Nasz kraj miał jednak swojego przedstawiciela, bo zespół Tunezji prowadził Henryk Kasperczak. Doszło jednak do niecodziennego wydarzenia z jego udziałem, gdyż został zwolniony jeszcze przed ostatnim meczem grupowym.
– Napięta sytuacja była już przed __startem mundialu – wspomina dzisiaj Henryk Kasperczak. – Prosiłem szefów federacji, żeby określili się, czy chcą po mistrzostwach świata kontynuować naszą współpracę. Czekałem wiele miesięcy na odpowiedź, ale się nie doczekałem. Musiałem tymczasem myśleć o swojej przyszłości również po turnieju i __dlatego przyjąłem ofertę Bastii.
Jedna z wersji mówi, że ogłoszenie tej decyzji przez szkoleniowca mocno zdenerwowało szefów tunezyjskiej federacji, choć Kasperczak nieco inaczej przedstawia tamte wydarzenia.
– Jak było naprawdę, ludzie w __Tunezji wiedzą doskonale – tłumaczy. – Ja nie będę o tym mówił, bo minęło tyle lat, że nawet nie ma sensu do tego wracać. Powiem jednak tyle, że nie sądzę, żeby akurat moja decyzja o tym, że po mistrzostwach będę pracował w Bastii była kluczowa w tej sprawie.
Szkoleniowiec podkreśla jedną rzecz, że już sam awans do mistrzostw świata, był dla Tunezji ogromnym sukcesem. – Odnosiłem wrażenie, że nie do końca doceniano to osiągnięcie, a przecież pamiętać trzeba, że Tunezja awansowała wtedy pierwszy raz na mistrzostwa świata pod dwudziestu latach przerwy. Już sam ten awans to było coś, a trafiliśmy na mundialu do takiej grupy, w której od początku było wiadomo, że będzie niezwykle ciężko o każdy punkt – mówi Kasperczak.
Szkoleniowiec wie, co mówi, bo w grupie jego zespół trafił na o wiele wyżej notowane reprezentacje Anglii, Rumunii i Kolumbii. Na dzień dobry przyszło Tunezyjczykom zagrać w Marsylii z Synami Albionu. Anglicy trafiali do siatki w końcówkach obu połów. W pierwszej uczynił to Alan Shearer, w drugiej Paul Scholes.
W drugim meczu, z Kolumbią, podopieczni Kasperczaka bronili się długo i dzielnie, ale znów stracili gola w końcówce. Tym razem pogrążył ich Leider Preciado i skończyło się na wyniku 1:0 dla drużyny z Ameryki Południowej. I właśnie po tym spotkaniu Kasperczakowi podziękowano, a w ostatnim spotkaniu z Rumunią (1:1) zespół prowadził jego asystent Ali Selmi.
Zwolnienie polskiego trenera było jedną z sensacji mundialu we Francji i było szeroko komentowane nad Sekwaną, gdzie Kasperczak traktowany jest praktycznie jak miejscowy szkoleniowiec. Było to niecodzienne wydarzenie, a dziennikarze doszukiwali się czystej złośliwości ze strony władz tunezyjskiej federacji. Jedna z wersji głosiła, że wyrzucenie Kasperczaka to był pewnego rodzaju rewanż czy nawet zemsta.
Polski trener miał mieć konflikt z prezesem klubu ze stolicy Tunezji, Esperance Tunis. Ten z kolei był zięciem prezesa miejscowej federacji. Gdy zatem Kasperczakowi powinęła się noga, obaj panowie postanowili na koniec współpracy odegrać się na polskim szkoleniowcu. – Nie ma do __czego wracać – ucina ten ostatni.
Dzisiaj jednak, mimo wszystko, Kasperczak miło wspomina czas swojej pracy z reprezentacją Tunezji.
– Każdy piłkarz, każdy trener marzy o tym, żeby pojechać na mistrzostwa świata. Mnie to udało się dwukrotnie w roli piłkarza, a raz trenera. Okoliczności mojego zwolnienia w 1998 roku nie są w stanie odebrać mi satysfakcji z __tego faktu – kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?