Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakup LED-ów prześwietlony. Urzędnicy naruszyli prawo

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Kierowcy wciąż skarżą się, że po zamontowaniu LED-ów na ulicach jest ciemno
Kierowcy wciąż skarżą się, że po zamontowaniu LED-ów na ulicach jest ciemno fot. Adam Wojnar
Kontrowersje. Pracownicy krakowskiego zarządu dróg dopuścili się nieprawidłowości zamawiając za 32 mln zł lampy uliczne. W przetargu zamieścili m.in. zapisy ograniczające liczbę firm mogących starać się o tę inwestycję.

Kilku obecnych pracowników krakowskiego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu oraz Jerzy Marcinko (ówczesny dyrektor tej jednostki miejskiej, dziś wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej) mogą nawet stracić prawo do pełnienia funkcji publicznych.

Regionalna Izba Obrachunkowa w Krakowie dopatrzyła się nieprawidłowości w przetargu na wymianę oświetlenia ulicznego w stolicy Małopolski. Chodzi m.in. o naruszenie zasady uczciwej konkurencji. - Ustalenia RIO pokazują, że od samego początku przetarg ten był wadliwy i nie powinien zostać ogłoszony na takich zasadach - mówi dr Janusz Gondek z Prywatnego Instytutu Technik Elektronicznych.

Miasto w 2014 r. postanowiło bowiem za 32 mln zł wymienić ponad cztery tysiące lamp sodowych na nowe energooszczędne LED-y. Przetarg ostatecznie wygrała firma FB Serwis. Prace prowadzone były praktycznie przez cały 2015 rok, budząc kolejne podejrzenia i niezadowolenie wśród samych krakowian.

Wielokrotnie na łamach „DP” opisywaliśmy skargi kierowców na to, że nowe lampy świecą zbyt słabo, a na ulicach jest ciemno i niebezpiecznie. A tutejsi eksperci zwracali uwagę na absurdalnie wysokie koszty inwestycji. Oburzali się, że miasto, zamiast skupić się na wymianie samych lamp, przy okazji wymienia tysiące słupów oświetleniowych.

Obliczyli, że przez to inwestycja prawdopodobnie nigdy się nie zwróci. Co więcej, ostatnio w mediach pojawiła się informacja, że część podwykonawców wciąż nie dostała pieniędzy za wykonane roboty.

Teraz RIO odkryła m.in., że urzędnicy z ZIKiT w warunkach przetargu zawarli takie zapisy, które ograniczyły liczbę firm mogących starać się o realizację inwestycji.

- Gdyby nie to, lampy mogłyby być lepszej jakości i przede wszystkim tańsze, co dawałoby większą szansę, że inwestycja się zwróci - podkreśla dr Janusz Gondek.

W najbliższych dniach RIO podejmie decyzję czy rozpocząć postępowanie w sprawie naruszenia dyscypliny finansów publicznych. A Marcin Korusiewicz, obecny dyrektor ZIKiT, z zamieszanymi w sprawę urzędnikami przeprowadził na razie... rozmowę dyscyplinującą.

Kilku pracowników ZIKiT może dostać nawet zakaz pełnienia funkcji publicznych

- W najbliższych dniach powinna zapaść decyzja, czy rozpoczęte zostanie postępowanie np. w sprawie tzw. naruszenia dyscypliny finansów publicznych, a to ewentualnie może skutkować naganą, karą finansową lub nawet zakazem pełnienia funkcji publicznych dla danych urzędników odpowiedzialnych za nieprawidłowości - tłumaczy Mirosław Legutko, rzecznik RIO w Krakowie. Dotyczyć może to siedmiu osób, w tym m.in. byłego dyrektora ZIKiT Jerzego Marcinki.

Ciągłe kontrowersje

Cała sprawa swój początek miała w 2014 roku. To wtedy właśnie ZIKiT rozstrzygnął przetarg na wymianę 4375 z 67 tysięcy latarni ulicznych. Wygrała go firma Ferrovial Budimex Serwis. Jej zadaniem było zastąpienie starych lamp sodowych - nowoczesnymi słupami z lampami LED, które zużywają nawet 60-70 proc. mniej prądu niż tradycyjne. Wymiana lamp trwała na kilkudziesięciu ulicach Krakowa praktycznie przez cały rok, wzbudzając mnóstwo kontrowersji.

Kierowcy narzekali, że świecą one słabiej niż poprzednie, przez co na ulicach jest ciemniej i niebezpiecznie. Krakowscy naukowcy podważali zasadność całej inwestycji, której koszt to ok. 32 mln zł. Podkreślali, że skoro roczna oszczędność miasta na prądzie ma wynieść 700 tys. zł, to cała inwestycja zwróci się po... blisko 40 latach.

- Nie ma takich lamp ledowych, które działałyby w nieskończoność. Ich żywotność to 10 -12 lat, nie dłużej, więc nim inwestycja się zwróci, lampy przestaną działać i trzeba będzie je wymieniać - tłumaczył dr inż. Sławomir Kordowiak, emerytowany pracownik Politechniki Krakowskiej.

W marcu 2015 r. do Najwyższej Izby Kontroli wpłynął wniosek o sprawdzenie całego projektu wymiany oświetlenia. NIK sprawę przekazał do Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie. I jak właśnie udało nam się dowiedzieć, RIO odkryło poważne nieprawidłowości podczas wyboru wykonawcy wymiany lamp.

W tzw. wystąpieniu pokontrolnym RIO czytamy m.in., że ustalenie wartości zamówienia odbyło się „na podstawie audytu energetycznego sporządzonego wcześniej niż 6 miesięcy przed dniem wszczęcia postępowania o udzielenie zamówienia, co jest niezgodne z art. 35 ust. 1 ustawy Prawo zamówień publicznych”.

Najbardziej niepokojące wydaje się jednak to, że według kontrolerów z RIO, urzędnicy zawarli w warunkach przetargu takie zapisy, które zawęziły krąg firm mogących ubiegać się o realizację inwestycji. Firmy startujące w przetargu musiały bowiem wykazać, że wcześniej wymieniły przynajmniej tysiąc lamp na terenie jednej miejscowości. Jeśli dane przedsiębiorstwo wymieniło łącznie np. 2700 lamp, ale w trzech różnych miejscowościach, po 900 lamp w każdej, to w ogłoszonym przez ZIKiT przetargu nie mogło wystartować. - Taki zapis miał na celu wyłonienie wykonawcy posiadającego doświadczenie w prowadzeniu robót w warunkach miejskich, przy dużym natężeniu ruchu samochodowego i pieszego - przekonuje Michał Pyclik z biura prasowego ZIKiT. Argument ten nie przekonał RIO.

- Tak postawiony warunek narusza zasadę uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców - oceniają audytorzy z RIO zajmujący się kontrolą jednostek samorządowych.

Sprawa nie trafi do prokuratury

Jako że wymiana lamp została zakończona, to z naturalnych względów przetargu nie da się już unieważnić. RIO na razie wysłało więc do ZIKiT listę swoich uwag, nakazując m.in., aby w przyszłych przetargach nie była naruszana zasada uczciwej konkurencji.

Na tym jednak nie koniec. W RIO rozważają też możliwość rozpoczęcia postępowania np. w sprawie tzw. naruszenia dyscypliny finansów publicznych, co może skutkować ukaraniem winnych. Chodzi m.in. o kierownika Zespołu Umów i Zamówień Publicznych, inspektora w Zespole Umów i Zamówień Publicznych, kierownika Zespołu Infrastruktury Torowej oraz byłego dyrektora ZIKiT, czyli Jerzego Marcinki, gdyż to za jego kadencji rozstrzygany był przetarg na instalację LED-ów. Teoretycznie RIO ma możliwość złożenia zawiadomienia do prokuratury, ale z naszych informacji wynika, że tego nie zrobi. Co może świadczyć, że nie ma podejrzeń, aby przetarg „ustawiany” był pod konkretną firmę.

Obecny dyrektor ZIKiT Mariusz Korusiewicz na razie podchodzi do zamieszanych w całą sprawę pracowników bardzo pobłażliwie. - W jednostce wdrożono działania naprawcze. Nie wykazano natomiast uchybień, które miałyby skutkować innymi konsekwencjami, niż przeprowadzenie rozmów dyscyplinująco-wyjaśniających - podkreśla Michał Pyclik z ZIKiT.

Co z dofinansowaniem?

Wczoraj nie otrzymaliśmy odpowiedzi od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, czy wykryte przez RIO nieprawidłowości mogą skutkować tym, że miasto będzie musiało zwrócić część dofinansowania do wymiany lamp. Inwestycja była bowiem w aż 45 procentach (około 15 milionów złotych) dofinansowana właśnie ze środków NFOŚiGW, w ramach programu SOWA. Urzędnicy z ZIKiT przekonują jednak, że takiego zagrożenia nie ma.

Autor: Arkadiusz Maciejowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski