MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ziemia chłopom

Jan Maria Rokita
Z perspektywy Małopolski, zakaz sprzedaży ziemi rolnej mieszczanom, przejdzie do historii, jako jeden z najgłupszych aktów obecnej władzy.

Zakaz ów wchodzi w życie już od początku maja, więc w licznych ogłoszeniach biur nieruchomości można przeczytać podkreślone czerwonym pisakiem ostrzeżenie: „Uwaga!!! Ten obiekt można kupić tylko do końca kwietnia 2016!”. Wszystko odbywa się pod patriotycznymi hasłami ochrony polskiej ziemi przed obcymi i zatrzymania jej w ręku polskich chłopów.

Możliwe, że pełna wolność obrotu ziemią (wynikająca z końca tzw. „okresów przejściowych” wynegocjowanych przy wejściu Polski do UE) wymagała wprowadzenia jakichś restrykcji, głównie po to, aby ceny dużych areałów, pod wpływem zagranicznej konkurencji, nie poszybowały nagle i ostro w górę. Ale jak często się to zdarza rządowi Beaty Szydło, także tym razem postanowiono wylać dziecko razem kąpielą.

Od maja ziemię w całym kraju będą mogli kupić albo rolnicy z uprawnieniami, zamieszkali od pięciu lat w tej samej gminie i dający na dodatek gwarancję osobistego (sic!) uprawiania roli przez co najmniej następnych dziesięć lat. Albo instytucje religijne (kurie, parafie, klasztory), którym sejm nadał pod tym względem wyjątkowy przywilej. Nawiasem mówiąc, wymogi dotyczące nabywców, którzy raz kupionej ziemi rolnej nie będą już mogli nikomu sprzedać, muszą kojarzyć się z dawną historią chłopów „przypisanych do ziemi”. A przywilej dany Kościołowi wzbudzi tylko kolejną falę antyklerykalizmu.

Jednak nie tutaj tkwi prawdziwy kłopot z nowym prawem. Małopolskim ziemiom, rozdrobnionym i z reguły niskiej klasy, nie grozi przecież ani wykup przez rodzimych obszarników, ani - tym bardziej - przez obcych latyfundystów. Zwłaszcza na południe i wschód od Krakowa, marzenia o dużych, albo nawet średniej wielkości wydajnych gospodarstwach rolnych, już dawno musieliśmy między bajki włożyć. Coraz częściej kiepska i rozparcelowana na drobne kawałki ziemia leży tam odłogiem, chyba że ktoś skosi przynajmniej na niej trawę, po to, by dostać unijną dopłatę.

Od jakiegoś czasu trwa jednak - na razie powolny - proces kupowania nieuprawianych od lat działek rolnych przez mieszczan, którzy albo chcą się po prostu (najczęściej na starość) wynieść z zanieczyszczonych miast, albo wzbogacili się na tyle, że stać ich już na tzw. „drugi dom”, czy choćby tylko na mały domek letniskowy. Ten proces jest pod każdym względem dobry, zarówno z perspektywy miasta, jak i wsi. Mieszczanom daje szansę zmiany warunków życia i mobilizuje ich do inwestowania zaoszczędzonych pieniędzy w ziemię, zamiast w ulotne dobra konsumpcyjne. Zaś „byłym chłopom”, dziedziczącym po rodzicach ziemię, której nie zamierzają uprawiać, stwarza okazję do sprzedania jej za całkiem przyzwoite pieniądze.

Nie wiedzieć w imię jakiej racji, ten trend rząd PiS postanowił zablokować niemal z dnia na dzień. Od maja, dzięki poprawce, będącej swego rodzaju „aktem łaski” ze strony ministra Jurgiela, wolno będzie mieszczaninowi kupić jedynie tzw. „siedlisko” z domem, o ile nie przekracza ono 50 arów i - co ważne - w dniu wejścia w życie nowego prawa (czyli 30 kwietnia), na jego terenie nie było żadnych upraw rolnych. Ci, którzy chcą takie siedliska w przyszłości sprzedać, powinni chyba w ciągu najbliższych dni zniszczyć wszelkie ślady posadzonych tam kiedyś roślin uprawnych, warzyw, albo owoców.

Za chwilę ceny ziemi rolnej spadną, bo tym, którzy mogliby i chcieli ją kupić, nie będzie wolno tego zrobić. I jak zwykle w takich razach rozpocznie się korupcja i szukanie sposobów na obejście prawa. Tyle tylko, że uczciwy chłop nie sprzeda już leżącej mu odłogiem ziemi, a praworządny mieszczanin nie postawi sobie domku letniego na wsi. Ku osobliwej satysfakcji twórcy tego pomysłu - ministra Krzysztofa Jurgiela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski