Początkowo młodziutka dziewczyna z Twardorzeczki pod Żywcem nie wiedziała dokładnie jaką muzykę chce wykonywać. Wytwórnia zatrudniła więc modnego producenta, który postanowił wpisać jej wokal z popularną wtedy stylistykę R&B. To nie był jednak dobry pomysł - choć zaowocował pierwszymi przebojami Brodki.
- Każda z nich była mi potrzebna. Pierwszy album zabrzmiał całkiem nieźle, jak na nastoletnią debiutantkę wychodzącą z telewizyjnego programu. Dlatego nadal chętnie do niej wracam, choć oczywiście nie w całości. Drugiej płyty nie lubię. Kiedy ją nagrywałam byłam w okresie przejściowym, nie wiedziałam dokładnie czego chcę, robiłam ją na szybko, powstał więc materiał bez myśli przewodniej, nie wyróżniający się z tego, co wtedy się wydawało - powiedział nam później.
Nowe oblicze piosenkarka objawiła na płycie „Granda”, Synteza tanecznej elektroniki i góralskiego folkloru z wokalną ekwilibrystyką okazała się strzałem w dziesiątkę. Brodka z dnia na dzień stała się ulubienicą krytyki i słuchaczy. Nic więc dziwnego, że ten wielki sukces sprawił, iż następna płyta nie była łatwa do zrealizowania.
Ostatecznie Monika nagrała ją za granicą. „Clashes” przyniosła zupełnie inną muzykę - psychodeliczną wersję garażowego rocka, łączącą wizyjne rozmarzenie z niemal post-punkowym zadziorem.
- Klimat tych nowych piosenek, w którym pojawiły się odwołania do kościelnej muzyki organowej, zaprowadziły mnie w sam środek mego wnętrza. Dużo czasu spędziłam ze sobą sam na sam - i przyniosło mi to wiele refleksji. Dlatego powstały teksty o człowieku i jego lękach, słabościach, fantazjach, żądzach. Udało mi się chyba w tych piosenkach zawrzeć dużą rozpiętość emocji i tematów - wyjaśnia piosenkarka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?