MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabrała 191 tys. złotych, oddała 700. Na razie

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
archiwum
Proces. 27-letnia Anna J., była już kasjerka szpitala powiatowego w Myślenicach, stanie przed sądem. Kobieta jest oskarżona o oszustwo na szkodę szpitala na kwotę ok. 191 tys. zł i przywłaszczenie mienia.

Sprawa wyszła na jaw w grudniu ubiegłego roku podczas przeprowadzanej w placówce kontroli. Wtedy też kasjerka została zatrzymana i przesłuchana. Przyznała się do winy.

Pieniądze znikały w okresie od kwietnia 2014 do grudnia 2015 roku. Kobieta, która przyjmowała wpłaty do kasy głównej szpitala (m.in. ze stołówki, parkingu, laboratorium), do systemu elektronicznego wprowadzała kwoty niższe, niż faktycznie wpłacano.

Zauważyły to panie prowadzące w szpitalu stołówkę, bo w skierowanym do nich okresowym raporcie finansowym podana była kwota znacznie zaniżona w stosunku do tej, jaką wpłaciły do kasy fiskalnej.

Zgłosiły to spostrzeżenie księgowości. Kasjerkę zatrzymano, zastosowano wobec niej dozór policyjny i poręczenie majątkowe. Teraz do sądu trafi akt oskarżenia, grozi jej do 8 lat więzienia.

Prokurator rejonowa w Myślenicach Beata Antolska-Glac zapowiada złożenie w trakcie postępowania sądowego wniosku o orzeczenie obowiązku naprawienia szkody. Niezależnie od tego postępowania szpital wystąpił z powództwem cywilnym przeciw swojej byłej pracownicy (po zatrzymaniu została ona zwolniona dyscyplinarnie).

Domaga się w nim zwrotu należności głównej wraz z odsetkami. Żadne postanowienia w tej sprawie jeszcze nie zapadły, ale jak powiedział nam wczoraj Adam Styczeń, dyrektor szpitala, kobieta dokonała już dwóch wpłat na konto szpitala na łączną kwotę 700 zł „na poczet zabranego mienia”.

Prokuratura sprawdzała również system kontroli i nadzoru w szpitalu. Postępowanie to jednak, jak mówi prokurator rejonowa, nie doprowadziło do postawienia zarzutów którejś z osób nadzorujących pracę kasjerki. Oddzielne postępowanie powadził też sam szpital.

Po tej kontroli wewnętrznej dyrektor szpitala nie wyciągnął żadnych konsekwencji, bo jak tłumaczy - tylko kasjerka miała dostęp do systemu kasowego, nikt nie mógł jej kontrolować. Jak dodaje, przez pierwsze 1,5 roku kobieta swoje obowiązki wykonywała „jak w szwajcarskim zegarku”. Kombinować zaczęła dopiero potem, a wykryć jej proceder było o tyle trudno, że wszelkie niedobory pokrywała z następnych wpłat do kasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski