MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wbiegną na Everest

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Marek Łabędź, Szymon Jopek i Mariusz Pustuła prezentują część swoich trofeów z wielickich zawodów
Marek Łabędź, Szymon Jopek i Mariusz Pustuła prezentują część swoich trofeów z wielickich zawodów Fot. Katarzyna Hołuj
Ludzie. Gdy liczą się siła, wytrwałość i determinacja, trzech strażaków z Komendy Powiatowej PSP nie zawodzi. Stalowe mięśnie i opanowanie pomagają im na zawodach i w pracy.

Wąska klatka schodowa górniczego szybu, a w niej do pokonania 90 podestów - w sumie 650 schodów. Różnica poziomów to 110 metrów. Co najmniej połowa trasy prowadzi przez kompletne ciemności, światła jest tylko tyle, ile dają go małe latarki, które strażacy mają ze sobą. Pozostały sprzęt, jaki niosą na sobie, w tym także aparaty powietrzne, przez które muszą oddychać, waży nawet 20-30 kg.

Są śmiałkowie, którzy chętnie podejmują się wyzwania i tego niemalże morderczego wysiłku. Godzą się na to, że z trudem łapie się oddech, że pot zalewa czoło i oczy, a nogi stają się ciężkie jak z ołowiu i odmawiają posłuszeństwa.

Ich postrachem są strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach, którzy od kilku lat nie dają rywalom wielkich szans. Drużyna w składzie: Mariusz Pustuła, Marek Łabędź i Szymon Jopek przez ostatnie sześć lat stawała na podium, w tym cztery razy na najwyższym.

Tydzień temu znów zasmakowali zwycięstwa. W tyle zostawili strażaków z Chrzanowa, z Warszawy i jeszcze kilkadziesiąt innych drużyn z całej Polski i ze Słowacji (w sumie było ich 86). 110 metrów po schodach (i drabinie) przebiegli w 4 minuty 23,08 sekundy. Mariusz biegł pierwszy, za nim Marek, a jako trzeci Szymon.

- W innych zawodach każdy jest odpowiedzialny za siebie, a tu jesteśmy drużyną. Mnie, jako ostatniemu, cały czas „włącza się” poczucie odpowiedzialności, które podpowiada: „idziesz, musisz, bo zamykasz czas”. Nikt nie chce tego zepsuć i to jest pewien dodatkowy stres - mówi Szymon.

Osiągnięty przez nich wynik był nieco gorszy niż w ubiegłym roku, ale tamten rekord (4 minuty 18,46 sekundy) kosztował ich bardzo dużo. Marek Łabędź do dziś pamięta poważny kryzys na mecie i to, jak już po odpoczynku, przejście ok. 200-300 metrów do samochodu zajęło mu godzinę...

W tym roku przyjęli inną taktykę - o połowę mniej przygotowań i podejście „na luzie”. - Nie liczyliśmy na pierwsze miejsce, obstawialiśmy trzecie. Chyba ten spokój i luz nam pomógł - mówi Mariusz Pustuła.

To on pierwszy zaczął próbować swoich sił w strażackich zawodach i zaraził tą pasją kolegów. Najpierw Marka Łabędzia, a potem najmłodszego w drużynie Szymona Jopka. Ten ostatni wspomina swoje przygotowania do pierwszego startu z już doświadczonymi kolegami: - Miałem taki specjalny plecak uszyty przez mamę, z wszytym dla równego obciążenia, piaskiem. Do tego stare kijki od nart. I tak, poza normalnymi treningami, wchodziłem pod górę u siebie we wsi. Wszystko po to, żeby wskoczyć na ich pułap - opowiada.

Trenują przez cały rok, ale przed zawodami intensywniej. Podczas przygotowań do zawodów w Wieliczce każdy traci ok. 5 kg. Mimo to mówią, że 90 proc. sukcesu kryje się w głowie, nie w mięśniach. - Jednak jest to pewne psychiczne obciążenie. Choćby ciemność. Lubię moment, kiedy pomiędzy barierkami zaczyna przebłyskiwać światło - mówi Szymon.

- Najgorsza jest świadomość, że kiedy wyjdzie się na górę, to ciało będzie „troszkę” bolało- śmieje się Marek.

Treningi i zawody to czas zabrany rodzinom, jednak bliscy wyrozumiale podchodzą do ich pasji. I kibicują im. - Kiedy w niedzielę żona przekazała naszemu 3-letniemu synkowi, że wygrałem, zapytał: „Ale czy ci inni strażacy nie obrażą się na tatę?” - opowiada z uśmiechem Marek.

To nie pierwszy sukces myślenickiej strażaków w tym roku. W czerwcu na Mistrzostwach Europy TFA (z ang. Toughest Firefighter Alive, czyli Najsilniejszy strażak przetrwa) asp. Szymon Jopek i mł. asp. Mariusz Pustuła (razem z dwoma strażakami z południa Polski, Rafałem Berezą i Pawłem Hessem) wywalczyli drugie miejsce w klasyfikacji drużynowej w TFA.

Zawody te obejmowały kilka konkurencji. Trzeba było m.in. biegać (w pełnym umundurowaniu, z butlą na plecach), wspinać się i przeciągać manekina, ważącego tyle co dorosły człowiek.

Po tym sukcesie Mariusz Pustuła dołączył do strażackiej reprezentacji Polski TFA.

W ubiegłym miesiącu wzięli udział w Altus Cup w Katowicach, gdzie trzeba było wbiec na 30 piętro najwyższego wieżowca w mieście. Do pokonania były 593 schody. Mariusz Pustuła był 17, Marek Łabędź 36 a Szymon Jopek 66 (na prawie 300 startujących).

Myślą też już o kolejnych startach. W lutym jadą zdobyć Everest, tyle, że nie w Himalajach, a w Warszawie. Marriott Everest Run to 24-godzinny bieg po schodach. 42 piętra trzeba pokonać 65 razy! Jest to wysokość najwyższego szczytu świata.

W marcu chcą wziąć udział w biegu na szczyt Rondo 1. Tu na zdobycie będą czekały 836 schody.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski