Jest jednym z ostatnich, który może opowiedzieć o przedwojennym Nowym Brzesku. O czasach, gdy Polacy i Żydzi mieszkali obok siebie, o wojennej tułaczce i konspiracji.
- W konspiracji działałem. Byłem łącznikiem, przewoziłem broń, amunicję i nielegalne gazety - przypomina.
Zanim jednak trafił do podziemnej armii uczył się w konserwatorium muzycznym. Być może, gdyby nie wybuch wojny, zostałby znanym muzykiem. - Usłyszałem o sobie: dobry materiał, tylko trzeba go szkolić. Miałem szansę zostać we Lwowie jako muzyk - wspomina.
Nauki jednak nie skończył, a zamiast tego trafił do obozu internowania na Węgrzech. Gdy udało mu się wrócić w rodzinne strony zaangażował się w konspirację, a swoje muzyczne pasje realizował na miejscu: przez 64 lata grał w miejscowej orkiestrze, a przez 72 lata śpiewał w kościelnym chórze.
Witold Doniec doczekał się trzech córek (z jedną z nich, Ewą, mieszka do dzisiaj przy ulicy Krakowskiej), 8 wnuków i 7 prawnuków. - Dzięki Bogu, czuję się jeszcze nieźle i wszystkim tego zdrowia życzę - mówił jubilat, którego odwiedzili wczoraj przedstawicie nowobrzeskich władz oraz Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?