Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za śmiercią Iwony Cygan stoją handlarze ludźmi?

Marcin Banasik
Marcin Banasik
- Kochała ludzi i bardzo im ufała - opowiada Aneta, siostra Iwony
- Kochała ludzi i bardzo im ufała - opowiada Aneta, siostra Iwony fot. Robert Gąsiorek
Reportaż. W Szczucinie pod Tarnowem 19 lat temu doszło do bestialskiego zabójstwa. Mieszkańcy od początku domyślali się, kto zabił 17-letnią Iwonę Cygan, ale zmowa milczenia trwa do dziś. Ludzie się boją. Ci, którzy głośno mówili o mordercy, umierali w tajemniczych okolicznościach.

Jest kilka teorii na temat morderstwa Iwony Cygan, ale mieszkańcy Szczucina najczęściej mówią o handlu ludźmi. Tydzień temu podejrzany o zabójstwo 17-latki Paweł K. został zatrzymany w Austrii. W areszcie siedzi też trzech policjantów, którzy mieli mataczyć w tej sprawie.

Według wielu mieszkańców podtarnowskiego miasteczka zatrzymany w Wiedniu mężczyzna razem z innymi osobami mógł wywozić młode dziewczyny za granicę i sprzedawać je do domów publicznych. Miało to być możliwe, ponieważ policjanci byli skorumpowani, a prokuratura nieudolna. Być może Iwona Cygan zginęła, bo wiedziała za dużo. - Nie potwierdzamy tej wersji. Dla dobra śledztwa nie udzielamy żadnych informacji - zastrzega prokurator Piotr Krupiński, szef małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej.

Sprawa jest bliska rozwiązania, choć od zabójstwa minęło aż 19 lat. W Szczucinie przez cały ten czas panowała zmowa milczenia. Ludzie bali się cokolwiek mówić, bo świadkowie umierali w dziwnych okolicznościach.

Tuż pod wałem biegnie ścieżka. Wije się między starymi wierzbami. Prowadzi do srebrzystego krzyża, pod którym leżą sztuczne stokrotki i czerwony znicz. To tutaj 14 sierpnia 1998 r. około godz. 14.30 ciało 17-letniej Iwony Cygan znalazł pan Stanisław, rolnik ze Szczucina.

- Pasłem krowy na łące. Gdy wracałem zobaczyłem, że w trawie leży człowiek. Podszedłem bliżej. Okazało się, że to młoda dziewczyna. Nie żyła - wspomina starszy pan. Wkrótce okazało się, że 17-latka padła ofiarą bestialskiego mordu. Twarz była okaleczona, ręce związane, a na szyi miała pętlę z drutu.

Większość mieszkańców Szczucina twierdzi, że od początku wiadomo było, kto zabił. Ale dopiero po 19 latach policja zatrzymała w Austrii Pawła K., podejrzanego o to morderstwo. Mieszkańcy Szczucina są przekonani, że można to było zrobić zaraz po zabójstwie.

- Było trzech świadków, którzy widzieli, jak dziewczyna tuż przed śmiercią wsiadła do białego poloneza. Wiadomo, do kogo należało auto. Wystarczyło pójść tym tropem, ale policja robiła wszystko, żeby sprawca zbrodni pozostał bezkarny - mówi mieszkanka Szczucina. Zaskakujące jest również zachowanie prokuratury. Śledztwo była kilkukrotnie umarzane. Sprawa dawno zostałaby zapomniana, gdyby nie walka rodziców i sióstr Iwony. - Nie poddamy się, dopóki nie poznamy prawdy, dopóki mordercy nie odpowiedzą za zbrodnię - mówi Aneta, siostra Iwony.

W Szczucinie mieszka dziś już tylko ojciec 17-latki. Jego żona zmarła ponad dwa lata temu. Siostry wyprowadziły się tuż po zabójstwie. Jedna wyjechała za granicę, druga do Krakowa. - Nie potrafiłabym żyć w miejscu, gdzie ludzie zamieszani w zabójstwo siostry chodzą po ulicy. Gdy jestem tam w kościele, nigdy nie przekażę znaku pokoju, bo nie chcę go przekazać mordercom. Wiem, że nie wszyscy w Szczucinie są w to zamieszani, ale nie mam już siły oddzielać dobrych od złych - mówi z żalem Aneta.

Dla niej Szczucin to miejsce przeklęte. - Może to moje uprzedzenia, ale jak tam jestem, to zawsze czuję się obserwowana. Mam wrażenie, że ludzie zamieszani w morderstwo patrzą na mnie i się śmieją - wyznaje Aneta.

We wspomnieniach siostry Iwona to wesoła i uśmiechnięta dziewczyna. - Wiem, że większość rodzin mówi tak o swoich bliskich, ale ona naprawdę taka była. Chciała być przedszkolanką. Kochała ludzi i bardzo im ufała - mówi Aneta. Doskonale pamięta dzień, w którym ostatni raz widziała Iwonę. - Opowiadałam to już dziesiątki razy. Dziennikarze wciąż dzwonią, nawet kilka razy dziennie - dodaje.

Siostry spędziły wtedy prawie cały dzień razem. Wieczorem do domu zadzwoniła koleżanka Iwony - Renata G. Mówiła, że muszą sobie coś wyjaśnić. Umówiły się na spotkanie w Zajeździe Leśnym. Po godzinnym spotkaniu - według relacji Renaty G. - dziewczyny miały się rozstać na rynku w Szczucinie. Każda miała pójść w innym kierunku. Z rynku do domu Iwona miała zaledwie kilka minut piechotą. Dopiero rano rodzice dziewczyny spostrzegli, że nie ma jej w domu. Zaczęli jej szukać.

- To była bardzo porządna rodzina, wybudowali dom, dobrze wychowywali dzieci. Byłem kilka razy u nich - mówi o Cyganach Bolesław Łączyński, były wójt Szczucina. Z jego inicjatywy gmina wyznaczyła nagrodę 20 tys. zł dla tego, kto wskaże mordercę Iwony. Informację tę podano w popularnym programie telewizyjnym „997”.

Tadeusz D. jeden z trzech świadków, który widział, jak Iwona wsiadała do białego poloneza, zaczął się wszystkim chwalić, że zgarnie nagrodę. Kilka miesięcy później jego ciało wyłowiono z Wisły. Prokuratura uznała, że to nieszczęśliwy wypadek albo samobójstwo, choć mężczyzna doskonale pływał.

To jednak nie koniec dziwnych zdarzeń. Po śmierci 17-latki w Szczucinie zaczęły się dziś straszne rzeczy. W miasteczku narastała psychoza strachu. W grudniu 1998 r. ktoś pobił księdza, który miał mówić o tym, iż wie, kto zabił Iwonę. Na początku stycznia 1999 r. spod miejscowej szkoły średniej zostali uprowadzeni dwaj uczniowie. Kidnaperzy wywieźli nastolatków w miejsce, gdzie zginęła Iwona. Chłopcy zostają pobici. - Te wypadki tłumaczą zmowę milczenia, która zapanowała w mieście. Ludzie bali się o życie - mówi Kazimierza Tęczar, sekretarz gminy Szczucin.

Zagadkowe zgony w Szczucinie się nie skończyły. W 2015 r. znaleziono ciało 30-letniego Marka K. Głowę miał wetkniętą między betonowe elementy ogrodzenia. - Jestem prosty chłop, ale dla mnie logiczne jest, że sam nie mógł sobie tego zrobić. Te elementy są bardzo ciężkie - mówi mieszkaniec Szczucina. Prokuratura uznała jednak, że nikt nie uśmiercił Marka K. Dziś mieszkańcy miasta twierdzą, że ten zgon ma związek z morderstwem Iwony. Podobnie, jak śmierć innego mężczyzny, którego ciało znaleziono w krzakach.

- Ludzie mówią, że on też się chwalił, że wie kto zabił Iwonę - twierdzi szczucinianin.

Zdaniem Tęczara do morderstwa sprzed 19 lat doszło m.in. dlatego, że policja działa tylko teoretycznie. - Przyzwolenie na działalność przestępczą w naszym mieście narasta od lat. Zabójcy wiedzieli, że tu będą bezkarni. Gdyby nie to, zbrodni można by uniknąć - twierdzi sekretarz gminy.

Mieszkańcy potwierdzają, że gdy Paweł K. wracał z pracy w Austrii w rodzinne strony, to z kolegami „rządził” w Szczucinie. W miejscowej knajpie można go było spotkać razem z zaprzyjaźnionymi policjantami. Dziś w sprawę zabójstwa Iwony zamieszanych jest trzech funkcjonariuszy. Są podejrzani o utrudnianie śledztwa.

Istnieje wiele teorii w tej sprawie. Najczęściej pojawia się wątek handlu ludźmi. Jeden z mieszkańców Szczucina przypomina sobie, że kilka lat temu Paweł K. nachalnie namawiał jedną z nastolatek, by wyjechała do pracy w Austrii. Być może przestępcy wywozili młode dziewczyny i sprzedawali do domów publicznych. Może zamordowana 17-latka za dużo wiedziała? Prokuratura na razie nie potwierdza tej wersji.

- Niedługo wszyscy poznamy prawdę - zapewnia Aneta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski