Zatrzymanie kierowcy seicento bezzasadne

Rozpatrzenie zażalenia odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Mec. Władysław Pociej po zakończeniu posiedzenia powiedział, że jest zadowolony z takiej decyzji sądu.

- Z uwagi na to, że posiedzenie było niejawne, nie mogę ujawniać treści argumentacji obu stron i uzasadnienia sądu - dodał adwokat.

Do wypadku doszło 10 lutego. Rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd transportujący Beatę Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo. Po zderzeniu z fiatem auto szefowej rządu uderzyło w drzewo.

Również wczoraj w prokuraturze zeznawali świadkowie wypadku z udziałem premier Szydło. Śledczy mieli przesłuchać trzech świadków, przesłuchano jednak dwóch, ponieważ jeden nie stawił się. To pacjenci ośrodka terapii uzależnień znajdującego się blisko miejsca, w którym doszło do wypadku. Kiedy doszło do zdarzenia, wychodzili z ośrodka. Wypowiadając się w mediach, twierdzili, że kolumna rządowa nie używała w chwili wypadku sygnałów dźwiękowych.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że winnym spowodowania zdarzenia jest kierowca seicento, który początkowo przyznał się do jego spowodowania. Podczas drugiego przesłuchania, już w obecności swego adwokata, Sebastian K. zmienił zeznania, twierdząc, że do wypadku nie doszło z jego winy.

W śledztwie najważniejsze są trzy kwestie: czy kierowca seicento włączył kierunkowskaz podczas skrętu w lewo; z jaką prędkością jechały auta kolumny rządowej i czy emitowały sygnały świetlne oraz dźwiękowe, dzięki czemu powinny być traktowane jako kolumna uprzywilejowana. Postępowanie w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.