Głównym powodem polskiej deflacji nie był spadek konsumpcji (co byłoby bardzo groźne) lecz korzystny dla nas spadek cen towarów importowanych. Na rynkach światowych taniały surowce, co przełożyło się na tanią benzynę, od której zależą z kolei ceny wielu innych dóbr. Spadały również ceny żywności - co z jednej strony osłabiło impet polskiego eksportu, ale z drugiej - pozwoliło przeciętnemu Polakowi na większe zakupy.
To się jednak zmieniło, przede wszystkim za sprawą drożejących surowców. Umocnił się dolar (a w tej walucie kupujemy m.in. ropę). Benzyna po 5 zł staje się na powrót faktem i to się przekłada na inne ceny. Od kilku miesięcy drożeją też dobra konsumpcyjne z Azji i Ameryki.
Jednocześnie nie grozi nam spadek popytu krajowego, bo rosną płace, a dodatkowo konta wielu rodzin zasilane są zasiłkami na dzieci. Zatem w grudniu z pewnością po raz pierwszy od połowy 2014 roku odnotujemy inflację. Według większości prognoz nie powinna być ona wyższa niż 1,2 proc. w skali roku.
Kto się cieszy? Minister finansów. Inflacja oznacza większe nominalne wpływy do budżetu państwa. Ponad 40 proc. dochodów państwa pochodzi z VAT, a ten przecież nalicza się od ceny netto. Ceny spadały, VAT też, ceny wzrosną, VAT również…
A przedsiębiorcy? Muszą się przestawić, dostosowując do wyższych cen surowców i benzyny, a także coraz większej presji pracowników na podwyżki płac.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
