Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za złe wyniki na sprawdzianie nauczyciele stracą pieniądze

Anna Kolet-Iciek
Nauczyciele twierdzą, że wyniki sprawdzianu nie zależą tylko od ich pracy z uczniami
Nauczyciele twierdzą, że wyniki sprawdzianu nie zależą tylko od ich pracy z uczniami FOT. SŁAWOMIR MIELNIK
Edukacja. Urzędnicy mobilizują nauczycieli do lepszej pracy. ­– Wyniki egzaminów nie zależą tylko od naszego wysiłku ­– ripostują pedagodzy.

Uczniowie dobrze wypadli na sprawdzianie? Ich nauczyciele dostaną więcej pieniędzy. Nie poradzili sobie z zadaniami? Pieniędzy dla belfrów będzie mniej. Od kwietnia w krakowskich podstawówkach zaczną obowiązywać nowe zasady przyznawania dodatków motywacyjnych. Dyrektorzy szkół i nauczyciele nie kryją oburzenia.

Tadeusz Matusz, wiceprezydent Krakowa odpowiedzialny za edukację od początku urzędowania skupia się na mobilizowaniu szkół do lepszej pracy. Tym razem zabrał się za szkoły podstawowe.

– Porównałem ich wyniki ze sprawdzianu z wynikami szkół z innych mniejszych miast i okazało się, że na tym tle Kraków nie wypada najlepiej – przyznaje Tadeusz Matusz. – Nasze szkoły stać na więcej – dodaje wiceprezydent i zapowiada zmiany w przyznawaniu dodatków motywacyjnych dla nauczycieli z podstawówek.

Według nowych zasad będą one wypłacane od kwietnia tego roku, a ich wysokość zostanie uzależniona od wyników, jakie osiągnęli uczniowie na sprawdzianie kończącym szkołę podstawową. Teraz wynoszą one, w zależności od szkoły, około 100-200 zł.

W szkołach zawrzało

Nauczyciele ze szkół mających najwyższe wyniki dostaną więcej pieniędzy niż dotychczas, ci z najsłabszych stracą miesięcznie kilkadziesiąt złotych.

Kwoty nie są ogromne, ale w szkołach i tak zawrzało. – Wyniki sprawdzianu zależą nie tylko od naszej pracy, ale również wielu czynników środowiskowych – tłumaczy Marta Chrup­czal­ska, dyrektor SP nr 123.

Są roczniki uczniów, z którymi – jak podkreśla dyrektorka – pracuje się rewelacyjnie, a są takie, którym nauczyciele muszą poświęcić więcej uwagi, a i tak efekty są mizerne. – Trafiają do nas np. dzieci z rodzin niepełnych, niewydolnych wychowawczo, z różnego rodzaju dysfunkcjami. To wszystko przekłada się później na wynik sprawdzianu – mówi Marta Chrup­czalska.

Do tego dochodzi położenie szkoły. Tym z elitarnych dzielnic, zamieszkanych przez rodziny, którym zależy na edukacji dzieci, łatwiej jest osiągnąć dobre wyniki na sprawdzianie.

Zresztą w pracy nauczyciela ważne są nie tylko wyniki testu, którego notabene nie można oblać, więc uczniowie nie zawsze poważnie do niego podchodzą, ale także szereg innych zadań jak chociażby przygotowanie dzieci do konkursów czy organizacja zajęć dodatkowych – zauważają nauczyciele.

Jedną ze szkół, w której uczący będą musieli pożegnać się z częścią dodatku motywacyjnego jest SP nr 10.

– Akurat w ubiegłym roku naszą szkołę kończyła tylko jedna klasa licząca zaledwie 14 osób, z których na dodatek niemal połowa miała opinie o różnych dysfunkcjach, więc sprawdzian nie wypadł najlepiej – przyznaje Ewa Jaśko­wiec, dyrektor SP nr 10.

W rankingu 124 krakowskich szkół podstawowych opublikowanym na jednym z portali edukacyjnych „dziesiątka” zajęła w tym roku trzecie miejsce od końca.

– Co prawda pieniędzy nie będzie dużo mniej niż obecnie, ale niesmak pozostaje, bo przecież wszystkim nauczycielom zależy na jak najlepszym wyniku uczniów i wszyscy robią, co w ich mocy, by ten wynik był zadowalający – zaznacza Ewa Jaśkowiec.

Zachęta do mobilizacji

– Zgadzam się z argumentami dyrektorów szkół podstawowych. Wyniki sprawdzianu zależą od wielu czynników, nie tylko zaangażowania nauczycieli w pracę – nieoczekiwanie mówi Tadeusz Matusz. – Dlatego kwota, o jaką zmniejszą się dodatki dla nauczycieli z najsłabszych szkół, nie jest duża, ale chodzi o danie sygnału, że urzędnicy i rodzice przyglądają się ich pracy oraz zachęcenie do większej mobilizacji.

Motywacja w przedszkolach

W ubiegłym roku podobne zasady wprowadzono do gimnazjów i liceów. Wysokość dodatków motywacyjnych dla nauczycieli uzależniono od wyników edukacyjnej wartości dodanej (to miara określająca postępy, jakie podczas trzech lat nauki w gimnazjum lub liceum zrobili uczniowie danej szkoły).

– Oczywiście, po roku trudno mówić o jakichś spektakularnych efektach, ale tendencja zwyżkowa, jeśli chodzi o wyniki egzaminu, jest już do uchwycenia – przekonuje Tadeusz Matusz.

Wiceprezydent chce pójść jeszcze dalej i zapowiada, że od września tego roku zmienią się również zasady przyznawania dodatków motywacyjnych dla nauczycieli w przedszkolach. Nowe kryteria mają być znane do końca czerwca.

Jak się jednak dowiedzieliśmy, wiceprezydent chce uzależnić wysokość dodatków dla tych nauczycieli od ich zaangażowania w prowadzenie zajęć dodatkowych dla maluchów, zwłaszcza języka angielskiego.

Ma to związek z nowelizacją tzw. ustawy przedszkolnej. Zgodnie z nią od września ubiegłego roku przedszkola nie mogą pobierać od rodziców żadnych dodatkowych opłat oprócz 1 złotego za każdą godzinę pobytu dziecka w placówce. Rodzic nie może zapłacić nawet za dodatkowe zajęcia typu tańce czy angielski. Niedawna kontrola NIK wykazała, że po wejściu w życie tych zasad w wielu przedszkolach oferta zajęć dodatkowych jest uboższa.

Szkolenia dla nauczycieli

Z wielu zajęć zrezygnowano również w krakowskich przedszkolach. Tu miasto płaci co prawda za organizację zajęć dodatkowych, ale tylko 32 zł miesięcznie na jedno dziecko. Pieniędzy wystarcza jedynie na angielski i rytmikę.

Dlatego wiceprezydent Matusz wpadł na pomysł, by prowadzeniem zajęć dodatkowych zajmowali się przedszkolni nauczyciele w ramach swojego pensum. Chodzi zwłaszcza o angielski, na którym szczególnie zależy rodzicom. Problem w tym, że niewielu nauczycieli na tyle zna język, by móc go uczyć.

– Dlatego dofinansowujemy nauczycielom szkolenia z angielskiego. Każdy, kto się na nie zgłosi, może liczyć na zwrot kosztów w wysokości 85 proc. – mówi Matusz.

Okazuje się jednak, że mimo tej zachęty niewielu nauczycieli korzysta ze szkoleń. Rozczarowany taką postawą, wiceprezydent chce teraz uzależnić wysokość ich dodatków motywacyjnych od tego, czy odpowiadają oni na zainteresowanie rodziców prowadząc zajęcia dodatkowe, głównie z języka angielskiego, ale także szachów, rytmiki czy tańców. – Ci nauczyciele, którzy bardziej się starają dostaną więcej pieniędzy – zapowiada Tadeusz Matusz.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski