Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wejście smoka z Nowego Jorku

Redakcja
Tan Dun był gościem2. FestiwaluMuzyki Filmowej w Krakowie. Wypowiedzi kompozytora pochodzą ze spotkaniaze studentami krakowskiej Akademii Muzycznej. Fot. Anna Kaczmarz
Tan Dun był gościem2. FestiwaluMuzyki Filmowej w Krakowie. Wypowiedzi kompozytora pochodzą ze spotkaniaze studentami krakowskiej Akademii Muzycznej. Fot. Anna Kaczmarz
- Trzeba umieć znaleźć dla siebie miejsce w muzyce. Tworzyć utwory z duszą, pełne kolorytu i niemal fizycznego rytmu - mówi Tan Dun. - Nie pisać jak Beethoven, bo gdy pojawi się zamówienie, to można być pewnym, że zatrudnią Beethovena a nie mnie.

Tan Dun był gościem2. FestiwaluMuzyki Filmowej w Krakowie. Wypowiedzi kompozytora pochodzą ze spotkaniaze studentami krakowskiej Akademii Muzycznej. Fot. Anna Kaczmarz

Jeszcze piętnaście lat temu znany był jedynie w wąskim gronie melomanów. Dziś jego muzyka - symfonie, opery, koncerty - wykonywana jest na całym świecie przez najlepsze zespoły. Tan Dun, chiński kompozytor, zdobywca Oskara za ścieżkę dźwiękową do filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok", twórca m.in. muzyki wykonywanej podczas rozdawania medali na olimpiadzie w Pekinie, a także kompozytor Internet Symphony nr 1 "Eroica" prezentowanej ponad miesiąc temu w Carnegie Hall w Nowym Jorku przez You Tube Symphony Orchestra, staje się najbardziej fascynującym twórcą naszych czasów.
Łączy w sobie sprzeczne elementy: Chińczyk wychowany w komunizmie, a doskonale radzący sobie w amerykańskim kapitalizmie; wykształcony kompozytor z muzycznym doktoratem Columbia University w Nowym Jorku, a jednocześnie ludowy muzyk chiński wygrywający swe emocje na kamieniach i misach z wodą.
Skromny, nad wyraz pracowity, umie pogodzić wschodni mistycyzm z zachodnim biznesem muzycznym; potrafi umiejętnie wprowadzić azjatyckiego ducha do muzycznej awangardy. Trudno się zatem dziwić, że jego twórczość wywarła ogromny wpływ na światową scenę muzyczną. Jego utwory stały się przykładem nie tylko przełamywania barier pomiędzy muzyką klasyczną a popularną, lecz także między muzyką Wschodu i Zachodu.
Obrzędy
Życie Tan Duna to niemal gotowy scenariusz filmowy przypominający bajkę o Kopciuszku. Urodzony w 1957 roku w miejscowości Si Mao w prowincji Hunan w Chinach, wychowywany przez babcię, która przywiązywała ogromną wagę do wiejskiej tradycji, pełnej przeróżnych rytuałów, już jako dziecko interesował się obrzędami. Fascynowało go, że mieszkańcy Hunan wierzyli, iż za cierpienia za życia spotka ich szczęście po śmierci; śmierć stawała się dla nich wstępem do nowego życia. Zachwycał go tamtejszy wiejski szaman, który był mistrzem wszelkich uroczystości, także pogrzebowych. Tan Dun często tworzył dla niego oprawę muzyczną uroczystości na miarę swoich możliwości: grał na kamieniach, wykorzystywał dźwięk przelewanej wody.
Podczas rewolucji kulturalnej został zesłany na plantację ryżu, gdzie musiał pracować przez dwa lata. Wraz z innymi chłopcami stworzył tam grupę grającą na czym się da, głównie na garnkach. Wtedy też zaczął się uczyć gry na ludowych instrumentach strunowych. Później udało mu się dostać do zespołu Beijing Opera, gdzie pracował jako skrzypek i aranżer. Dzięki temu trafił do Centralnego Konserwatorium w Pekinie. Tam poznał i zafascynował się muzyką Zachodu, stając się szybko kompozytorem tzw. Nowej Fali w Chinach, muzyki, której główną cechą był zakazany wcześniej kulturowy pluralizm.
Kiedy w 1986 roku otrzymał stypendium w Columbia University w Nowym Jorku, nie przypuszczał, że właśnie w ten sposób rozpoczyna wielką karierę na Zachodzie. Siedem lat później obronił doktorat na tej uczelni, a jego muzyka była już prezentowana przez liczące się amerykańskie zespoły.
Czy jest zadowolony z tego, co napisał? - Czasami tak. Z muzyką jest podobnie jak z dzieckiem. Rośnie przy tobie, zmienia się. Patrzysz, że piękne to może ono nie jest, ale to jednak twoje dziecko - mówi skromnie Tan Dun.
Opera
- Jestem kompozytorem klasycznym. Mam tytuł magistra w zakresie symfonii i opery. Moi pedagodzy mówili mi przede wszystkim o tym, jak nie należy tworzyć, jakie trudności spotkam na swojej drodze. Tak naprawdę uczyli mnie jak nie pisać - mówi kompozytor.
I choć w swoim dorobku ma symfonie, w tym i słynne "A World Symphony for the Millennium" oraz "Heaven Earth Mankind", która powstała z okazji powrotu Hongkongu do Chin, to jednak formę opery upodobał sobie przede wszystkim. Jego kameralna "Ghost Opera", wykonywana na światowym tournée przez Kronos Quartet, wzbudziła ogromne zainteresowanie. Utwór nawiązuje do muzycznych zwyczajów chińskiej wsi, na której wychował się kompozytor. Kolejne formy sceniczne wzbudzały także zachwyty: m.in.: "Marco Polo" pokazane w Monachium, "Death and Fire", "Peony Pavilion" w Wiedniu, "Tea", która powstała we współpracy z Xu Ying, skomponowana na instrumenty z ceramiki, kamieni i papieru, pokazana już na całym świecie, jak i ostatnia "The First Emperor", mająca prawykonanie w Metropolitan Opera, opowiadająca o pierwszym cesarzu Chin.
Pewnie dlatego, pytany o muzykę filmową, ciągle nawiązuje do opery. - Opera i film, wbrew pozorom, mają ze sobą wiele wspólnego. W tych dwóch gatunkach tak samo ważną rolę odgrywa opowieść, muzyka, kostium, makijaż. Tak samo trzeba zachować równowagę, w filmie między muzyką a dialogiem, a w operze między orkiestrą a ariami. Muzyka do filmu jest niczym operowa uwertura. Trzeba opowiedzieć słuchaczowi duszę filmu - mówi Tan Dun. - Funkcją muzyki filmowej są podpisy, ale nie literackie didaskalia, mówiące o tym, co się dzieje w filmie, lecz te, które ujawniają, co kryje się poza obrazem.
Film
- Film to jest biznes. Tu nie ma czasu, trzeba szybko pisać. Muzyka do "Przyczajonego tygrysa" powstała w dwa tygodnie. Czasem mnie reżyser pytał, co ma być teraz, a ja na to odpowiadałem, że nie wiem. Ale mieliśmy szczęście, że myśleliśmy podobnie. Na 27 utworów przygotowanych do tego obrazu, tylko jeden został odrzucony - mówi Tan Dun. - Z muzyką klasyczną jest inaczej. Tam pracuje się wolniej. Na operę można mieć dwa lata, a na kwartet 6 miesięcy.
Jego przygoda z filmem rozpoczęła się jedenaście lat temu od stworzenia muzyki do amerykańskiego thrillera "Fallen", później do dokumentu "In the Name of the Emperor". Sławę przyniósł mu Oscar za muzykę do filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok" z 2000 roku. Muzyka ta otrzymała też nominacje do Złotego Globu oraz nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej. Następnie były filmy "Hero" i "Bankiet".
- Komponując muzykę filmową najważniejsze jest, aby mieć na nią pomysł. Czasem to myślenie o filmie i rozmowy z reżyserem trwają nawet rok. Ale kiedy wszystko jest już ustalone, samo pisanie muzyki nie zajmuje tak dużo czasu. Muzykę do "Hero" napisałem w dwa miesiące, a do "Bankietu" w miesiąc - mówi Tan Dun.
Film "Bankiet" to inaczej chiński Hamlet rozgrywający się w Chinach na tysiąc lat przed szekspirowską historią. - Film kończy długa sekwencja muzyczna, w której muzyka komentuje wydarzenia. Muzyka mówi to, czego reżyser nie chciał już podać w napisach: dlaczego wszyscy zginęli? Czy było warto? Muzyka odpowiada, że nie było warto - tłumaczy Tan Dun.
Po chwili dodaje: - Dźwięk nie może walczyć z obrazem - radzi. - Najważniejsze są proporcje między dialogiem, efektami dźwiękowymi, muzyką a czasem. Jeżeli uda się je uchwycić, można powiedzieć, że film jest dziełem spójnym, choć złożonym z wielu elementów.
Jak osiągnąć te proporcje? Trzeba niezwykle precyzyjnie rozliczyć każdą sekundę, w której ma być muzyka. - Muzyka musi być w kontrapunkcie do efektów dźwiękowych z filmu, a każdy ważny moment w scenie powinien być podkreślony, zaakcentowany. Np. na początku filmu "Hero" nie użyłem bębnów, bo miałem motyw dany od reżysera, z obrazu: stukot kopyt końskich. Ten odgłos wpasowałem w muzykę.
Filozofia
Tan Dun nie boi się mieszać konwencji, stylów i instrumentów. Może dlatego, że twierdzi, iż muzyka jest wkoło nas, a i codzienność ma swoje dźwięki, układające się w różne utwory. W wywiadzie zamieszczonym na You Tube mówi, że odgłosy warsztatu samochodowego stały się inspiracją dla jego Internet Symphony. I rzeczywiście, w utworze grają perkusiści, m.in. na bębnach hamulcowych.
Z wielką swobodą wprowadza także do klasyki chińskie instrumentarium ludowe. Nieznane światu zachodniemu dźwięki zestawia z brzmieniem orkiestry symfonicznej. Wykorzystuje też niekonwencjonalne brzmienia; np. szelest kartek papieru czy plusk wody w misach. W późniejszych prezentacjach tej muzyki akcentuje te niezwykłe instrumenty, np. podświetla przezroczyste misy z wodą różnymi kolorami świateł, co daje zadziwiające efekty.
Decyduje się także na inne wykorzystanie powszechnie znanych instrumentów. - Zapytałem Itzhaka Perlmana, co zrobisz, aby twoje skrzypce były pod wpływem whisky, miały bardzo niski ton. A on na to, że obniży je o oktawę. Zrobiliśmy to i okazało się, że muzyka wykonana na luźnych strunach, która jest w filmie "Hero", daje poczucie, że dotyka się czegoś niezwykłego, nieznanego - wspomina Tan Dun.
Nie obawia się także łączenia gatunków. Jego utwór "Eight Colors" przeznaczony na osiem osób, wykonuje czterech muzyków i czterech tancerzy. Przy czym muzycy grając, poruszają się na scenie, tworząc jednocześnie choreografię z tancerzami.
Tak naprawdę dla niego istota muzyki została zamknięta w kontrapunkcie. - Ty grasz, ja milczę. Ty grasz szybko, ja wolno. Jeżeli muzyka ma nas cieszyć, to nie wolno nam zapominać o filozofii kontrapunktu - tłumaczy Tan Dun. - Wszystko zaczyna się od Bacha, który nam powiedział, że mniej znaczy więcej i więcej znaczy mniej - podkreśla.
Od kiedy stał się powszechnie znany, ma sporo zamówień. - Zdaję sobie sprawę, że pojawiło się duże zapotrzebowanie na moją muzykę, a ja sam za wiele nie mogę stworzyć. Do tej pory pisałem zawsze sam, instrumentację też. Zdarzało się co prawda, że czasem skomponowałem tylko fragment dla głównego instrumentu, ale to były sporadyczne sytuacje - mówi Tan Dun. - Zastanawiam się jednak, czy nie powinienem stworzyć zespołu, który by pracował pod moim kierunkiem. Nie wiem, czy to dobry, czy zły pomysł. Może to tak jak z własnym nasieniem. Można je rozsiać po świecie i mieć dzieci z wieloma kobietami. Ale zawsze to będą moje dzieci.
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski