Gotowi? To zaczynamy.
Obrazek przedstawia dróżkę, drzewa oraz budynek, gdzie z kranu leje się woda. Widzimy zatem łaźnię. Wewnątrz kąpią się dwaj młodzieńcy i dziewczyna; wszyscy nago. Inna dziewczyna stoi już rozebrana, by do tej trójki dołączyć. Dwoje znudzonych służących obserwuje kąpiących się.
Relacja pisana: „Ileż to razy wybiega ojciec na ulicę w samych tylko gatkach, i biegnie uliczkami do łaźni razem ze swoją nagą żoną i nagimi dziećmi. Ileż to razy widuję dziewczynki mające lat dziesięć, szesnaście czy osiemnaście, zupełnie obnażone, w krótkim tylko płócienku albo z ręcznikiem osłaniającym je tylko z przodu i zarzuconym na plecy! Nogi mają gołe, dłonią zaś, jak przystało, zasłaniają tyłek, i tak w samo południe, biegną uliczkami z domu do łaźni…”.
Gdzie i kiedy panował taki obyczaj? Dawno temu w Afryce? W Tajlandii? A skądże! To opis zachowań powszechnych w Europie przed wiekiem XVI. Nie dajmy sobie wmówić, że średniowiecze lękało się nagości, bo to wierutna bzdura.
W „Przemianach obyczaju w cywilizacji Zachodu” Norbert Elias analizuje poradniki dobrych manier, źródła ikonograficzne i literaturę Europy. I dochodzi do wniosku, że obyczaje kształtowane są w wyniku procesów o wielkiej złożoności.
Generalnie przyjąć można, że od czasów Odrodzenia aż do XX wieku trwa stopniowe dyscyplinowanie „naturalnych” odruchów, impulsów i popędów. Bekanie, plucie, okazywanie przyjemności z zadawania bólu, nieskrępowana agresja, ale także swoboda seksualna, czy publiczne załatwianie potrzeb fizjologicznych są stopniowo tłumione lub przeniesione do sfery prywatnej.
Już nie wypada pędzić do łaźni z całą rodziną na golasa. Kulturze i żmudnej pedagogice zawdzięczamy normy, które stopniowo stają się normą wewnętrzną. Dzisiaj nikomu nie przyjdzie do głowy, że noc poślubna powinna być publiczna, jak często było w średniowieczu. I nawet człowiek samotny myje się codziennie, a mężczyzna też goli, choćby nie miał zamiaru wyjść z domu. Kieruje nami wewnętrzne przekonanie, że tak trzeba.
Elias śledzi proces cywilizowania się Europy. Często cytuje światłego humanistę Erazma z Rotterdamu i napisane przezeń w latach 1529 i 1530 rozprawy dotyczące dobrych obyczajów. To, co dziś wydaje się oczywistością, kiedyś wymagało wyższej edukacji.
Erazm radzi, by przy jedzeniu nie spluwać na stół (!) ani siąkać nosa w obrus, który służy… do wycierania zatłuszczonych palców! „Odejdź na stronę, żeby zwymiotować” - pisze. I dodaje: „Nie obnażaj się bez potrzeby, a gdy konieczność do tego zmusza, czyń to z przyrodzoną wstydliwością”.
Czasem odnoszę wrażenie, że rzeczywiście wracamy do średniowiecza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?