Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jakub Krzyżanowski: Plan, jaki przedstawiła mi Wisła, był dla mnie najlepszy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
- Sprawa jest prosta - mam grać coraz więcej, mam dostawać coraz więcej minut. Oczywiście nic za darmo. Mam dostawać szansę, ale moją rolą jest ją wykorzystywać - mówi Jakub Krzyżanowski, obrońca Wisły Kraków i reprezentacji Polski U-18.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Razem z reprezentacją Polski U-18 wygraliście prestiżowy międzynarodowy turniej w Chorwacji. Przyjemna przygoda?
- Każdy mecz w reprezentacji jest wielką przygodą i wielkim doświadczeniem. Mnie cieszy szczególnie to, że zagraliśmy w Chorwacji na wysokim poziomie. Dużo plusów płynie z tego wyjazdu i całego turnieju.

- Przypomnijmy wyniki. 4:4 z Chorwacją i po 4:0 z Arabią Saudyjską i Austrią. Prosta kalkulacja wskazuje, że najtrudniejszym rywalem byli gospodarze turnieju.
- Wyniki nie do końca nie odzwierciedlają poziom tych wszystkich drużyn. Oczywiście Chorwacja była bardzo mocna i można zgodzić się, że najmocniejsza spośród naszych rywali. Tutaj wątpliwości nie ma, ale Austria też ma bardzo dobrą drużynę. Wynik może na to nie wskazuje, ale to był dla nas naprawdę trudny mecz z nimi.

- Ten turniej to etap przygotowań do mistrzostw świata w Indonezji, które zostaną rozegrane od 10 listopada od 2 grudnia. Wybiegasz myślami już do tego turnieju?
- Wiadomo, że jeszcze nie mogę być tak na sto procent pewny wyjazdu, bo jeszcze wszystko może się wydarzyć, ale nie będę też krył, że człowiek myśli już o tym jak przygotować się do tej imprezy. Również mentalnie. Będzie wiele wyzwań. Inna strefa czasowa, klimatyczna, będzie wiele takich drobiazgów, o których trzeba pamiętać.

- To porozmawiajmy o tych drobiazgach. Jak te przygotowania wyglądają na obecnym etapie od strony praktycznej?
- Już na turnieju w Chorwacji mieliśmy konsultacje z lekarzem. Będziemy otrzymywać odpowiednie środki, które pozwolą naszym organizmom przygotować się do nieco innej diety, klimatu. Od razu uspokajam, że oczywiście nie chodzi o nic niedozwolonego. Wszystko jest zorganizowane w pełni profesjonalnie, a my mamy po prostu być przygotowani od każdej możliwej strony. I muszą być na ten turniej przygotowane również nasze organizmy. Nic nie może na od tej strony zaskoczyć.

- 15 września odbędzie się losowanie grup tych młodzieżowych mistrzostw świata. Masz jakąś wymarzoną grupę?
- Jeśli mam być szczery, to nie. Wiem tyle, że nie możemy trafić na drużynę z Europy. Dlatego chciałbym przede wszystkim trafić na takich rywali, z którymi moglibyśmy się po prostu sprawdzić. Brazylia, Argentyna to jedne z najmocniejszych drużyn na świecie. Gdybyśmy na takie drużyny trafili, byłbym szczęśliwy, bo to byłoby duże wyzwanie zmierzyć się z nimi.

- Na turnieju w Chorwacji nie był pan jedynym wiślakiem, bo zagrali tam również Adam Pieniądz i Jakub Stępak. Jak sądzisz, koledzy mają podobne szanse na udział w tych mistrzostwach świata jak ty?
- Na pewno o to powalczą. W Chorwacji zaprezentowali się z dobrej strony i moim zdaniem udziałem w tej imprezie zwiększyli sobie szansę na udział w mistrzostwach świata.

- Wróćmy do Wisły Kraków. Ostatnio udało się wam trochę uspokoić atmosferę zwycięstwem z Arką Gdynia i niezłym meczem z Miedzią w Legnicy. Żeby jednak ta atmosfera pozostała dobra, muszą przyjść zwycięstwa, zwycięstwa i jeszcze raz zwycięstwa.
- Po meczu z Arką było wyraźnie czuć lekką ulgę. To się po prostu czuło w szatni, że wreszcie drużyna zrobiła swoje, że zaczyna iść w dobrym kierunku. Nie wiem jak to było po remisie w Legnicy, bo pojechałem na kadrę, ale jestem pewien, że w czasie przerwy na mecze reprezentacji praca była ciężka i przyniesie efekty. Mamy oczywiście pełną świadomość, że wyniki nie są zadowalające, ale to dopiero początek sezonu, a do jego końca jest mnóstwo czasu. W poprzednim sezonie też jesień była dla Wisły zła, a przecież wiosną byliśmy najlepiej punktującym zespołem, graliśmy w barażach, a byliśmy też bardzo blisko bezpośredniego awansu.

- To ja odbiję piłeczkę i powiem, że gdyby w poprzednim sezonie drużyna punktowała lepiej jesienią, to wiosną nie musiałaby by aż tak gonić i kilka wpadek nie przeszkodziłoby w awansie.
- To się akurat zgadza, że punkty z początku sezonu liczą się tak samo jak te z końca. Chcę tylko pokazać, że nie możemy tracić nadziei, bo źle zaczęliśmy sezon. Wszystko jest do nadrobienia, a ja mocno wierzę, że z meczu na mecz nie tylko jeśli chodzi o jakość gry, ale też o punkty będziemy wyglądać lepiej.

- Niedawno przedłużyłeś z Wisłą Kraków kontrakt do 30 czerwca 2025 roku choć miałeś oferty z klubów zagranicznych. Co ostatecznie przesądziło, że zdecydowałeś się jeszcze zostać w zespole „Białej Gwiazdy”?
- Został mi przedstawiony jasny plan na mnie, na mój rozwój i ten, który pokazała mi Wisła, na ten moment był dla mnie po prostu najlepszy. Drugim argumentem jest fakt, że zbliżają wspomniane wcześniej mistrzostwa świata i uznałem, że dla mnie najbardziej komfortowo będzie się do nich przygotować w swoim środowisku. Dużą rolę przy podejmowaniu decyzji odegrał również fakt, że Wisła była bardzo zdeterminowana, żeby mnie zatrzymać.

- Mówisz, że został przedstawiony plan twojego rozwoju w Wiśle. To samo mówi trener Radosław Sobolewski, prezes Jarosław Królewski. Na czym jednak konkretnie ten plan ma polegać?
- Sprawa jest prosta - mam grać coraz więcej, mam dostawać coraz więcej minut. Oczywiście nic za darmo. Mam dostawać szansę, ale moją rolą jest ją wykorzystywać. I to jest mój cel, żeby w tej drużynie być coraz ważniejszym zawodnikiem. Takim, który coś zespołowi daje konkretnego od siebie.

- Pierwsze kroki już zrobiłeś w nowym sezonie. Masz za sobą debiut, masz za sobą pierwszy mecz w wyjściowym składzie. Druga strona medalu jest taka, że wzrosła konkurencja na lewej obronie, bo trener Radosław Sobolewski zaczął tam wystawiać ostatnio Eneko Satrusteguiego. Jak zatem zapatrujesz się na tę rywalizację?
- Patrzę na to w taki sposób, że jest to normalna sprawa w sporcie, że jest rywalizacja. Trzeba po prostu ciężko pracować na treningach i udowadniać każdego dnia, że zasługuje się na swoją szansę.

- To zapytam wprost, na który miejscu wśród kandydatów do gry na lewej obronie widzisz się obecnie?
- Jestem pewny siebie i dlatego widzę się jako numer jeden na tę pozycję!

- Najbliższy mecz zagracie z Chrobrym Głogów. Ty już wróciłeś z Chorwacji. Jesteś gotowy na grę w tym meczu, nawet od początku?
- Jest jeszcze parę dni do tego spotkania, więc wydaje mi się, że dałbym radę. Choć oczywiście nie byłoby to łatwe. Pamiętam jak było w meczu z Odrą Opole. Przed nim też zagrałem w meczu kadry w tygodniu i w 60 minucie było już ciężko. Teraz jednak czuję się już coraz lepiej fizycznie. W kadrze zagrałem dużo minut, moje przygotowanie idzie w górę, więc myślę, że będę gotowy na sobotę.

- No dobrze, ale jak nie mecz z Chrobrym to IV-ligowe rezerwy? Rozmawiałeś w ogóle z trenerami Radosławem Sobolewskim i Mariuszem Jopem jak oni widzą taki przepływ zawodników przy okazji konkretnych meczów? Pytam o to nie bez przyczyny, bo w poprzednim sezonie bywało, że jechałeś na mecz pierwszej drużny, nie grałeś ani minuty, a nie występowałeś przez taki wyjazd również w Centralnej Lidze Juniorów.
- Takiej rozmowy jeszcze nie było, bo nie było sytuacji, żebym nie był brany pod uwagę na mecz pierwszego zespołu. A co do poprzedniego sezonu to nie zgodziłbym się, że coś przez to mi uciekało. Ja uważam, że nawet jeśli jechałem na mecz z pierwszą drużyną, a nie grałem, to mogłem nauczyć się wielu rzeczy. Takich jak funkcjonowanie w dorosłym zespole, oswojenie się z całą otoczką tego jak to wygląda przy okazji meczów w I lidze. To też są ważne aspekty, żeby oswoić się tym jak to wygląda od kuchni. To wszystko sprawiło, że w tym sezonie jestem bardziej przygotowany już do gry. Nie jest już to dla mnie całkiem nowa rzecz. Pewnie, że to nie była dla mnie łatwa sprawa, że jeździłem na mecze i nie grałem, bo człowiek w moim wieku jest niecierpliwy, ale właśnie cierpliwości też się nauczyłem. Z perspektywy tych kilku miesięcy mogę powiedzieć, że to była ważna nauka.

- Sezon jest wciąż w sumie w początkowej fazie. Przed tobą walka o awans do ekstraklasy, młodzieżowe mistrzostwa świata. Gdzie sięgają zatem marzenia Jakuba Krzyżanowskiego na najbliższe miesiące? W którym miejscu chciałbyś być powiedzmy na koniec maja 2024 roku?
- W piłce nożnej to jest bardzo odległa perspektywa. Dla mnie w tym momencie najważniejszym jest, żebym jak najwięcej grał w Wiśle, żebym zbierał doświadczenie. A co do wyjazdu na młodzieżowy mundial, to chciałbym tam dobrze wypaść. Żebyśmy minimum wyszli z grupy, choć nie będę krył, że nasze marzenia sięgają też medalu. Żeby to wszystko udało się zrealizować, trzeba jednak przede wszystkim ciężko pracować codziennie. I o tym przede wszystkim muszę pamiętać każdego dnia.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jakub Krzyżanowski: Plan, jaki przedstawiła mi Wisła, był dla mnie najlepszy - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski