Zmiana, przeniesienie się do innego kręgu kulturowego - otwiera oczy. Można zobaczyć, że nie musi być tak, jak jest u nas. To nie chodzi o to, gdzie jest lepiej. Chodzi o to, że może być inaczej. Tak się złożyło, że ja dość wcześnie zacząłem wyjeżdżać. Już jako kleryk pracowałem na Ukrainie. Dlatego mam w sobie różne modele Kościoła, pracy i życia. I to stanowi podstawę mojego obecnego działania.
Druga refleksja: w Anglii jest inaczej, stabilniej. Jednak ten system tworzono w sposób ciągły od bardzo dawna. Jeśli ktoś włączy się do tego systemu, jeśli mu się to uda, czuje większy komfort życiowy. I u nas powinniśmy dążyć do znalezienia równowagi w gospodarce i życiu społecznym. Potrzebujemy uzgodnić zasady, systemy. Zrezygnować z prowizorki na rzecz porządnych rozwiązań docelowych. Powinniśmy skończyć z polityką obietnic, tasowania różnych grup interesów na rzecz porządku. Potrzebujemy wizji porządnego kraju.
I wreszcie, co chyba tu jest najbardziej charakterystyczne: niestabilność. Ponieważ jest blisko do kraju (do Warszawy jadę trzy godziny, do Londynu łącznie pięć; cena jest podobna), ludzie przywożą ze sobą niepewność i strategię odwrotu. To jest przekleństwem chyba większości ludzi, którzy wyjeżdżają. Rozbija ich wewnętrznie i nie pozwala w pełni się zaangażować. Uważam, że jak coś się robi, trzeba to robić dobrze. Adaptowanie się zawsze powinno być celem, nawet jeśli po jakimś czasie człowiek wraca.
A większość tego nie robi. Żyje na chwilę. Na przykład nigdzie się nie angażują. Są tu, a myślami tam. Masakra. Ja tak nie mam. I to daje spokój.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?