- Czy to prawda, że w Krakowie powstanie "punkt kontaktowy", gdzie ofiary księży pedofilów mogą się zgłaszać, aby uzyskać pomoc?
- Tak. Będzie kilka takich punktów w całej Polsce. Do każdego zostaną przypisane konkretne diecezje i prowincje zakonne. Tam będzie można uzyskać pomoc w zgłoszeniu molestowania u kompetentnego przełożonego kościelnego. Chodzi również o przypadki sprzed lat.
- Teraz jest tak, że nie są publicznie znani ani delegaci przełożonych upoważnieni do przyjmowania zgłoszeń, ani procedury, jakie stosuje Kościół w takich przypadkach.
- Gdy powstaną "punkty kontaktowe", ta sytuacja powinna się zmienić. Poza tym, wzorem innych kościołów lokalnych oraz Stolicy Apostolskiej, powstanie strona internetowa z informacjami na temat zasad i procedur, jakimi kieruje się Kościół w takiej sytuacji. Każdy powinien być pewny tych zasad, zwłaszcza ofiary. W krajach, w których Kościół ma więcej doświadczenia w konfrontacji ze skandalem wykorzystywania, na stronach internetowych diecezji czy prowincji zakonnych są podane wszystkie informacje pomocne dla kontaktu ofiar z osobami do tego wyznaczonymi.
- Wrócił ojciec z Rzymu. Tam, na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, w Centrum Ochrony Dzieci, odbyła się międzynarodowa konferencja na temat pedofilii wśród duchownych. Mówiono, jaka jest skala tego zjawiska?
- W wielu krajach rozpoczęły się systematyczne badania naukowe na ten temat. Przodują Amerykanie, bo u nich to zjawisko było rozpoznane najwcześniej. Konferencja Episkopatu USA zleciła niezależnej instytucji kryminologicznej przebadanie okresu od 1950 do 2002 roku. Okazuje się, że w ciągu 52 lat pośród około 110 tys. czynnych duchownych stwierdzono 4392 sprawców. Stanowi to prawie 4 proc. badanej grupy.
Tego rodzaju przestępstwa są jednak bardzo ukryte i zakamuflowane, w związku z czym prawdopodobnie nie są to wszystkie przypadki. Badania potwierdzają także podział na tzw. sprawców preferencyjnych, czyli mających zaburzone preferencje seksualne, których jest w porównaniu do reszty sprawców relatywnie niewielu, bo około 16 proc. Natomiast ponad 80 proc. stanowią sprawcy tzw. sytuacyjni.
- Czyli?
- To ludzie z różnymi problemami psychicznymi, które pierwotnie bardzo często nie miały charakteru seksualnego, ale - nierozwiązywane - znalazły ujście w sferze seksualnej. Chodzi także o ludzi po prostu niedojrzałych. To bardzo ważne rozróżnienie, bo w przeciwnym razie prewencja pójdzie w fałszywym kierunku. Obecny stan wiedzy wskazuje na to, że w przypadku sprawców sytuacyjnych - przy innej selekcji kandydatów, przy odpowiedniej formacji w seminarium, takim przypadkom można byłoby zapobiec, a przynajmniej w sposób radykalny je zmniejszyć.
- Czy Kościół w Polsce zrobił już podobne badania jak Amerykanie?
- Badań podobnych do amerykańskich nie bylibyśmy w stanie zrobić. Ze wstępnej analizy, prowadzonej przeze mnie wynika, że za różne przestępstwa seksualne przeciw osobom małoletnim poniżej 15. roku życia w okresie od 2010 do 2013 roku zostało prawomocnie skazanych w Polsce przynajmniej 19 duchownych. Te dane uzyskałem na podstawie odpowiedzi z ponad 250 sądów rejonowych. Liczba może być wyższa o 2-3 wyroki, bo kilka sądów odmówiło mi informacji, choć pytałem tylko o dane jawne.
Zaznaczam, że wciąż jesteśmy na początku drogi, jeśli chodzi o ocenę skali zjawiska w Polsce. Pragnę jednak podkreślić, że Kościołowi naprawdę zależy na tym, aby je dokładnie rozpoznać i aby nic nie zostało zamiecione pod dywan. To jest warunek oczyszczenia, wyeliminowania zagrożenia na przyszłość i wyciągnięcia wniosków dla dobrej formacji kapłańskiej i dla selekcji kandydatów do seminarium. Musimy przy tym pamiętać, że sytuacja w Polsce jest o tyle różna od innych krajów, że stopień instytucjonalizacji problemu w społeczeństwie jest u nas jeszcze we wczesnej fazie. W związku z tym należy od czegoś zacząć, a w tej chwili sprawą podstawową jest kontakt z ofiarami i pomoc dla nich.
- Co Ksiądz sądzi o oskarżonych o pedofilię polskich duchownych z Dominikany?
- Na pewno jest to sprawa bardzo bolesna. Tym bardziej, że mamy do czynienia z osobą, która była w służbie dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej oraz z zakonnikiem, który wydawał się być bardzo oddanym duszpasterzem w odległym i ubogim kraju. Trzeba jednak czekać do wyroku. Tego typu procesy długo trwają. Dowody muszą być niezbite.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?