Do pani Grażyny z Krakowa zadzwoniła telemarketerka proponując kupno "Nowej książki telefonicznej". - Obiecywała, że książka będzie podobna do grubych ksiąg wydawanych kilka lat temu przez Telekomunikację Polską i że będą tam również telefony komórkowe.
Zgodziłam się ją kupić za 60 złotych - mówi nasza Czytelniczka. Kiedy pani Grażyna dostała przesyłkę, okazało się, że kosztuje 20 złotych więcej, a pierwotna oferta nijak ma się do rzeczywistości.
- Jest o połowę mniejsza i cieńsza od starych książek. Na 360 stron telefony do osób prywatnych zajmują tylko 140. Większa część to "Informator medyczny" i "Domowe Vademecum", które nie mają nic wspólnego z książką telefoniczną. Zamiast listy telefonów są informacje, jak zaparzyć ziółka - mówi zbulwersowana krakowianka.
Pani Grażyna oburzona jest również sposobem dostarczenia przesyłki przez kuriera. - Straszył mnie, że jeśli mu nie zapłacę, to odetną mi telefon i będę musiała zapłacić wysoką karę - wspomina.
Wydawcą książki jest spółka Alter z Sosnowca. Sprzedaje ją, choć każdy użytkownik telefonu stacjonarnego ma prawo do otrzymania bezpłatnej bazy telefonów. Np. w salonach sieci Orange, które przejęła Telekomunikację Polską S.A., książki telefoniczne rozdawane są na płytach CD.
Marzena Czerny z działu reklamacji firmy Alter zapewnia, że książki są wydawane, sprzedawane i dostarczane zgodnie z prawem. - Korzystając ze starych książek telefonicznych dzwonimy do abonentów i pytamy, czy możemy zamieścić ich dane w naszej książce. Następnie dowiadujemy się, czy osoba ta jest zainteresowana kupnem książki, którą dostarcza nasz pracownik - mówi Marzena Czerny.
Pani Grażyna i inni klienci potwierdzają, że telemarketerzy pytali ich o zgodę na umieszczenie numerów telefonów w książce.
Klientów Altera, oprócz bardzo wysokiej ceny produktu, najbardziej bulwersuje jednak brak obiecanej bazy z telefonami komórkowymi. - W książce nie ma "komórek", ponieważ żadna z osób, którym proponowaliśmy miejsce w naszej książce nie zgodziła się na podanie telefonu - tłumaczy Marzena Czerny. Posiadacze książek podejrzewają, że rzekoma baza "komórek" była tylko haczykiem, żeby sprzedać jak najwięcej egzemplarzy.
Do krakowskiego rzecznika konsumentów zgłosiło się już kilkunastu klientów Altera. - Z naszych informacji wynika, że spółka prowadzi nieuczciwą politykę sprzedaży. Zawartość książki nie odpowiada ofercie. Ponadto klienci skarżą się, że telemarketerzy nie informują o 10-dniowym okresie, w którym można bez podania przyczyny zwrócić książkę i odzyskać pieniądze - tłumaczy Jerzy Gramatyka.
Miejski rzecznik podkreśla, że jeśli sprzedający ukrył tę informację, okres na rezygnację z zakupu wydłuża się do 3 miesięcy.
Abonenci to niejedyne osoby, które czują się poszkodowane przez spółkę z Sosnowca. Na okładce książki jest informacja o tym, że część dochodu ze sprzedaży zostanie przekazana stowarzyszeniu "Dom Aniołów Stróżów" w Katowicach, wspierającemu dzieci i młodzież ze środowisk patologicznych.
Stowarzyszenie odcina się jednak od współpracy z sosnowiecką firmą. Na stronie internetowej "Aniołów" można przeczytać oświadczenie: "Powoływanie się na współpracę ze stowarzyszeniem jest przekazywaniem informacji nieprawdziwych, naruszających dobre imię stowarzyszenia".
Marzena Czerny tłumaczy, że informacja o przekazaniu pieniędzy znalazła się na okładce w wyniku... nieporozumienia. Początkowo książkę miała wydawać firma Optima. Później jednak zleciła tę pracę Alterowi. Pracownik Optimy zapewnia, że "Anioły" zostały poinformowane o tej zmianie. Przedstawiciele stowarzyszenie twierdzą jednak, że Optima nie informowała o innym wydawcy.
Poszkodowanym w sprawie książki telefonicznej z poradami, a za to bez numerów "komórek", jest również krakowskie wydawnictwo Alter. - Z powodu identycznie brzmiącej nazwy mieliśmy kilkanaście telefonów od osób, które kupiły książkę. Wszystkim tłumaczymy, że nie mamy nic wspólnego ze spółką Alter z Sosnowca - opowiada Radosław Palonka, z krakowskiego wydawnictwa.
Do tej pory do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów trafiło w tej sprawie jedno zawiadomienie. Urząd odmówił jednak zajęcia się sprawą. UOKiK tłumaczy, że wyjaśnianie kwestii przekazywania pieniędzy na cele charytatywne, nie leży w jego kompetencjach. Po naszej interwencji urzędnicy obiecali, że ponownie przyjrzą się praktykom spółki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?