Zespół Okocimskiego w poważnych kłopotach

- Zarząd klubu nie może podjąć decyzji o wycofaniu drużyny z rozgrywek, może to uczynić jedynie Nadzwyczajne Walne Zebranie Członków Klubu, które odbędzie się 25 stycznia. Do tego czasu musimy uzbroić się w cierpliwość - stwierdziła wiceprezes Okocimskiego Ewa Witkowska.

W poniedziałek zespół „Piwoszy” miał rozpocząć przygotowanie do wiosennej części sezonu. Pierwsze zajęcia zostały jednak odwołane. Wczoraj zawodnicy także nie trenowali. - Umowa z brzeskim klubem skończyła mi się z końcem grudnia ubiegłego roku i nikt z zarządu klubu nie rozmawiał ze mną w sprawie jej przedłużenia. Nie jestem więc już trenerem Okocimskiego - krótko skomentował sytuację Tomasz Kulawik.

Mocno zaniepokojeni są też zawodnicy Okocimskiego, wobec wielu z nich brzeski klub ma bowiem spore zaległości finansowe. - Sam znajduję się w grupie piłkarzy, którym klub winny jest najwięcej pieniędzy. Ostatnią wypłatę otrzymałem za wrzesień 2015, trochę zaległości się więc już nazbierało. Boimy się jedynie, że gdy klub ogłosi upadłość to nie odzyskamy już swoich pieniędzy - martwi się obrońca Okocimskiego Mateusz Wawryka.

Przypomnijmy, że po jesiennej części sezonu Okocimski zajmuje 10. miejsce w tabeli mając na koncie 25 punktów. Sportowo sytuacja drużyny jest więc zupełnie przyzwoita, gorzej jest niestety z sytuacją finansową brzeskiego klubu. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że główny sponsor brzeskiego klubu, firma Can-Pack S.A. w tym roku znacząco zamierza ograniczyć sponsorowanie Okocimskiego. Od dłuższego czasu klub nie ma równie odpowiedniego wsparcia ze strony Browaru Okocim i władz Brzeska. - Pięć lat temu klub z Miasta otrzymywał 500 tysięcy złotych dotacji, tymczasem w 2015 roku miasto przekazałotylko 124 tys. złotych. Widać więc jak ogromna jest to różnica - podkreśla Witkowska.