Fot. Z archiwum artysty
Wydarzenie muzyczne
Pod szyldem tym kryje się Jack Dunning – weteran angielskiej sceny rave. Obecny na niej od 1993 roku, przez niemal piętnaście lat specjalizował się w jungle`u, by dopiero niedawno odkryć dla siebie dubstep.
- Zaczynałem chodzić do klubów jako dzieciak, a większość moich kumpli słuchała acid techno, które było dla mnie zbyt nudne – wspomina w wywiadzie dla magazynu „Resident Advisor”. – I pewnego razu trafiłem do The Blue Note, gdzie grali didżeje z wytwórni Metalheadz. To było dla mnie totalne odkrycie – nigdy wcześniej nie słyszałem tak szybko rozwijającej się muzyki, jak drum`n`bass.
Wspomnienie surowych produkcji w stylu rave z połowy lat 90. słychać w pierwszych autorskich nagraniach Untolda – „Disciplin”, „Kingdom” czy „Yukon” z 2008 roku. Z drugiej strony – brzmiały one jak instrumentalne podkłady w stylu grime. A to dlatego, że ich naczelnym wyznacznikiem była klubowa funkcjonalność.
- Kiedy robiłem pierwsze kawałki, po prostu wymyślałem loop, na tyle mocny, że mógł utrzymać napięcie przez pięć minut trwania nagrania – wspomina. – Kiedy słuchając go nie mogłem usiedzieć w fotelu, tylko wyskakiwałem z niego, aby potańczyć, było jasne, że sprawdzi się w klubie.
Przełomem w karierze Untolda okazała się wydana w 2009 roku EP-ka „Gonna Work Out Fine”. Sześć znajdujących się na niej utworów łączyło w zaskakujący sposób dubstepową pulsację z brzmieniami typowymi dla chicagowskiego house`u i detroitowego techno.
- Gram teraz w swoich setach dużo klasycznych nagrań sprzed dwudziestu lat, Paula Johnsona, Lil`Louisa, Green Velvet, Theo Parrisha, Derricka Maya czy Roberta Hooda – przyznaje. – I maja one na mnie ogromny wpływ. Dlatego tworząc własne utwory, również sięgam po wiele elementów amerykańskiego house`u – syntezatorowe melodie czy progresje akordów – wpisując je w rytmy przypominające grime. Spodobało mi się to, bo nie słyszałem nigdzie indziej połączenia tych dwóch elementów. Ale ciągle poszukuję nowych kombinacji – chcę stale unowocześniać swoje brzmienie.
Nic więc dziwnego, że na najnowszych płytach Untolda – „Sweat/Dante” czy „Beacon” – słychać elementy berlińskiego dub techno w stylu nagrań Basic Channel i Rhythm & Sound.
W efekcie didżejskie sety Untolda są nieprzewidywalne – jest w nich miejsce na jungle, grime, dubstep, house, techno, a nawet hip-hop.
- Granie dubstepu jest bezpieczne, bo przewidywalne, ale mnie to nie interesuje – wyznaje. – Wolę budowanie nowych brzmień lub wpisywanie dawnych dźwięków w nowy kontekst. To znacznie ciekawsze niż skupianie się tylko na basie i bitach. Dzisiaj, kiedy pracuję nad utworem, mam jego wyraźny plan, dbam nie tylko o rytm, ale również o aranżację, myślę, jak wykorzystają go didżeje, ale też jak sprawdzi się w innych okolicznościach, nie tylko w klubie.
Od dwóch lat Untold prowadzi wytwórnię Hemlock Recordings, nakładem której publikuje własne nagrania i innych wykonawców – choćby Ramadanmana czy Jamesa Blake`a.
- Miło mieć pełną wolność w wydawaniu własnych produkcji – _śmieje się. – _Z drugiej strony prowadzenie wytwórni zabija naiwność w tworzeniu muzyki. Muszę się mocno pilnować, aby robiąc kawałki nie myśleć o nich pod katem tego, czy się dobrze sprzedadzą.
Podczas sobotniej imprezy w Pauzie, Untolda wesprą: Redinho, Bshosa i Zeppy Zep.
Paweł Gzyl
Posłuchaj Untolda:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?