Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyciąg bez gospodarza? To się nikomu nie opłaca

KATARZYNA HOŁUJ
Tak dziś wygląda teren Stacji Narciarskiej na Chełmie FOT. KATARZYNA HOŁUJ
Tak dziś wygląda teren Stacji Narciarskiej na Chełmie FOT. KATARZYNA HOŁUJ
Najbliższy sezon w myślenickiej Stacji Narciarskiej stoi pod dużym znakiem zapytania. Przeprowadzony w sierpniu przez syndyka konkurs na jej dzierżawę nie przyniósł rozstrzygnięcia. Jedyny oferent jaki się zgłosił, jak już informowaliśmy, poczynił zastrzeżenie, że opłatę na rzecz Lasów Państwowych (za wyłączenie gruntów z produkcji leśnej) wniesie, ale nie za cały okres dzierżawy, tylko za okres zimy.

Tak dziś wygląda teren Stacji Narciarskiej na Chełmie FOT. KATARZYNA HOŁUJ

MYŚLENICE. Stacja Narciarska na Chełmie może jeszcze w tym roku zostać wystawiona na sprzedaż

Żeby powstała myślenicka stacja wycięto ponad 10 ha lasu. Z tego tytułu, przez 20 lat, bo inwestor wnioskował o czasowe wyłączenie, należy wnosić co roku tę opłatę. Jest ona zmienna, bo zależna od ceny drewna, a za ten rok dla myślenickiej stacji wynosi 602 783 zł. Po 20 latach teren powinien zostać zrekultywowany i wrócić do leśnego zagospodarowania.

Syndyk masy upadłościowej, wobec takiego biegu spraw, był w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie. Od tego spotkania mija właśnie miesiąc. W zeszłym tygodniu otrzymaliśmy od Leona Jagody, zastępcy dyrektora RDLP taką informację: "Ostatni kontakt z syndykiem spółki Eko-Sport miał miejsce w czasie spotkania w siedzibie RDLP w dniu 13 września br. Na tym spotkaniu syndyk otrzymał informację, że opłata roczna z tytułu wyłączenia gruntów leśnych z produkcji zostanie naliczona za cały 2014 rok i jest to warunek zawarcia umowy dzierżawy gruntów. Do dnia dzisiejszego syndyk nie przedstawił żadnych propozycji w sprawie dzierżawy gruntów".

- Ta płatność nie jest wymysł em, wynika z ustawy. Jeśli ktoś chce korzystać ze stacji musi być świadom kosztów i albo w to wchodzi albo nie - słyszymy w Lasach Państwowych.

Sędzia komisarz Aneta Stożek, nie ma informacji o tym, aby cokolwiek się zmieniło i doszło do porozumienia pomiędzy syndykiem a Lasami Państwowymi, dlatego uważa, że nie ma sensu ogłaszać kolejnego konkursu ofert na dzierżawę stacji. Dlatego najpewniej kolejnym krokiem będzie wystawienie stacji na sprzedaż. - Raczej nie jako przedsiębiorstwo w całości, tylko zespół składników ruchomych i nieruchomych - objaśnia sędzia. Sprzedaż mogłaby zostać ogłoszona jeszcze w tym roku, nawet do miesiąca czasu. Obecnie trwa korygowanie spisu inwentarza.

Państwo nie może sponsorować

- Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jakie są oczekiwania społeczeństwa, w tym głównie sympatyków narciarstwa i także z tego, że panuje powszechne przekonanie, iż wyciąg powinien działać, ale one zderzają się z ekonomią i przepisami prawa. Państwo nie może tego sponsorować - mówi Leon Jagoda z RDLP.

Do instytucji, którą reprezentuje powinny wpływać wspomniane już opłaty za czasowe wyłączenie gruntów z produkcji leśnej. Jak podkreśla, nie są to pieniądze na działalność instytucji, ale przychód Skarbu Państwa. Nie licząc jednak pewnej części tej opłaty, jaką wpłacono, kiedy z początkiem tego roku w stacji zaistniała spółka Artemida 34, pieniędzy nie ma.

Wtedy, jak mówi zastępca dyrektora, zgodzono się takie rozwiązanie uznając, że lepiej pozyskać choć część sumy niż nic, szczególnie, że była perspektywa na normalną działalność stacji. Z tego jednak, jak dziś wiemy, nic nie wyszło i sezon został zaprzepaszczony.

Lasy Państwowe są wierzycielami Eko-Sport. Suma ich wierzytelności to blisko 3 mln zł. - Chełm jest sprawą precedensową - mówi Leon Jagoda dodając, że teraz Lasy Państwowe nauczone właśnie m.in. tym przypadkiem, są bardziej wstrzemięźliwe w postępowaniu z potencjalnymi inwestorami, którzy nie są właścicielami gruntów.
Problem z nie działaniem stacji ma także Nadleśnictwo. Ono wydzierżawia grunty podmiotowi prowadzącemu ją. Taki jeszcze do końca marca br. był, a był nim syndyk, który z kolei sprowadził tu Artemidę 34, żeby przez zimę prowadziła stację. Wtedy też Nadleśnictwo nie musiało się martwić sprawą podatku od nieruchomości, bo leżało to po stronie dzierżawcy. Teraz natomiast, odkąd syndyk przekazał z powrotem protokolarnie grunt Nadleśnictwu, to ono musi coś z tym "fantem" zrobić.

Kto zapłaci podatek

"Fantem", bo odkąd - na podstawie decyzji wyłączającej grunt z produkcji leśnej- zmieniona została jego kategoria z Ls na Bz i Bi, wysokość podatku za ten grunt znacząco wzrosła. Kwota należna na okres od 1 kwietnia tego roku, odkąd to na Nadleśnictwie spoczywa obowiązek podatkowy, to 22 441 zł. Dla porównania, gdyby kategoria nadal była Ls, podatek od nieruchomości za tych osiem miesięcy, od kwietnia do końca bieżącego roku, wyniósłby 212 zł.

Nie licząc tego, Nadleśnictwo jest także wierzycielem Eko -Sport. Jego wierzytelności to 75 tys. zł.

Gmina też traci na tym, że stacja nie działa. Wymierne straty sprowadzają się do podatku od nieruchomości i za dzierżawę tego co należy do niej. To m.in. karczma, a w tej chwili jak dowiadujemy się w UMiG, trwa procedura przejęcia karczmy od syndyka przez gminę.

Zobowiązania Eko-Sport wobec gminy to ponad 1,3 mln zł.

Są wreszcie przedstawiciele branży gastronomicznej i hotelarskiej. Oni także chcieliby, żeby stacja działała i ściągała tu narciarzy. Stefan Hołuj z hotelu Park, mówi że to fatalnie odbija się na interesach tej branży, ale także traci na tym wizerunek miasta. Abstrahując od tego, że stacja ostatnio nie działała, zauważa pewne jej braki. - Kiedy wyciąg otworzono miałem pełen hotel. Przeważnie byli to warszawiacy. Po pierwszym dniu przychodzili z zapytaniem czy nie można otrzymać zwrotu pieniędzy, bo przyjechali z rodzinami, a stok jest stricte sportowy, dla umiejących dobrze jeździć.

Dlatego, jak uważa, należałoby stworzyc dodatkowo trasę bardziej uniwersalną, z której mogliby korzystać mniej zaawansowani narciarze.

Klienci odjechali

Obłożonych w pełni dziesięć dwuosobowych pokoi to, jak przelicza właściciel hotelu, dziennie 1500 zł. Przemnożone przez dwa feryjne miesiace, czyli styczeń i luty,kiedy najwięcej osób przyjeżdżało, pokazują jak mówi skalę jego strat. - Około 60-80 tys. zł - podumowuje Stefan Hołuj. Dlatego teraz zamiast na narciarzy nastawia się na grupy sportowe, choć jak mówi zarobek jest niższy, bo koszt pobytu dziecka jest tańszy niż dorosłego.

Ostatni dobry sezon, jaki pamiętają hotelarze, był jak mówią dwa lata temu. Miniony wolą przemilczeć. Klientów-narciarzy zero. - Nie możemy liczyć na gości w zimie, bo nigdy nie wiadomo, czy stacja będzie działała, czy nie. Przestaliśmy używać stoku, jako jednego z naszych atrybutów - słyszymy w jednym z hoteli położnych blisko stacji.
Z kolei właściciel pobliskiego pensjonatu mówi, że całe szczęście, iż działa chociaż kolejka jednoosobowa na Chełm. - Ludzie przyjeżdżają i idą na górę, z kijkami lub bez, potem schodzą i zaglądają do lokali - mówi. Nadziei upatruje w poprawiającym swój wizerunek Zarabiu, nowym parku i rewitalizowanej plaży trawiastej. To, nad czym jak mówi, należałoby jeszcze popracować to bieżące utrzymanie czystości. Sprawa zaśmiecenie okolic górnego jazdy stała się także przedmiotem interpelacji jednego z miejskich radnych.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski