Skonfiskowano 1100 okazów i 750 jaj należących do 14 z 50 gatunków. Sprzedawano je nawet po 10 tys. euro za sztukę.
W komunikacie nie ma nic o tym, by żółwie wyłapywano w naturalnym środowisku, o gotowaniu z nich zupy czy smażeniu z jaj jajecznicy. Najwyraźniej zwierzęta rozmnażano, i to skutecznie, o czym świadczą liczby. Innymi słowy - na własny, prywatny rachunek prowadzono akcję ochrony gatunkowej, taką samą, dla jakiej powołuje się ogrody zoologiczne, tyle że działające nie dzięki zyskowi a dotacjom.
Nie wiem oczywiście, w jakich warunkach te żółwie trzymano, ale nie wiem też, jaki los je spotka. Nie wyobrażam sobie, by jakiekolwiek zoo przyjęło taką liczbę zwierzaków, a jeżeli się je rozparceluje, zagrozi to niesprzyjającym zachowaniu gatunku zubożeniem puli genetycznej.
No cóż, nawet chcąc zrobić coś sensownego trzeba wpierw uzyskać unijny certyfikat.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
<
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?