Winy z meczu z Flotą odkupimy w Sączu

– Jest Pan jednym z tych graczy, którzy w derbach regionu stawali po obydwu stronach barykady, broniąc barw wcześniej Sandecji, obecnie Kolejarza. Wiem, że to trochę niezręczne dla Pana pytanie, nie mogę go jednak nie zadać. Z którym klubem jest Pan mocniej związany emocjonalnie?

– Nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Sandecja to klub, który mnie, że się tak wyrażę, ukształtował, natomiast pracę zapewnia mi obecnie Kolejarz. Jestem profesjonalistą, zatem lojalność zobowiązuje mnie głównie wobec zespołu ze Stróż. I uczynię wszystko, by przyczynić się w sobotę do jego zwycięstwa.

– A bardzo jest ono wam potrzebne. Do derbów przystąpicie bowiem z przysłowiowym nożem na gardle.

– Zgadza się, sami sobie nawarzyliśmy piwa i sami musimy je teraz wypić. Będziemy to czynić już do końca rozgrywek. Nasza sytuacja w tabeli jest bowiem, delikatnie mówiąc, niepokojąca.

– Po przegranym spotkaniu z Flotą Świnoujście, słów krytyki pod waszym adresem nie skąpili zarówno trener Przemysław Cecherz, jak i rządzący w Kolejarzu senator Stanisław Kogut.

– I mieli do tego święte prawo. Szczególnie w pierwszej połowie zagraliśmy fatalnie, bez należytego zaangażowania. Wypada winy te odkupić w spotkaniu z Sandecją.

– To będą dla Pana czwarte derby Sądecczyzny?

– Dwa razy wystąpiłem w nich przeciwko Kolejarzowi. W tym zwycięskim 6:2 meczu zaliczyłem jedynie epizod, natomiast przez 90 minut biegałem po boisku w przegranej 2:3 potyczce w Stróżach. Natomiast barw Kolejarza broniłem w zremisowanym 0:0 ostatnim spotkaniu. Ujrzałem w nim dwie żółte kartki i wyleciałem z boiska. Teraz liczę, że stworzymy atrakcyjne dla kibiców widowisko.