Ogłoszono więc wybory. Szlachta nie bardzo wierzyła w sens jakiegokolwiek protestu: po całym kraju grasowały już oddziały kozackie carycy Katarzyny. Frekwencja była słaba, zamiast 180 posłów wybrano zaledwie 111. Jednym z nich był poseł z Nowogródka Tadeusz Rejtan.
Walczył w konfederacji barskiej, ceniono go za ogromne wyczulenie na sprawiedliwość i autentyczny patriotyzm. Sytuacja, w której znalazł się kraj, widok bezkarnych rosyjskich żołnierzy, cynizm skorumpowanych polityków spowodowały, że był zamknięty w sobie, milczący i zwyczajnie, po ludzku,smutny.
Sejmik w Nowogródku wybrał dwu posłów: Rejtana oraz Michala Korsaka i odebrał od nich przysięgę, że „Bronić będą całości Polski z narażeniem życia i sumienia”. Przed wyjazdem do Warszawy Rejtan oświadczył: „Milczenie byłoby potwierdzeniem, jakikolwiek opór pozwala walczyć dalej”.
Marszałkiem sejmu, który rozpoczął obrady 19 kwietnia 1772 zostaje „milioner z poręki Moskwy”, namiętny (i zadłużony) gracz w karty poseł liwski Adam Poniński; jego partnerem i pomocnikiem w zarzynaniu ojczyzny ambasadorzy państw zaborczych mianują Michała Radziwiłła.
Poniński, nie pytając o zgodę ogłasza, że sejm obradował będzie „pod laską konfederacji” czyli prawo veta nie będzie na nim obowiązywać. Rejtan i Korsak protestują, pan Tadeusz siada na taborecie Radziwiłła. Część sali krzyczy: - Vivat prawdziwy syn ojczyzny! Poniński wychodzi, obrady zostają przerwane do następnego ranka, poprzedzone całonocnymi - pośrednimi lub bezpośrednimi -rozmowami ambasadorów z posłami.
Rankiem w sali sejmowej dalsze awantury, Rejtan chrypi,woła ostatkiem sił: - Kto kocha Boga, kto wierny ojczyźnie, niech jej dziś nie odstępuje! Dzień trzeci: sejm długo czeka na Ponińskiego, który konferuje z królem, ambasadorami, senatem. Straż marszałkowska nie dopuszcza widzów do Sali obrad.
Przełożenie posiedzenia na dzień następny. Posłowie zaczynają wychodzić z sali,zabiega im drogę Rejtan, który wie, że ów następny dzień, po pełnej przekupstw nocy przyniesie, bo musi, zgodę sejmu na konfederację, ergo - na rozbiór Polski. Nieprzytomny z rozpaczy pada w drzwiach, drze koszulę na piersiach, chrypi: - Zabijcie mnie, ale nie zabijajcie ojczyzny! Przejdziecie, ale po moim trupie!
Doszedłszy do siebie Rejtan z kilkoma towarzyszami wrócił, przez dalsze 36 godzin nie opuścił sali. Był to jedyny sposób na formalne przedłużenie ciągłości obrad. 23 kwietnia ambasadorzy poinformowali króla, że w wypadku braku zgody sejmu do Polski wkroczą dalsze wojska o łącznej sile 150 tysiecy. Król podpisał co trzeba, sejm ratyfikowal. Z 15 posłów towarzyszących Rejtanowi w jego okupacji sali sejmowej zostało najpierw sześciu, potem trzech. Potem nikt.
Posła z Nowogródka wyniesiono z Zamku na rękach. Nie miał siły iść. Warchołowi - jak go niektórzy zaczęli nazywać - groziła kara gardła, w najlepszym wypadku banicja. Pomogło wstawiennictwo króla. Zabrany z Warszawy przez braci osiadł w rodzinnej Gruszówce.
Pełnej równowagi psychicznej nie odzyskał nigdy. Ostatnie lata życia spędził w osamotnieniu. Zmarł 8 września 1780 roku. Jak? Relacje są różne: „Przez nieostrożność służącego dostał szklankę, stłukł ją i zjadł”; „Przez okno zobaczył wysiadającego z powozu generała moskiewskiego. Wtenczas wpadł w zapamiętanie i szybę u okna rozbiwszy, szkłem uraził sobie jelita”; „W szale poderżnął sobie gardło szybą”… Nie pochowano go w żadnym kościele, na żadnym cmentarzu: był, podobnie jak na sali sejmowej, samobójcą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?