MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki historyk, kiepski polityk

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Jan Kucharzewski premierem był dwukrotnie
Jan Kucharzewski premierem był dwukrotnie fot. Adam Wojnar
27 lutego 1918. Do dymisji podaje się Jan Kucharzewski, premier Rady Regencyjnej. Nie ma szczęścia w polityce. Mistrzostwem wykazuje się jako historyk Rosji. Rozmowa z prof. Andrzejem Nowakiem, historykiem.

– Jan Kucharzewski był bardziej politykiem czy historykiem?

– Był jednym i drugim, choć politykiem krócej i na tym polu odniósł nieporównywalnie skromniejsze sukcesy niż na historycznym.

– Dwukrotnie Rada Regencyjna, działająca z mandatu okupacyjnych władz niemieckich i austriackich, powierzyła mu funkcję premiera. Po raz pierwszy w listopadzie 1917 r. (w lutym 1918 r. podał się do dymisji). Po raz drugi w październiku 1918 r. Wtedy szefem rządu był tylko przez tydzień. Jak ocenia Pan Kucharzewskiego jako polityka?

– Był uczciwy, miał szlachetne intencje, ale jego wybory i działania polityczne były jednak, uogólniając, chybione. Nie wykazał się też umiejętnością współpracy na niwie politycznej. Świadczyć o tym może m.in. najpierw fronda z Narodowej Demokracji, a potem niepodjęcie współpracy z obozem Józefa Piłsudskiego i z samym Komendantem.

– Dlaczego tak się stało?

– Twierdzę, że historycy nie są dobrymi politykami.

– Józef Piłsudski był zatem marnym politykiem, bo przecież był też historykiem?

– Zapomniałem dodać, że chodzi mi o co najmniej dobrych historyków.

– Co stoi na przeszkodzie wielkim historykom, by mogli być także wybitnymi politykami?

– Nieumiejętność podejmowania szybkich, zdecydowanych decyzji. Ten mankament w fachu polityka wynika z faktu, że dobrzy historycy mają świadomość złożoności rzeczywistości oraz poczucie odpowiedzialności za podjęcie każdej istotnej decyzji. Wielcy politycy potrafili natomiast podejmować szybkie i trafne decyzje, nie bacząc na kontekst i uwarunkowania historyczne. Polityk musi umieć zachowywać się niekiedy jak Aleksander Wielki, czyli, gdy tego wymaga chwila, przeciąć mieczem węzeł gordyjski.

– Piłsudski i Kucharzewski w czasie wojny byli zorientowani na państwa centralne (Niemcy, Austro-Węgry). Przyszły Marszałek potrafił jednak zrobić nagły zwrot, a prof. Kucharzewski trwał przy obu cesarzach. Porównanie obu to dobry przykład na to, jak być wielkim, a jak średnim politykiem?

– Piłsudski myślał wyłącznie kategoriami polityki, skuteczności, kierował się ku nadrzędnemu celowi, jakim była niepodległość Polski. Potrafił przy tym podejmować skuteczne decyzje. Nie bez znaczenia było też to, że miał szczęście jako polityk. Profesorowi Kucharzewskiemu szczęścia jako politykowi zabrakło. Nie mam natomiast wątpliwości, że historykiem Kucharzewski był nieporównywalnie lepszym od Piłsudskiego.

– Kucharzewski najpierw związał się z Ligą Narodową, ale w 1911 r. ostro i publicznie przeciwstawił się Romanowi Dmowskiemu. O co się starli?

– O zwrot, który w okresie rewolucji lat 1905–1907 dokonał Roman Dmowski. Skierował się ku carskiej Rosji, widząc w niej „mniejsze zło” dla interesów polskich. Dmowski uważał, że Rzesza Niemiecka stanowi większe niebezpieczeństwo. Kucharzewski zajął odmienne stanowisko. Wynikało ono z jego badań nad dziejami Rosji. Historyk lękał się nawet taktycznego zwrotu w stronę Rosji. Uważał, że może skończyć się on dla Polski fatalnie.

– Kto z nich miał rację?

– Patrząc na skutki, to Dmowski. Jednak gdybym był wówczas na miejscu ich obu, to chyba zareagowałbym tak samo jak prof. Kucharzewski.

– Dobrze się stało, że w II RP Kucharzewski porzucił politykę?

– Oczywiście. To był dżentelmen w każdym calu, o czym opowiadał mi prof. Henryk Wereszycki. Polityka w II RP była natomiast niezwykle brutalna i brudna.

– Czy Jana Kucharzewskiego warto dziś czytać, a zwłaszcza jego siedmiotomowe dzieło „Od białego caratu do czerwonego”? Przypomnę, że ostatni tom ukazał się 80 lat temu.

– Lektura Jana Kucharzewskiego jest wręcz obowiązkiem dla każdego, kogo interesuje Rosja, zarówno ta dawna, jak i współczesna. Przy okazji apeluję, by nie ograniczać się do wspomnianego już opus magnum, lecz też sięgnąć po inne jego prace, zwłaszcza po „Epokę Paskiewiczowską. Losy oświaty”, wydaną po raz pierwszy w roku 1914, czy niewiele starszą biografię Maurycego Mochnackiego. Prace Jana Kucharzewskiego nadal zachowują aktualność, i to pod każdym względem.
– Również faktograficznym, bo sporo lat upłynęło od publikacji jego dzieł?

– Także, choć, rzecz jasna, nowych źródeł przybyło, pojawiły się nowe opracowania, interpretacje. Zgromadzony jednak przez Kucharzewskiego imponujący zasób dokumentów powoduje, że dzisiaj w istocie rzeczy niewiele nowego można wnieść od strony faktograficznej do jego ustaleń. Siła „Od białego caratu do czerwonego” polega jednak głównie na tym, że jest to praca niezwykle oryginalna, inspirująca do przemyśleń. Dzieło nadal jest bardzo aktualną i wartościową panoramą rosyjskiego imperializmu.

– Czy praca ma jakieś mankamenty?

– Zastrzeżenie mam tylko do tego, że Jan Kucharzewski zbyt mocno przywiązał się do deterministycznej wizji historii Rosji.

– Jaśniej mówiąc?

– Ten wybitny historyk za bardzo jest przekonany do swojej tezy, że w Rosji wszystko idzie niemal jak po sznurku: od caratu do caratu.

– Jak rozumiem, niesłusznie twierdzi, że Rosja w swoich dziejach kierowała się tylko imperializmem i twardymi, dyktatorskimi rządami?

– Tak. Nie można jednak zapominać o demokratycznej i wolnościowej tradycji średniowiecznego miasta-państwa Nowogrodu Wielkiego czy tzw. starców zawołgskich, sprzeciwiających się w XV stuleciu dyktatorskim rządom władców Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Krótko mówiąc, w historii Rosji były też niewielkie, wąskie okienka, przez które wpadały promyki wolności. O nich nie powinniśmy zapominać, a Jan Kucharzewski pominął ich istnienie.

– Richard Pipes, amerykański historyk Rosji o polskim rodowodzie, w swoich monografiach także zbagatelizował owe promyki wolności i demokracji w dziejach Rosji.

– Owszem, ale nie zmienia to mojego stanowiska. Dodam, że wielu innych wybitnych historyków albo w nawiązaniu do Kucha-rzewskiego, albo niezależnie od niego w całych dziejach Rosji widzi tylko silne państwo, bezwzględnie dławiące jednostkę.

– Kucharzewski chyba nie dość wyraźnie oddzielał imperializm Rosji carskiej od jeszcze okrutniejszej Rosji Lenina i Stalina.

– Zapewne taki zarzut postawiliby mu np. Aleksander Sołżenicyn czy Józef Mackiewicz. Moim zdaniem, nie należy zapominać o bardzo ciemnych stronach Rosji carskiej, a te kapitalnie przedstawił Jan Kucharzewski. Jego śladami najwspanialej idzie dziś Henryk Głębocki (dr hab. Henryk Głębocki pracuje w zakładzie Historii Europy Wschodniej UJ – red.). Potrafi on udokumentować przygnębiająco ciemne karty w historii carskiej Rosji, nie umniejszając przy tym wyjątkowości komunistycznego eksperymentu nad ludzką naturą.

– Niektórzy badacze twierdzą, że Jan Kucharzewski napisał 10 tomów „Od białego caratu do czerwonego”, ale trzy ostatnie miały spalić się w czasie bombardowań i pożaru Warszawy we wrześniu 1939 r. Siódmy kończy się na latach 80. XIX w.

– Uważam, że jest mało prawdopodobne, by prof. Kucharzewski napisał kolejne trzy tomy przed wybuchem II wojny światowej i trzymał je w domu. Poprzednie wydawał kolejno, jeden po drugim, nie sądzę więc, by postępował inaczej, gdyby napisał tom ósmy. Innym argumentem może być, że pod koniec lat 40., przebywając na emigracji w USA, napisał streszczenie tomów wydanych w kraju. Nie wychodzi w nich poza materiał zebrany i opublikowany w Polsce do 1935 r. Trudno przypuszczać, by w streszczeniu nie zawarł ustaleń wykraczających poza siódmy tom.

– Czy również ogólne sądy na temat Rosji autorstwa Kucharzewskiego mogą i dzisiaj służyć pomocą w jej zrozumieniu, w uzmysłowieniu, jakimi imponderabiliami kierują się ludzie aktualnie rządzący na Kremlu?

– Proszę podać przykłady.

– Napisał: „Rosja darowywała zwykle porażki orężne. One jakby mniej ją upokarzały. Porażek dyplomatycznych natomiast nigdy nie darowywała. Po nich zostawał jej wstyd, wściekłość i poczucie niższości”. Miał rację?

– To faktycznie efektowne uogólnienie, z którym w sporej części się zgadzam. Dyplomacja rosyjska była przez wieki z pewnością skuteczniejszą maszynerią niż rosyjska armia. Na Kremlu porażki oręża, nawet gdy odbywały się kosztem setek tysięcy, a nawet milionów ludzi, były i są przyjmowane jako coś naturalnego. Jest tak dlatego, że żołnierze są przez panujących w Rosji traktowani przede wszystkim jako mięso armatnie. Dyplomacja natomiast jest ich dziełem. Porażki traktują jako osobiste niepowodzenia, szczególnie że Moskwa przyzwyczajona jest do sukcesów na tym polu. Dyplomacja rosyjska zresztą niezwykle ceni sobie własne tradycje.

– Kucharzewski pisał też, że Rosja korzy się przed mocniejszymi.

– Czy można mieć co do tego wątpliwości? Niestety, dziś Jan Kucharzewski jest praktycznie nieznany Polakom. Poza wąską grupą nikt nie sięga do jego książek. Wielu natomiast sili się na ocenę polityki rosyjskiej. Bez Kucharzewskiego trudniej zrozumieć dawną i obecną Rosję.

CV

Prof. Andrzej Nowak, kierownik Zakładu Historii Europy Wschodniej UJ, jeden z najwybitniejszych znawców dziejów Rosji. Autor wielu książek, m.in.: „Jak rozbić rosyjskie imperium? Idee polskiej polityki wschodniej (1733–1921)”, „Polska i trzy Rosje. Studium polityki wschodniej Józefa Piłsudskiego”, „Historie politycznych tradycji. Piłsudski, Putin i inni”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski