MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzęta żyją w społeczeństwie

Barbara Matoga
Przez internet domu szukają Fenek i Nala
Przez internet domu szukają Fenek i Nala fot. Archiwum
Obrona praw zwierząt. Ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny, nie są teraz osamotnieni. Mogą znaleźć w sieci adresy organizacji, pomagających naszym "braciom młodszym", poprosić o radę i wsparcie, zaprotestować przeciwko nieludzkiemu traktowaniu zwierząt.

Jeszcze kilkanaście lat temu nikomu nie przychodziło do głowy, że w głównym wydaniu telewizyjnych wiadomości może pojawić się materiał o złym traktowaniu kota lub psa. Że w obronie uwiązanych przez całe życie na łańcuchach psów i ubijanego rytualnie bydła będą protestować osoby z pierwszych stron gazet. Że prawa zwierząt będą przedmiotem gorącej dyskusji w parlamencie. Że osoby, które nad zwierzętami się znęcają, staną pod pręgierzem opinii publicznej, a sądy - zamiast umarzać sprawę ze względu na "niską szkodliwość społeczną czynu" - zaczną wymierzać kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

Czy oznacza to, że w ostatnich latach nastąpiła eskalacja okrucieństwa wobec zwierząt? Nie sadzę, choć dowodów na to nigdy nie uda się zebrać. Znacznie bardziej prawdopodobna jest teza, że jako społeczeństwo staliśmy się bardziej wrażliwi i cywilizowani. A poza tym - zyskaliśmy dostęp do informacji. Nie tylko tych, podawanych przez tradycyjne media. Niezwykłą siłą w tej sprawie okazał się internet, a w szczególności różnego rodzaju fora tematyczne, poświęcone zwierzętom i portale społecznościowe.

Cokolwiek by bowiem nie mówić o zagrożeniach, jakie stanowią dla naszej prywatności, a nawet bezpieczeństwa, są one jednak realnym i pożytecznym narzędziem, dzięki któremu możliwe jest tworzenie społeczeństwa obywatelskiego, czyli - według encyklopedycznej definicji - społeczeństwa, w którym działalność niezależnych od państwa różnego typu instytucji, organizacji, związków i stowarzyszeń jest podstawą samodzielnego rozwoju obywateli oraz stanowi wyraz ich osobistej aktywności.

Ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny, nie są teraz osamotnieni. Mogą znaleźć w sieci adresy organizacji, pomagających naszym "braciom młodszym", poprosić o radę i wsparcie, umieścić prośbę o adopcję bezdomnego psa lub kota. Mogą także zaprotestować przeciwko nieludzkiemu traktowaniu zwierząt i doprowadzić do ujawnienia i ukarania sprawcy takiego czynu. Kilka lat temu powszechne oburzenie wywołał umieszczony na youtube film, pokazujący dziecko maltretujące kota, a nakręcony przez jego nastoletniego brata. Identyfikacją "filmowca" zajęła się nie tyko policja, ale także internauci z całego świata. Podczas procesu Wojciecha L. - studenta, który adoptował koty, a następnie w okrutny sposób je mordował - zorganizowani poprzez internet obrońcy zwierząt organizowali pikiety, domagając się surowej kary.

Najnowszym wydarzeniem jest sprawa znanego biegacza, który przygarniętą suczkę (czym publicznie się chwalił, zapewniając, ze będzie miała u niego dom do końca życia) przywiązał na upale do bramy schroniska; dopiero po kilku godzinach, wyczerpane zwierzę znaleźli pracownicy. Sprawa została zgłoszona do prokuratury, bo tego typu postępowanie wyczerpuje wszelkie znamiona porzucenia zwierzęcia, który to czyn jest według kodeksu karnego zagrożony pozbawieniem wolności do lat 2. - Dlaczego? - pytają obrońcy sportowca.

- Przecież zostawił psa w schronisku, a to nie jest przestępstwo. Otóż "nie zostawił w schronisku", lecz przywiązał do jego bramy, nie informując o tym pracowników. Nie wiedział jednak, że zamontowana przy bramie kamera zarejestruje jego postępowanie, a biling schroniskowego telefonu wykaże, iż nawet nie próbował się z pracownikami skontaktować.

Sportowiec ów uprawia swoje hobby dzięki licznym sponsorom. Zainicjowana na facebooku akcja, którą poparło już ponad 21 tysięcy osób, doprowadziła do wycofania się już większości z nich. Jak będzie w tej sprawie decyzja prokuratury - i ewentualnie sądu - jeszcze nie wiadomo.

Oczywiście, jak zwykle w takich przypadkach, nie zabrakło obrońców "skrzywdzonego" sportowca. I jak zwykle pojawił się problem "głodnych dzieci", które są koronnym argumentem tych, którzy pomaganie zwierzętom traktują jak szkodliwą fanaberię. No bo jak można wydawać pieniądze na psy i koty, skoro w Polsce i w Afryce dzieci głodują?

Tego typu zatroskanym osobom polecam zapoznanie się z wykazem organizacji pożytku publicznego, które co roku otrzymują niemałe sumy z odpisu podatkowego. Prócz stowarzyszeń, które zajmują się chorymi i ubogimi, znajdziemy tam kluby sportowe, orkiestry, miejscowości pragnące upiększyć swój rynek, kółka jeździeckie i miłośnicy tradycji, zbierający na sztandar. I jakoś nikt im nie wytyka, że mogliby te środki przeznaczyć na dożywianie polskich i afrykańskich dzieci. Tylko apele o pomoc dla zwierząt spotykają się z tego typu agresją.

Pocieszające jest to, że tego typu agresorów jest coraz mniej. Jeszcze na początku tego wieku, po nielicznych wówczas informacjach o okrucieństwie wobec zwierząt, większość odbiorców reagowała w sposób, który najłagodniej można streścić tak: "Przecież to tylko pies (kot)". Dziś proporcje są dokładnie odwrotne. Edukacyjna działalność organizacji prozwierzęcych i wszelkiego rodzaju mediów zaczęła odnosić sukcesy - pobudziła wrażliwość nawet obojętnych do tej pory ludzi, uświadomiła im skalę problemu, dała wsparcie tym, którzy wcześniej o prawa zwierząt walczyli samotnie. I choć wiadomo, że na osobników, dla których zwierzę jest tylko użytkowym, pozbawionym uczuć przedmiotem, żadne akcje edukacyjne nie wpłyną, ważne jest to, by społeczeństwo obywatelskie wyraźnie dało im odczuć, że ich postępowanie spotka się z powszechnym potępieniem.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski