Gdy trzy lata temu 7-letni syn pani Ani z podkrakowskich Szczyglic przyniósł jej ze szkoły druk zgłoszenia do Szlachetnej Paczki, nie bardzo wierzyła w taką pomoc. Sądziła, że świat o nich zapomniał, gdy po powodzi w 2010 roku stracili wszystko. Choć potrzeb miała bez liku, poprosiła jedynie o zabawki dla dzieci, żywność, środki czystości i ciepłą odzież.
Gdy do jej zagrzybionej, wilgotnej przybudówki dotarli wolontariusze z paczką - radość była ogromna. - W końcu pojawiła się szansa na ciut normalniejsze święta - mówi pani Ania ze łzami w oczach. - Dzieci jak szalone rozrywały pakunki znajdując w nich wymarzone zabawki, a ja już nie musiałam martwić się, czy wystarczy mi mąki na świąteczne pierogi.
Dziś nadal korzysta z tej pomocy, ponieważ nie zmieniło się wiele w jej życiu, jednak Szlachetna Paczka podniosła rodzinę na duchu. Pani Ania (30 lat) razem z mężem Tomaszem (37 lat), wychowują dwójkę dzieci: Patryka (10 lat) i Szymona (5 lat). Cała czwórka mieszka w małym, zniszczonym przez Rudawę domu wraz z rodzicami pani Ani, Anną (59 lat) i Julianem (60 lat). Rodzina jest w trudnej sytuacji od powodzi w 2010 roku.
Woda zalała wtedy ich mieszkanie na wysokość metra. Cała szóstka utrzymuje się wyłącznie z pensji pana Tomasza. Na jednego członka rodziny przypada 325 zł. W rzeczywistości dochód jest mniejszy, ponieważ komornik co miesiąc zabiera połowę pensji. - Po powodzi otrzymaliśmy jedynie 2 tys. zł odszkodowania, a dom wymagał remontu. Musieliśmy założyć centralne ogrzewanie, aby go choć trochę wysuszyć - wyjaśnia pani Ania. - Wzięliśmy 15 tys. zł kredytu. Gdy mąż zachorował, szybko pojawił się komornik.
Rodzice pani Ani nie mogą ubiegać się o rentę ze względu na zbyt krótki okres składkowy. Trudną sytuację potęguje ich choroba, oboje w tym roku przeszli udar i ze względu na swój stan zdrowia nie są w stanie podjąć pracy zarobkowej ani pomóc przy dzieciach. Dzięki Szlachetnej Paczce rodzina uwierzyła w lepszy los. Pani Ania nie zna osób, które obdarowały ją paczkami, choć bardzo chciałaby się z nimi spotkać i osobiście podziękować. Chłopcy przygotowują dla nich laurki albo robią stroiki.
Kobieta szuka też popołudniowej pracy, aby trochę dorobić. Cała rodzina bardzo się stara. - Szlachetna Paczka pozwoliła nam uwierzyć, że nie jesteśmy sami, że są dobrzy ludzie, którzy wyciągają pomocną dłoń - mówi pani Ania.
Aleksandra Lągawa, specjalista ds. PR Stowarzyszenia Wiosna, które od 15 lat organizuje projekt mówi, że rodzina pani Ani w tym roku znów została wybrana przez darczyńcę, ale na pomoc czeka ciągle prawie 3 tys. innych rodzin z całej Polski w podobnej sytuacji. Można ich znaleźć w bazie na stronie internetowej www.szlachetnapaczka.pl - Z wyborem trzeba się śpieszyć, do finału tegorocznej akcji został tydzień - radzi pani Ola. - 12-13 grudnia paczki trafią do ponad 21 tysięcy rodzin.
Organizatorzy akcji przypominają, że paczka to nie tylko prezenty. To coś więcej. Mądra pomoc daje impuls do zmiany ludziom żyjącym w niezawinionej biedzie. Pomaga im się podnieść. - W czasie kampanii Szlachetnej Paczki powtarzamy hasło „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. W praktyce ma to wyglądać tak, że kiedy ktoś ma kryzys, to inni mu pomagają i potem wszyscy znowu dajemy sobie radę. Znika problem biedy, a na pierwszym planie jest sztuka uczenia się i radzenia sobie w życiu - mówi ks. Jacek Stryczek, inicjator projektu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?