Stoi jednoosobowo, jako ten najczarniejszy – niczym ekran telewizora polskiego kibica siatkówki – z charakterów, bo chcąc odegrać się na Grzegorzu Schetynie, wycofał spółki skarbu państwa z całego przedsięwzięcia (klucz do tego rozumowania wygląda tak: Schetyna, Wrocław, Solorz, Polsat). Taką tezę przynajmniej forsuje Marian Kmita, szef sportu w Polsacie.
Wizerunkowa gimnastyka tej stacji budzi mój niekłamany podziw. Linia obrony sprowadza się do stwierdzenia: co złego to nie my, wprawdzie własnoręcznie zakodowaliśmy sygnał, ale miejcie o to pretensje do rządu i TVP. Hm, pomyślmy. Nie jestem ekspertem od rynku telewizyjnej reklamy, ale skoro zyski przynosi Polsatowi emisja różnorakich jarmarcznych show, to chyba powinny je również generować mistrzostwa w siatkówce. Zwłaszcza że – jak przekonuje Kmita, powołując się na badania telemetryczne i 10-milionową widownię meczu otwarcia – potencjał tej imprezy był ogromny. No to zaraz, zaraz... Czyż to nie liczba telewidzów determinuje zainteresowanie u potencjalnych reklamodawców i wpływa na ceny antenowego czasu? Na dodatek siatkówka wygląda na sport wymyślony przez speców od reklamy. Przerwy techniczne, między setami, czas dla trenerów – w transmisji jednego meczu zmieści się dwa razy więcej spotów niż w przerywanych co 20 minut obu częściach ekranizacji „Krzyżaków”. Jesteście więc pewni, że zysk z wykupienia przez desperatów dostępu zrównoważy straty związane z brakiem reklam w otwartym paśmie? Bo ja nie.
Zgaduję więc, że tu wcale nie musi chodzić o próbę ratowania budżetu stacji, lecz o rodzaj złośliwego rewanżu. Nie dacie ekstrapieniędzy? To teraz zjedzcie tę żabę. A wściekli kibice to nie nasza wina. Czyja? No, wiadomo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?