Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życiopisanie

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Gemma Arterton jako Catrin
Gemma Arterton jako Catrin Fot. archiwum
Podróż do przeszłości okresu II wojny światowej czeka nas podczas seansu „Zwyczajnej dziewczyny” w reżyserii Leone Scherfig. Przeniesiemy się do Wielkiej Brytanii, gdzie - choć na froncie toczą się krwawe walki, a nad Londynem przechodzą burze bombardowań - prężnie rozwija się kinematografia.

Powstają jednak przede wszystkim filmy noszące znamiona propagandy; mające na celu pokrzepienie społeczeństwa, nakłaniające do aktywnego włączenia się w konflikt, choćby wykonywaniem pracy u podstaw z dala od frontu wojennego i przekonanie lwiej części Brytyjczyków do tego, że udział ich państwa w światowym konflikcie jest słuszny. Misję tę wspiera główna bohaterka filmu - Catrin, która jest wziętą scenarzystką w branży filmowej zdominowanej przez mężczyzn.

„Zwyczajna dziewczyna”, choć okrzyknięta została przez dystrybutorów „najlepszą brytyjską komedią tego roku” z powodu sporej dawki wytrawnego, brytyjskiego poczucia humoru, ma jednak do zaoferowania coś więcej. To również subtelnie opowiedziana historia o miłości, która zmyślnie i nienatarczywie przemyca społeczne wątki związane z emancypacją kobiet w Wielkiej Brytanii. Kiedy mężczyźni ruszyli na front, kobiety podjęły ciężką i przełomową próbę odnalezienia się w nowych warunkach. „Zwyczajna dziewczyna” nie pretenduje do złożonego socjologicznie portretu Wielkiej Brytanii z czasów II wojny światowej (raczej składa się z licznych uproszczeń). Film ogląda się bez bólu, jak na dobrą rozrywkę przystało.

Catrin pracuje w Ministerstwie Informacji, pisząc scenariusz do filmu, który ma przyciągnąć do brytyjskich kin nie tylko mężczyzn, ale i kobiety. Bohaterka, której celem jest wiarygodne oddanie w dziele kobiecej perspektywy, pragnie nie tylko „nakarmić” je przekonaniem, że ich zaangażowanie jest państwu potrzebne, ale też, że ich kulturowa rola w konserwatywnym i patriarchalnym społeczeństwie zmienia się. Przed nią nie lada wyzwanie, gdyż początkowo traktowana jest wyłącznie jako dziewczyna od „gadki szmatki”, czyli typowych, kobiecych dialogów.

„Zwyczajna dziewczyna” to film w filmie, który porusza również wątek tworzenia dzieła od podstaw, czyli powstawania scenariusza. „Dlaczego ludzie lubią filmy?” - zastanawia się jeden ze scenarzystów. „Bo posiadają spójną strukturę” - odpowiada. Łańcuch przyczynowo-skutkowy prowadzi nas do wytyczonego celu, który jest sensowny, zaplanowany i przewidywalny. I nawet, gdy rozwój wydarzeń nie prowadzi do szczęśliwego finału, rozumiemy dlaczego do niego doszło. Inaczej niż w życiu, bo ono - do czego przekonuje Scherfig - pisze najbardziej nieprzewidywalne historie.

„Zwyczajna dziewczyna”, reż. Leone Scherfig

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 6

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski