony zarzut, bo zdjęcia nie trwają miesiąc, tylko najczęściej jeden dzień. Biorąc pod uwagę Piotrka zaangażowanie w zajęcia i fakt, że często trenuje za trzech, kilkunastogodzinna sesja w czasie wolnym nie mogła mieć opłakanych skutków. Poza wszystkim, w tej kontrowersji jest też druga strona medalu...

- Ma Pan na myśli udział Żyły w dwóch "krążkach" Stocha?

- Dokładnie. Piotrek dołożył swój grosz do sukcesów Kamila. Będąc najpopularniejszym polskim skoczkiem ostatnich miesięcy, skupił na sobie największą uwagę mediów, zapewniając Kamilowi wielki komfort trenowania. Gdy ja byłem skoczkiem, nie miałem w kadrze takiego kolegi, który mógłby odwrócić ode mnie zainteresowanie dziennikarzy. Wszyscy pamiętamy, jak trzeba było się chować i utrzymywać w tajemnicy miejsca, w które jeździliśmy trenować, bo media nie odstępowały nas na krok. Utrudnione były też testy i sprawdzanie innowacji, bo niemal zawsze ktoś postronny znajdował się w pobliżu.

- Wielkim wygranym igrzysk jest trener Łukasz Kruczek. Kilka lat temu - o czym sam mówił - jego pewnością siebie zachwiał Pan, odłączając się od grupy i wybierając indywidualne treningi z Hannu Lepistoe.

- Doskonale pamiętam dywagacje, gdy w miejsce Hannu przychodził Łukasz. Nawet mnie pytano o opinię i stwierdziłem, że warto dać Łukaszowi szansę, bo przez lata znakomicie wywiązywał się z roli asystenta. Jest niesamowitym organizatorem, wręcz "książkowym" menedżerem. Decyzja o związaniu się z Hannu wynikała wyłącznie z faktu, że przestałem dobrze skakać, a największym problemem moim i Łukasza były nasze... bardzo dobre relacje. Na zgrupowaniach często mieszkaliśmy razem i nawet, gdy był asystentem, pozostawał przede wszystkim moim kolegą. Potrafiłem z nim dyskutować na zasadzie wymiany zdań i nawet ceniłem jego opinie, ale silniejsze były relacje kumpelskie, przez co nie byłem w stanie zaakceptować jego uwag.

- Mówiąc wprost - nie czuł Pan do trenera Kruczka respektu?

- Tak. Potrzebowałem kogoś, kto walnie pięścią w stół i powie: "Ku..., Adam, albo zrobisz to tak jak wymagam, albo więcej mi się nie pokazuj!". Dla mnie autorytetem zawsze był Hannu, nigdy bym mu się nie sprzeciwił. Jeśli miałem swój pomysł, musiałem stanąć na rzęsach i przez dwie godziny używać wysoce merytorycznych argumentów. Wtedy Hannu poddawał mój wywód analizie i ewentualnie był w stanie przyznać mi rację. Natomiast nie było siły, żeby zlitował się nade mną. Słysząc moje narzekania na zmęczenie, odpowiadał: "Dasz radę, dobrze, że boli".

- Kruczek, by rozwijać swój warsztat, może powinien skorzystać z oferty topowej zagranicznej federacji?

- Takie propozycje, z punktu widzenia wyzwań zawodowych i pobudek finansowych, na pewno będą bardzo kuszące. Do tego dochodzą względy ambicjonalne, chęć udowodnienia, że równie dobry wynik jest się w stanie osiągnąć na obczyźnie. Ale intuicja mi podpowiada, że Łukasz zostanie w Polsce i będzie walczył o kolejne laury. Słyszałem wypowiedź jego żony, która podkreśliła, że dla męża ważniejsza od pieniędzy jest idea.

Mistrz znów odfrunął

* Polscy skoczkowie w komplecie awansowali do dzisiejszych (godz. 16.30) zawodów Pucharu Świata w szwedzkim Falun. Kwalifikacje wygrał Słoweniec Jernej Damjan, który skoczył 122 m. Maciej Kot zajął trzecie miejsce (120,5 m), Dawid Kubacki - szóste (119,5), Jan Ziobro - dziesiąte (116,5), Piotr Żyła - 22. (113,5), a Klemens Murańka - 30. (111 m). Czołowa "10" Pucharu Świata była zwolniona z kwalifikacji, ale ośmiu zawodników postanowiło stanąć na starcie. Kamil Stoch potwierdził mistrzowską formę, deklasując rywali - 129,5 m.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski