Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkluczanie cyfrowe

Redakcja
W czerwcu zespół doradców strategicznych premiera Tuska przedstawił dokument "Polska 2030". Jak łatwo się domyślić - jest to wizja naszego kraju w dość odległej (dwie dekady!), ale wyobrażalnej przyszłości, a także zbiór różnych sugestii, co należy czynić (już teraz), żeby ta przyszłość była dla nas korzystna.

Prof. Ryszard Tadeusiewicz: W LABORATORIUM I PRAKTYCE

Głównym autorem wspomnianego raportu jest minister Michał Boni. Raport jest dokumentem bardzo obszernym (397 stronic!) i dla mnie osobiście rozczarowującym, zawiera bowiem wiele elementów myślenia życzeniowego (w stylu: dobrze by było, żeby było dobrze), mało jest w nim natomiast konkretnych recept i wiarygodnych programów, jak zmierzać do tego, żeby naprawdę było dobrze. Ale to odrębna kwestia. Jest jednak jeden wątek, który wzbudził moją szczególną uwagę. Chodzi o zagadnienia teleinformatyki, bo to moja działka. Mowa o nich w tak zwanym Wyzwaniu 4, będącym częścią wspomnianego raportu. Przeczytałem ten fragment raportu i zrobiło mi się naprawdę smutno. Dlaczego autorzy, chcąc pisać na ten temat, nie zaprosili do konsultacji chociaż jednego znającego przedmiot informatyka? Żeby nie ograniczać się do mojej (być może subiektywnej) oceny - sięgnąłem do dokumentu, jakim jest oficjalny komentarz do raportu przygotowany wspólnie przez prezesa Polskiego Towarzystwa Informatycznego Marka Hołyńskiego oraz prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wacława Iszkowskiego. Komentarz ten można w całości przeczytać na stronach internetowych (odpowiednio PTI albo PIIT). Skupię się na fragmencie komentarza, odnoszącym się do drobnego, ale dość znamiennego elementu raportu "Polska 2030". Otóż twórcy raportu martwią się bardzo tym, że w Polsce spora liczba ludzi jest - jak to określono - "wykluczona cyfrowo".

Chodzi o tych, którzy nie używają e-maili, nie surfują w internecie, nie handlują na Allegro - słowem stoją z boku toczącej się informatycznej lawiny. Główne zmartwienie autorów raportu polega na tym, jak tych "wykluczonych" - "wkluczyć". Gdy to czytałem, stawały mi przed oczami różne inne nonsensy generowane przez tych, którzy troszczą się o "politycznie poprawne proporcje" w różnych gremiach i narzekają na zbyt małą liczbę kobiet wśród rektorów albo na niewystarczający odsetek młodzieży wiejskiej wśród studentów. Tymczasem zasadniczą wartością, jaką uzyskaliśmy w 1989 roku, jest wolność. W tym także wolność od bycia "wkluczonym". Najlepiej oddam na chwilę głos wymienionym wyżej prezesom, którzy niezwykle trafnie napisali: "W każdym kraju, nawet najbardziej rozwiniętym, pewien procent gospodarstw jest komunikacyjnie odciętych z różnych powodów - również finansowych. Ważne jest tylko, aby każdy, kto chce mieć dostęp, mógł go szybko uzyskać i to powinno być zadaniem najbliższych miesięcy. Jednocześnie trzeba też wyraźnie stwierdzić, że w społeczeństwie mogą być osoby, które z wielu powodów nie mają ochoty na bycie bezpośrednio »wkluczanymi cyfrowo«. Co więcej, w społeczeństwie powinny być nawet takie grupy osób, które nie mając obciążenia »wkluczania cyfrowego«, są w stanie racjonalnie myśleć i działać bez stałego kontaktu z internetem czy nawet telefonem". Całkowicie podzielam ten pogląd. "Wkluczać" nie można programowo, na siłę, dla uzyskania takich czy innych statystyk i wskaźników oraz wynikającego z nich dobrego samopoczucia. Wolność polega także na prawie do niekorzystania z różnych cywilizacyjnych udogodnień. I ta wolność musi być uszanowana, nawet gdybyśmy mieli znaleźć się za Albanią we wskaźniku liczby telefonów komórkowych na jeden łeb kwadratowy.

Przedstawiając na jednej z konferencji mój pogląd na temat tego, jak powinniśmy uczyć młodzież informatyki - pokazałem wyłącznik komputera i powiedziałem, że trzeba dzieci nauczyć, że coś takiego istnieje i że czasem należy tego używać. Inaczej odpowiedź na pytanie: czy komputer jest dla człowieka, czy człowiek dla komputera - przestanie być tak oczywista, jak być powinna! Wolność nie oznacza wszakże tolerancji dla ewidentnych opóźnień cywilizacyjnych. Z pewnością nie powinno być tak, że jakaś część obywateli naszego kraju nie może korzystać z dobrodziejstw społeczeństwa informacyjnego, bo na przeszkodzie stoi bieda, wykluczająca ich samych, oraz - co gorsza - także ich dzieci. Nie możemy się godzić na to, że są grupy społeczne pozbawione szans na awans zawodowy i materialny ze względu na dziedziczne nieuctwo. Z pewnością trzeba eliminować "białe plamy" na telekomunikacyjnej mapie Polski, bo mieszkaniec odległej wioski potrzebuje telefonu komórkowego tak samo, jak wytworny "yuppie" u Hawełki. Może nawet bardziej... Ale nie "wkluczajmy" na siłę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski