- Ma Pani poczucie, że w przededniu nowego roku szkolnego wszystko zostało dopięte na ostatni guzik?
- Jestem o tym przekonana. Mieliśmy długie spotkanie z dyrektorami, omówiliśmy wszystkie najważniejsze kwestie. W czasie wakacji wykonaliśmy w szkołach wiele remontów i niekoniecznie były to prace związane z przeprowadzoną reformą. To były remonty, które po prostu trzeba było zrobić ze względów estetycznych albo wskutek zaleceń pokontrolnych ze strony Sanepidu czy też Straży Pożarnej.
- Chce Pani powiedzieć, że reforma oświaty nic gminy nie kosztowała?
- Jedyny remont, który jest ściśle związany z reformą to odnowienie drugiego piętra w budynku Gimnazjum w Proszowicach, które staje się znowu Szkołą Podstawową nr 2. Zostało wyremontowanych pięć sal lekcyjnych, korytarz, łazienki, kupiliśmy także nowe meble, dostosowane do potrzeb małych dzieci. Z drugiej strony te sale i tak wymagały remontu, a reforma stała się impulsem, żeby zrobić to już teraz.
- Nie ma Pani obaw dotyczących tego, że w Szkole Podstawowej nr 2 pierwszaki będą się uczyć wspólnie z młodzieżą nieomal licealną? Trzecia klasa gimnazjum to przecież szesnastolatkowie.
- W dawnej, a obecnie przywróconej szkole podstawowej ośmioklasowej dzieci od klasy pierwszej do ósmej. Ideą poprzedniej reformy było oddzielenie uczniów młodszych od starszych. I to się nie udało, bo powstały zespoły szkół, złożone z podstawówek i gimnazjów. Nikt jednak nie robił z tego problemu. W Pro-szowicach małe dzieci będą miały dla siebie osobne piętro, osobne wejście. Stowarzyszenie Przyjaciół Gimnazjum zafundowało im nowy placyk zabaw. Myślę, że będzie im tam dobrze.
- Nie korzystniej byłoby przeznaczyć dla najmłodszych parter?
- Taka była decyzja pani dyrektor i ja ją poparłam. Małe dzieci wyjdą sobie rano ze swoją panią na drugie piętro i tam już będą przebywać. Nikt im nie będzie przeszkadzał. Starsi uczniowie nie będą mieli żadnego powodu, by tam wchodzić.
- Z i informacji zamieszczonej na stronie gminy wynika, że żaden nauczyciel nie stracił zatrudnienia. Rzeczywiście jest tak dobrze?
- To prawda, nikt nie stracił pracy. Tylko jeden nauczyciel sam złożył rezygnację, ale nie miało to związku z reformą.
- Czy są przypadki, że nauczyciele, chcąc utrzymać etat, będą musieli dojeżdżać do różnych szkół?
- Tak, ale takich sytuacji mamy w gminie tylko kilka, cztery lub pięć. Nie jest to wielka skala.
- A w perspektywie dwóch lat może się to zmienić?
- W przyszłym roku na pewno nie. Natomiast może tak być, gdy z systemu odejdą trzecie klasy gimnazjów. Wtedy mogą się pojawić problemy, ale staramy się - zgodnie z Kartą Nauczyciela - zostawiać godziny ponadwymiarowe dla nauczycieli, które pomogą wtedy w ewentualnym uzupełnieniu etatów.
- A nie ma Pani obaw, że w nowej sytuacji, po zakończeniu roku kalendarzowego, trzeba będzie nauczycielom dopłacać do wynagrodzeń.
- Pytanie jest zasadne, ponieważ zmniejszyła się jednak liczba godzin ponadwymiarowych. Część z nich „weszła” w etaty. Dzisiaj nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy będziemy musieli wypłacać wyrównania do wynagrodzeń. To będzie wiadome po 10 października.
Rozmawiał Aleksander Gąciarz
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 19
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?