Andrzej Czopek, uczestnik zajęć w Środowiskowym Domu Samopomocy w Skawinie jest przekonany, że spełni się jego marzenie o śpiewaniu. Tak odczytały jego rzeźbę z wosku kierowniczka tej placówki Stanisława Szczepaniak i terapeutka Anna Leśniak. - Pierwszą piosenką jaką zaśpiewam będzie Żono moja - zapowiada Andrzej, a jego mama, Gertruda Czopek dodaje, że Andrzej nie wyobraża sobie życia bez ŚDS-u. Podobnie, jak Sabina Jankowicz, która wywróżyła sobie podróże. Jej babcia, Stefania Jankowicz, potwierdza podróżniczą pasję wnuczki.
- Sabinka ciągle by gdzieś jeździła. Może to zapowiedź wyjazdu na wakacje nad morze w przyszłym roku - domyśla się babcia, uczestnicząca w andrzejkowej zabawie w Klubie Integracyjnym, tworzonym przez rodziny podopiecznych ŚDS-u. Mówią, że gdyby nie ta placówka, to większość z nich nie zaznałaby odpoczynku i smaku andrzejkowej zabawy. - Tu jest nasza druga rodzina - podkreśla Franciszek Pachytel, ojciec Wojtka, jedyny mężczyzna w Klubie. Tym razem to rodzice byli gośćmi swoich dorosłych dzieci, które na andrzejkową zabawę przygotowały im wspaniały poczęstunek, przyrządziły sałatki i upiekły ciasta.
Rodzice mieli okazję przypomnieć sobie, jak dawniej wróżono. - Uczestnicy zabawy w kierunku drzwi ustawiają gęsiego po jednym bucie. Pierwsi znajdą miłość ci, których but przekroczy próg pokoju - mówi Helena Ciężardlik, mama Halinki. Grażyna Kowal pamięta o rzucaniu jakimś przedmiotem w litery. Trafiona będzie pierwszą literą imienia męża. Natomiast Stefania Jankowicz i Maria Kowalczyk, mama Doroty, pamiętają zwyczaj obłapywania przez panny sztachetek w ogrodzeniu. - Jeśli obejmą parzystą liczbę to niebawem, wyjdą za mąż - wróżą panie. Rychłe zamążpójście ma w perspektywie także panna, która obierze jabłko z najdłuższą łupiną. Ten zwyczaj przypomina Maria Boroń, mama Zbyszka, który na andrzejkowym balu wystąpił w roli rycerza, w czym wcale nie przeszkadzał mu inwalidzki wózek. - Bardzo dobrze czuję się w rycerskiej zbroi - powiedział Zbyszek.
Na andrzejkową zabawę wszyscy przebrali się w wybrane przez siebie stroje. - Jestem turystą z Zakopanego - mówi Józef Stokłosa, który sam wymyślił dla siebie ubiór - wełniany sweter, czapkę sportowe spodnie i kijek.
Były też „księżniczki”, tygrysek, a pani kierownik wystąpiła w kreacji z boa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?