Z jednej strony - urocza impreza domówkowa u „przyjaciela przyjaciół”. Dyskusje na balkonie o architekturze (Adolf „Wszystko”-Bohusz - jak nazywano prześmiewczo słynnego projektanta na tapecie) i kulturze miasta w oparach nocnego absurdu. Uroczo, zabawnie, niezobowiązująco (dość wspomnieć, że na środku pokoju stoi... dmuchany basen). Wieczór fantazji. Ale kilka nocy wcześniej, obchodząc dobrze widziane adresy „w obrębie Plant” po drodze z teatru, niemal dostałem manto za „wygląd Berka albo innego Joselewicza”. A wszystko w przeddzień Festiwalu Kultury Żydowskiej. Na szczęście w mojej obronie stanęli... „Inni”. Więc kiedy chodziłem po wystawie „#dziedzictwo” i oglądałem kolejne portrety - bardzo etnicznie zróżnicowane - cieszyło mnie, że Muzeum Narodowe w Krakowie opowieści o inności się nie boi. Bo to też polska tradycja...
PS. W piątek o godz. 11 zapraszam na stronę dziennikpolski24.pl, bo odcinek cotygodniowego programu „Magnes - Kultura Gazura” będzie czekał.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
