MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za moich czasów

Redakcja
Kilkadziesiąt, a przynajmniej kilkanaście osób, ogromny stół, ojciec rodziny czytający fragment Pisma Świętego, dzielenie się opłatkiem. Tradycyjne potrawy, pojawiające się na stole tylko ten jeden jedyny raz w roku. Do tego piękna, okazała choinka, ubrana dopiero w wigilijne przedpołudnie i koniecznie ozdobiona klejonymi przez dzieciarnię łańcuchami z kolorowego papieru i anielskimi włosami z celofanu. Pod nią, po wigilii - prezenty zapakowane w kolorowy papier, niecierpliwie rozpakowywane. A potem, w oczekiwaniu na pasterkę, wspólne śpiewanie kolęd przy akompaniamencie domowych muzyków...

Takie święta zapisały się w pamięci starszego pokolenia. I byłoby wspaniale, gdyby mogły być takie. Byłoby, ale nie jest. Bo czasy się zmieniły. Kolędy towarzyszą nam już od tygodni - w radiu, w sklepach, na kiermaszach. Choinki też od dawna królują w sklepach, firmach, ogrodach. I to poubierane nie w jakieś papierowe, pożal się Boże, domowej roboty łańcuchy, ale w błyszczące, świecące, puszyste "boa", prosto z chińskiej fabryki. Kolorowe lampki świecą, mrugają, a nawet grają przez cały adwent. To pewnie rekompensata za choinkę w domu - skromną z konieczności, bo dużej nie ma gdzie ustawić.
Ile osób zmieści się przy wigilijnym stole? W przeciętnym mieszkaniu w bloku może od wielkiej biedy ze dwanaście. Do domowników dokooptować można jeszcze parę najbliższych osób - babcię, dziadka, brata z bratową. Tylko co zrobić z trojgiem bratanków?
A potrawy - fakt, że teraz przynajmniej z zakupami nie ma problemów, oczywiście pod warunkiem, że ma się za co kupować. Z przyrządzaniem też jakby mniej kłopotów - tu gotowa masa makowa, tam zamrożone uszka... Przed każdymi świętami moja mama, żeby zdążyć z przygotowaniem wszystkiego, nie spała przez całą noc. Dzisiejsze panie domu nie muszą się aż tak poświęcać, ale jednak trochę pomęczyć się trzeba.
Kto zagra kolędy? No, może przynajmniej z tym nie byłoby kłopotu, bo w końcu akompaniować zamiast na fortepianie można na gitarze albo na flecie, lub po prostu śpiewać a cappella. Sęk w tym, by oderwać młodszą generację od telewizora.
A potem - pasterka. Kto idzie? Część domowników jest już tak zmęczona świętami, że nie ma siły. Inni nie mogą zostawić malutkich dzieci, jeszcze innym po prostu chce się spać.
Grunt, żeby nie poddać się temu nastrojowi i wybrać się chociaż w pojedynkę. Bo na pasterce na pewno nikt nie będzie sam. To jedno nigdy się nie zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski