MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za dużo było bałaganu w krakowskiej obronie

Redakcja
Cezary Wilk podkreślał, że choć Wisła nie zagrała najgorzej, to za wrażenia artystyczne punktów nikt nie daje Fot. Andrzej Banaś
Cezary Wilk podkreślał, że choć Wisła nie zagrała najgorzej, to za wrażenia artystyczne punktów nikt nie daje Fot. Andrzej Banaś
Mecz z Górnikiem Zabrze był ostatnim spotkaniem, jakie "Biała Gwiazda" rozegrała w 2012 roku na stadionie przy ul. Reymonta.

Cezary Wilk podkreślał, że choć Wisła nie zagrała najgorzej, to za wrażenia artystyczne punktów nikt nie daje Fot. Andrzej Banaś

POMECZOWE OPINIE. Piłkarze Wisły byli na siebie źli

Trzeci raz w rundzie jesiennej krakowianie musieli uznać wyższość rywala na swoim terenie. Tym razem gorycz porażki była tym większa, że Wisła nie grała źle. O stracie całej puli przesądziły jednak przede wszystkim dwie rzeczy - fatalna skuteczność i proste błędy w obronie.

- Mieliśmy mnóstwo okazji, ale udało się wykorzystać tylko jedną - oceniał po ostatnim gwizdku Cezary Wilk. - W dodatku chyba najgorszą z tych, które sobie stworzyliśmy. Nie zagraliśmy złego meczu, ale w piłce nożnej nikt za wrażenia artystyczne punktów nie daje. Dlatego jesteśmy źli na siebie, bo to że nasza gra jakoś wyglądała, nie ma najmniejszego znaczenia. Przegraliśmy i tylko to się w tym momencie liczy. Wszystko zaczęło się od tej pierwszej, straconej bramki. Nie mają prawa przytrafiać się takie rzeczy.To była konsekwencja naszych błędów w kryciu przy stałym fragmencie gry. Później zareagowaliśmy dobrze, staraliśmy się strzelić bramkę jeszcze przed przerwą, co wzmocniłoby nas psychicznie. Niestety, kolejny raz bramkarz rywali, przyjeżdżając na nasz stadion, gra fenomenalne spotkanie.

Wilk odniósł się również do tego, jak wyglądała gra w defensywie "Białej Gwiazdy". - Za dużo było bałaganu w naszej obronie. Dotyczy to całego zespołu. To jest element, który szybko trzeba poprawić. Mimo tej porażki jestem przekonany, że stać nas na wygranie ostatniego meczu w tej rundzie. Mam nadzieję, że w Lubinie znów stworzymy sobie wiele sytuacji, ale zagramy skuteczniej. Jeśli przy tym poprawimy grę w obronie, to jesteśmy w stanie wywalczyć trzy punkty - mówi piłkarz Wisły.

Na "przespany" początek meczu zwracał natomiast uwagę Łukasz Garguła, który mówił również, jakie były założenia na pierwsze minuty tego spotkania.

- Zagraliśmy dobrze w drugiej połowie i w końcówce pierwszej. Niestety, początek meczu w naszym wykonaniu nie był taki, jak sobie zakładaliśmy. Mieliśmy zagrać bardzo agresywnie przynajmniej przez pierwsze piętnaście minut. Nie wiem, z czego to wynikało, że dopiero po dwudziestu minutach rozkręciliśmy się. Mieliśmy swoje sytuacje, ale szwankowała skuteczność. Szkoda, bo paradoksalnie np. ze Śląskiem zagraliśmy słabiej, a wygraliśmy. Teraz było lepiej, ale punktów nie ma - oceniał Garguła.

Jednym z tych, którzy mieli odmienić losy meczu w drugiej połowie, był Michał Szewczyk. Młody piłkarz pojawił się na boisku w 72 min, zmieniając kontuzjowanego Kew Jaliensa. Od tego momentu Wisła przeszła na grę trójką obrońców, ale niewiele to pomogło, a Szewczyk mógł mieć jedynie satysfakcję, że to po faulu na nim z boiska wyleciał Arkadiusz Milik i rywale kończyli mecz w osłabieniu.

- Rzeczywiście, jedyny pozytyw mojego wejścia na boisko, to ta czerwona kartka dla Milika - komentował Szewczyk. - Nic to jednak nie zmieniło, więc trudno być zadowolonym nawet z tego. Szkoda, że tak to wszystko się skończyło, bo nie graliśmy źle, mieliśmy wiele sytuacji, ale zawodziła skuteczność. Górnik pokazał nam, jak wykorzystywać okazje podbramkowe. Chyba musimy się od nich tego nauczyć.
Dodajmy, że w meczu z Górnikiem Wisła nie straciła tylko trzech punktów, ale również obu bocznych obrońców. Zarówno Kew Jaliens, jak i Łukasz Burliga zobaczyli bowiem po czwartej żółtej kartce. W przypadku Holendra kartka nie ma zresztą większego znaczenia, bo i tak boisko opuścił z kontuzją, która wyeliminowałaby go ze spotkania z Zagłębiem. Te absencje skomplikują jednak sytuację w obronie trenerowi Tomaszowi Kulawikowi. W meczu w Lubinie zapewne zobaczymy na bokach obrony Marko Jovanovicia i Jana Frederiksena, którzy nie zachwycali ostatnio swoją formą.

Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski