MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiedzieliśmy, że możemy wygrać z Hiszpanami

Rozmawiał i notował Tomasz Dębek
Rozmowa. – Cieszymy się z medali, ale kluczową rolę w porażce z Katarem odegrali sędziowie – uważa PIOTR CHRAPKOWSKI, rozgrywający reprezentacji Polski.

– W fazie grupowej przegraliście z Niemcami i Danią. Po tych spotkaniach cały czas wierzyliście, że miejsce medalowe jest dla was realne?

– Wiedzieliśmy, że w pierwszej fazie mistrzostw nie będzie łatwo. Trafiliśmy do najsilniejszej, najbardziej wyrównanej grupy. Zwykle na mistrzostwach świata gra się z kilkoma słabszymi drużynami. My wylosowaliśmy Danię, Niemcy, Rosję, grającą w stylu europejskim Argentynę. Odstawała tylko Arabia Saudyjska. A po fazie grupowej trafiliśmy na Szwecję, która w ostatnich latach nam leżała. W swojej grupie wypadli bardzo dobrze, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli zagramy swoje, będziemy mieli duże szanse na zwycięstwo.

– Najbardziej niewygodnym przeciwnikiem w waszej części drabinki była chyba Chorwacja?

– Dawno nie wygraliśmy z nimi na wielkiej imprezie. Często blokowali nam drogę do sukcesów. Chorwaci byli więc sporą przeszkodą do pokonania. Na szczęście tym razem to my mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa w ćwierćfinale.

– Po przegranym półfinale z Katarem z waszej strony padło wiele gorzkich słów o pracy sędziów. Na chłodno wciąż myśli Pan, że przegraliście przez ich decyzje?

– Na pewno z Katarem nie zagraliśmy w obronie tak dobrze jak w poprzednich spotkaniach. Ale sędziowanie odegrało kluczową rolę. Wyraziliśmy to oklaskami dla tych panów po ostatnim gwizdku. Nikt nie rzucił hasła, to były emocje, chcieliśmy w jakiś sposób wyrazić niezadowolenie z ich pracy.

– W jaki sposób mobilizowaliście się do walki o brązowe medale?

– Przeanalizowaliśmy błędy popełnione w meczu z Katarem. Chociaż za część z nich to nie my ponosimy odpowiedzialność. Wiedzieliśmy, że możemy wygrać z Hiszpanami. Udało się, to olbrzymi sukces.

– Nie będzie miał Pan chyba dużo czasu na świętowanie sukcesu, niedługo trzeba wracać do rozgrywek klubowych. Jak spożytkuje Pan wolne chwile między przylotem a treningami?

– Będę wypoczywał. Leżał, spacerował, pójdę z żoną na kawę, odwiedzę znajomych.

– Jak żona znosiła nerwowe końcówki, których dostarczaliście kibicom?

– Faktycznie, emocji miała co niemiara. Ale na szczęście zniosła to bardzo dobrze.

– Przed wylotem długo świętowaliście sukces?

– Było kilka przyśpiewek w samolocie. Ale niezbyt dużo, bo inni pasażerowie chcieli spać. Od razu po ceremonii wręczenia medali wyjeżdżaliśmy z hotelu na lotnisko, więc świętowania do białego rana nie było.

– Myśli Pan już o mistrzostwach Europy, które w przyszłym roku odbędą się w Polsce?

– Na to chyba trochę za wcześnie. Na razie cieszymy się z medali, szybko trzeba będzie wrócić do klubowej rzeczywistości.

– Na konferencji prasowej przed wylotem na mistrzostwa nie rozstawał się Pan z kamerą. W Katarze powstała jakaś produkcja dokumentalna?

– Troszeczkę pokręciłem, z małą pomocą może uda się z tego skleić coś fajnego. Na stronie Gramyrazem.eu są już niektóre filmiki, chociaż nie wiem czy wszystkie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski