MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdaniem Polskiego Wydawnictwa Muzycznego Stary Teatr gra "Króla Edypa" nielegalnie

WACŁAW KRUPIŃSKI
Fot. Wojciech Matusik
Fot. Wojciech Matusik
Od 17 października Narodowy Stary Teatr prezentuje wyreżyserowany przez Jana Klatę spektakl "Król Edyp", inspirowany- jak piszą twórcy - "Królem Edypem" Sofoklesa i Strawińskiego. Teatr korzysta z muzyki rosyjskiego kompozytora, nie mając ani zgody na to, ani wykupionej licencji.

Fot. Wojciech Matusik

KONTROWERSJE. Sprawą zainteresował się światowy wydawca Boosey&Hawkes, który czeka na wyjaśnienia teatru

- Ten spektakl jest grany absolutnie nielegalnie - mówi Justyna Neuer-Luboradzka, kierownik Działu Wypożyczeń Bi-blioteki Materiałów Orkiestrowych Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, które reprezentuje interesy wydawnictwa Boosey & Hawkes, największego światowego wydawcy muzyki klasycznej.

Zamówienia brak

Historia ciągnie się już parę miesięcy. Ostatnie pismo, jakie przesłało PWM do Starego Teatru, zawierało prośbę o przesłanie "w terminie do 16 grudnia oficjalnego pisma z wyszczególnieniem, w jakim zakresie utwór Strawińskiego został wykorzystany w przedstawieniu i dołączenie kopii całości nagrania spektaklu w celu przekazania tego wydawcy do dalszych decyzji". Na razie żadna odpowiedź nie nadeszła.

- Nigdy wcześniej nie doszło do aż tak drastycznej sytuacji, że najpierw ktoś - chcę wierzyć, że nieświadomie - omija prawo, a potem odmawia współpracy i lekceważy monity. A Stary Teatr, co pokazuje dostępne na YouTube nagranie oraz czego dowodzą recenzje, korzysta z muzyki Igora Strawińskiego, mimo braku zgody i wykupionej licencji - mówi Neuer-Luboradzka. - Odbieramy to jako jawne lekceważenie wydawcy.

Zaczęło się od tego, że pracownica PWM zorientowała się, że planowane jest wykonanie utworu Igora Strawińskiego, kompozytora chronionego na rzecz wydawcy (Boosey & Hawkes), reprezentowanego na terenie Polski przez PWM. Odnalazłszy w internecie informację o powstającym spektaklu, zadzwoniła do Starego Teatru, po czym nastąpiła wymiana e-maili i telefonów, w których przedstawiciele PWM podkreślali, że wszelkie zmiany w utworze muzycznym Strawińskiego powinny być dokonywane za zgodą właściciela praw, że bez zgody nie mogą być wykorzystane (odtworzone z płyty, odegrane na żywo czy wykorzystane przez didżeja) żadne fragmenty tego oratorium.

Ostatecznie zamówienie z teatru na nuty dzieła Strawiń-skiego nie nadeszło. Teatr informował natomiast, że spektakl będzie korzystał z muzyki Roberta Piernikowskiego. Tworzy on, dodajmy, muzykę elektroniczną, awangardową, zajmuje się rapem i punkiem i tak też, jako operę punkową, komentowano ów spektakl. Oficjalne pismo z 9 września, podpisane przez zastępcę dyrektora ds. artystycznych Sebastiana Majewskiego, stwierdzało jednoznacznie: "Narodowy Stary Teatr w sezonie 2013/14 nie zamierza wystawić oratorium Igora Strawińskiego pt. »Król Edyp«".

I tę informację PWM przekazało londyńskiemu wydawcy, tyle że na YouTube pojawiło się 15 października nagranie z próby, z którego wynikało, że Stra-wiński tam wybrzmiewa. Tak też ocenili to przedstawiciele Boosey & Hawkes, przekazując do PWM prośbę o interwencję. Do teatru powędrowało zatem kolejne pismo: "...w imieniu właściciela praw autorskich, wydawnictwa Boosey & Hawkes, proszę o natychmiastowe usunięcie filmu z serwisu YouTube lub o taką edycję materiału, aby fragmenty muzyki I. Stra-wińskiego zostały usunięte. W przypadku braku reakcji wydawca obciąży Państwa opłatą za wykorzystanie muzyki do nagrania prezentowanego w serwisie YouTube od daty jego zamieszczenia".
Nagranie w wersji niezmienionej jest dostępne nadal.

Spektakl także jest eksploatowany; był grany 17-18 grudnia , zapowiedziany jest na 15-16 stycznia. W kwietniu, jako że został zrealizowany we współpracy z krakowskim Festiwalem Unsound, ma pojawić się w Nowym Jorku, bo to również miasto tego festiwalu.

Czekają na reakcję

- Nadal czekamy na reakcję Starego Teatru, jak i decyzję londyńskiego wydawcy, reprezentującego spadkobierców kompozytora - mówi Justyna Neuer-Luboradzka, nie wykluczając, że Boosey wyśle swego przedstawiciela na spektakl w Krakowie lub Nowym Jorku.

Jak dodaje, recenzje jasno wskazują, że nie jest to spektakl jedynie inspirowany dziełem Strawińskiego, że wykorzystuje on znaczne fragmenty jego oratorium, nieraz mocno przetworzone.

- O tym również pisaliśmy w piśmie do Starego Teatru, przytaczając recenzję Anny R. Burzyńskiej z "Ruchu Muzycznego", nr 11 z listopada 2013, mówiącą o tym, że "Robert Piernikowski (...) z partii instrumentalnych i chóralnych Strawińskiego wyselekcjonował sample i poddał je dalszej kompozytorskiej obróbce. Musiał też dostosować muzykę do możliwości wokalnych Budner i Zawadzkiego". W rezultacie została zmieniona struktura dzieła m.in. poprzez zamianę mezzosopranu na alt i rezygnację z typowych dla Strawińskiego ozdobników - dodaje przedstawicielka PWM.

Jak mówi, takie zmiany wymagałyby zgody ze strony wydawcy. Nie wyklucza przy tym, że zostałaby ona wydana, tylko taką procedurę trzeba rozpocząć co najmniej na rok przed przystąpieniem do prób.

Wspomniane pismo kończyło zdanie: "W przypadku braku reakcji w oznaczonym terminie będziemy zmuszeni do podjęcia kroków chroniących interesy wydawnictwa Boosey& Hawkes".

Prawnicy się zajmują

- Boosey może zażądać zaprzestania eksploatacji spektaklu, na pewno w grę wchodzą opłaty za wykorzystanie muzyki i licencję, ale nie chcę niczego rozstrzygać - mówi Justyna Neuer--Luboradzka.

Zdziwiony sytuacją jest Adam Radzikowski, prezes PWM. - Zaskakuje fakt, że ta sytuacja zdarza się w teatrze, a zatem instytucji, która z prawem autorskim ma do czynienia, jak sądzę. I to w teatrze mającym status narodowego, podlegającym ministrowi kultury. Niestety, nie od dziś spotykamy się ze strony rozmaitych podmiotów z ignorowaniem prawa autorskiego. Ale żeby problem z tym pojawił się w Starym Teatrze?

Co na to dyrekcja "Starego"? - Nasi prawnicy się tym zajmują - powiedział nam dyr. Sebastian Majewski. Zapytaliśmy: "Czy według Pana wiedzy jest w tym spektaklu muzyka Stra-wińskiego?". Usłyszeliśmy, że prawnicy się tym zajmują.

[email protected]

Łamanie prawa czy wolność artystyczna

PRAWO. Sprawa wykorzystywania i przetwarzania cudzych utworów nie należy wcale do łatwych, podkreślają prawnicy, z którymi rozmawialiśmy.

Współczesna twórczość opiera się bowiem często na przetwarzaniu innych dzieł. Przypadek, który wydarzył się w Starym Teatrze, nie jest odosobniony. - Prawo autorskie chroni prawa osobiste i majątkowe - wyjaśnia Anna Biernacka, prawnik i rzecznik ZAIKS. - To oznacza, że nie wolno żadnego chronionego nim nagrania ciąć i wykorzystywać jego fragmentów bez zgody jego autora. Jeśli jest taka zgoda - to nowe nagranie automatycznie zostaje objęte ochroną ustawy o prawie autorskim.
Sampling, czyli wykorzystywanie fragmentów utworów innych muzyków, jest niezwykle popularny. - Współczesna muzyka jest w dużej mierze tworzona z wykorzystaniem techniki samplingu - podkreśla Michał Hanusa, adwokat specjalizujący się w stosowaniu prawa autorskiego w nowoczesnej sztuce. - Kiedy fragmenty cudzych utworów są jedynie elementem składowym zupełnie nowej kompozycji - uznaje się to za całkowicie legalne i dopuszczalne. Samplowanie stało się wręcz filarem swobody twórczości artystycznej.

- Nie przypominam sobie w ostatnich latach żadnego takiego procesu w Polsce - zauważa Anna Biernacka. - Ponieważ prawo autorskie wchodzi w skład prawa cywilnego, pokrzywdzony może dochodzić swoich praw, ale nie musi. Dlatego wielu artystów po prostu odpuszcza - i nie wnosi sprawy do sądu.

Choć sztuczkę samplingu stosowali nawet Beatlesi, stała się ona popularna dopiero na początku lat 80. w środowisku twórców hip-hopu z USA. Wzrost popularności hip-hopu oraz elektronicznej muzyki klubowej sprawił, że w latach 90. rynek zalała muzyka opierająca się na samplingu. W sądach zaroiło się więc od pozwów muzyków, których fragmenty nagrań wykorzystywano bez ich wiedzy. W przypadkach wielkich przebojów - jak "Ice Ice Baby" Vanilla Ice'a samplu-jącego "Under Pressure" Queen i Davida Bowie oraz "U Can't Touch This" MC Hammera samplującego "Super Freak" Ricka Jamesa - dochodziło najczęściej do sądowej ugody między stronami.

Podobne sprawy pojawiły się również w Polsce. Najsłynniejsze przykłady to "Głucha noc" rapera Pei z wykorzystaniem "Chmurami zatańczy sen" Stana Borysa z 2001 roku oraz "Nie pytaj mnie o nią" Eldo z sam-plem "Nie pytaj o Polskę" Grzegorza Ciechowskiego z 2008 roku. W pierwszym przypadku doszło do ugody, w drugim - sprawa w ogóle nie trafiła do sądu.

Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski