Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczymy do końca

Rozmawiał Bogdan Przybyło
Krzysztof Świątek: - Mogę zapewnić, że każdy z nas był i jest cały czas bardzo zaangażowany w grę
Krzysztof Świątek: - Mogę zapewnić, że każdy z nas był i jest cały czas bardzo zaangażowany w grę fot. andrzej wiśniewski
Rozmowa z kapitanem III-ligowego Hutnika Nowa Huta KRZYSZTOFEM ŚWIĄTKIEM.

- Do zakończenia rozgrywek pozostały trzy kolejki, a szanse piłkarzy Hutnika na utrzymanie są właściwie iluzoryczne. O co będziecie grali w ostatnich meczach?

- Dopóki będą nawet matematyczne szanse, a mamy w tej chwili pięć punktów straty do bezpiecznego miejsca w tabeli, zakładając, iż najlepszy zespół naszej grupy wywalczy awans, będziemy walczyć o uniknięcie spadku. Zdajemy sobie jednak sprawę, że już nie wszystko od nas zależy, ale my musimy zrobić swoje i wygrać te spotkania. Duże znaczenie będą miały wyniki wyprzedzających nas zespołów, szczególnie Unii Tarnów. Pozostanie więc nam tylko czekać, co zrobią inni. Jeśli jednak nawet wcześniej się okaże, że spadamy, to będziemy walczyć do końca, żeby nikt nam nie mógł zarzucić, iż odpuściliśmy i nie chciało nam się już grać.

- Nikt nie stawia wam zarzutów braku zaangażowania w grę. Nieraz jednak wydawało się, że brakowało wam sportowej złości, determinacji, które powinny cechować drużynę znajdującą się w trudnej sytuacji. Nie za szybko uważaliście, że przeciwnik jest lepszy i musi wygrać?

- Mogę zapewnić, że każdy z nas był i jest cały czas bardzo zaangażowany w grę. Nie poddawaliśmy się z góry, jeszcze przed wyjściem na boisko. Jednak od pierwszego meczu w tym roku, z Podhalem Nowy Targ, nie szło nam. Zwłaszcza, jeśli pierwsi traciliśmy bramkę, co podcinało nam skrzydła. Nieraz także bywało, że uparcie atakowaliśmy, dążąc do zwycięstwa i stwarzaliśmy sobie wiele sytuacji, ale w końcówce meczu przeciwnik wyprowadzał jeden atak, zdobywając decydującego gola. Taki po prostu jest sport. Na boisku nie zawsze są tylko piękne chwile.

- Chyba nie tylko to jest powodem porażek. Jesienią graliście ładnie i skutecznie, zwyciężając we wszystkich meczach na swoim stadionie i plasując się wysoko w tabeli. Wiosną z twierdzy na Suchych Stawach zostały ruiny. Dlaczego tak się stało? Przecież konkurenci mówią, iż umiejętności wam nie brakuje.

- Cały czas się zastanawiamy, co jest przyczyną tego, że przeżywamy taki koszmar. Gdybyśmy wiedzieli, to zapewniam, że od razu wyciągnęlibyśmy wnioski i nie znaleźlibyśmy się w takim położeniu. Nie pracujemy mniej, nie poczuliśmy się za pewnie i nie lekceważymy rywali. Nie możemy jednak nikogo za to winić, co się teraz dzieje, gdyż sami do tego doprowadziliśmy. Nikt tego oczywiście specjalnie nie chciał, zdecydowana większość z nas wywodzi się przecież z Hutnika i jesteśmy mocno związani z nowohuckim środowiskiem.

- Są kłótnie teraz w zespole?

- Nie ma. Nie wytykamy sobie wzajemnie błędów, nie ma złośliwości. My jesteśmy bardzo zżyci, tworzymy jedną, dużą grupę.

- Za to chyba osamotnioną, bo taka jest dola przegranych. Kibiców coraz mniej i w dodatku nie wspierają was w tych trudnych chwilach dopingiem.

- Od dawna na mecze Hutnika nie przychodzą rzesze fanów, ale teraz jest ich rzeczywiście znacznie mniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski