MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zbyt dużo cieni, za wiele fikcji

Redakcja
W Wielkiej Brytanii istnieje zwyczaj, że opozycja ogłasza swój "gabinet cieni”, czyli informuje, kto, jeśli wygra wybory, będzie premierem, kto ministrami. Członkowie gabinetu cieni przyglądają się ministrom w rządzie, krytykują ich, prawdziwi ministrowie mają obowiązek swoim cieniom z opozycji przedstawiać odpowiednie dane.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Może nie jest to zbyt wygodne, ale dobre dla Królestwa, dzięki temu cienie są dobrze przygotowane, gdyby się zdarzyło, że staną się prawdziwymi ministrami, a dotychczasowi ministrowie ewentualnie ich cieniami. W tym systemie rządowi trudno się przechwalać, bo cienie mają wiedzę i łatwo skontrują, ale i cieniom trudniej walić w ministrów jak w bęben, bo są poinformowani o sytuacji "swojego” resortu, którym lada chwila sami mogą kierować.

Gabinet cieni to nie rząd i jest w tym "cieniowaniu” sporo rytuału, a nawet fikcji. Ale na tym ona się kończy. U nas takim premierem cieniem został Piotr Gliński. Cień został od razu zcieniowany przez Tadeusza Cymańskiego z Solidarnej Polski, który po wygłoszeniu dwóch mów, funkcję cienia przestał pełnić. Piotr Gliński miał przedstawić swoich ministrów cieni, ale skończyło się na ekspertach. Gdy oni podjęli debaty, to się okazało, że np. propozycje Rybińskiego, żeby na każde dziecko przeznaczyć po 1000 zł miesięcznie, nie są propozycjami gabinetu cieni ani premiera cienia, tylko pomysłem oryginalnego profesora, skądinąd niezłym, nawiązującym do programu PJN.

Co ciekawe, cień nie ma szans na bycie premierem, gdyby PiS tworzyło rząd po wyborach. Jeszcze lepsze, że zwolennicy PiS to akceptują, o czym dyskutowałem z nimi na Twitterze. Sądzą, że może Gliński będzie kandydatem na prezydenta. Czasem wprost mówią, że Gliński ma teraz tylko odegrać pewną rolę. Tyle że ludziom naprawdę żyje się kiepsko teraz, teraz boją się posyłać dzieci do szkoły, teraz ich starsze dzieci wyjeżdżają na saksy. Nie chcą czekać ani aż Gliński zostanie prezydentem, ani aż PiS zdobędzie kiedyś pełnię władzy, by to Jarosław Kaczyński zajął fotel premiera. Nie można z ich nadziei na zmianę robić teatru fikcji, gdy się występuje pod sztandarami moralnej odmiany.

Samuel Pereira, jeden z ciekawszych prawicowych komentatorów: "Gdyby opozycja pozapisowska (tzw. pozorująca) tyle uwagi, co poświęca PiS-owi, poświęcała władzy – nie byłoby tego rządu, a Polska by zyskała”. Pomyślałem, ze napiszę do "Dziennika” właśnie o koleżeństwie z opozycji. Bo mi się wydaje, że problem w tym, by krytykować celnie jak cienie w Wielkiej Brytanii, a nie brawurowo jak Krystyna Pawłowicz. A jeśli się już podejmuje akcję bezpośrednią, to jak Piotr Duda jechać w Polskę za D. Tuskiem i pytać o konkrety, a nie mnożyć fikcje, nawet ze szlachetnym Piotrem Glińskim w roli głównej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski