Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walc dla konających

Włodzimierz Jurasz
Tess Gerritsen „Igrając z ogniem”, przekład Andrzej Szulc, Albatros 2016
Tess Gerritsen „Igrając z ogniem”, przekład Andrzej Szulc, Albatros 2016
Od samego progu czuję zapach starych książek, woń zbutwiałego papieru i zmurszałej skóry. Inne antykwariaty, które minęłam przy tej brukowanej kocimi łbami uliczce, miały włączoną klimatyzację i drzwi zamknięte przed upałem, lecz ten jest szeroko otwarty, jakby zapraszał mnie do wejścia”.

Tak zaczyna się powieść „Igrając z ogniem”, najnowszy na naszym rynku thriller Tess Gerritsen, bardzo popularnej także w Polsce pisarki amerykańskiej (przed kilkunastoma dniami odwiedziła nasz kraj, niestety, omijając Kraków).

Na zatłoczonym rynku powieści sensacyjnych panuje tak wielkie bogactwo, że często trudno się zdecydować, po którą pozycję sięgnąć (nie da się przeczytać wszystkiego). Do lektury tej akurat powieści zachęcił mnie - bardzo mi bliski - zarysowany na wstępie klimat antykwaryczny. Skądinąd często przez pisarzy wykorzystywany, by wymienić choćby „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafona czy „Klub Dumas” Artura Perez-Reverte (znany z wersji filmowej - „Dziewiąte wrota” Romana Polańskiego). I tym razem się nie zawiodłem…

Punktem wyjścia intrygi jest znaleziony przypadkowo przez bohaterkę w rzymskim antykwariacie zapis nutowy nieznanego, a (przejmująco) pięknego walca. Gdy bohaterka zaczyna się przygotowywać do publicznego wykonania tej melodii, staje się obiektem przerażających wydarzeń. Pojawia się budzące grozę dziecko, niemniej groźna pani psychiatra, umierają ludzie. Wydaje się, że kupując wspomniane nuty bohaterka sprowadziła na siebie jakąś dawną klątwę.

Powieść toczy się dwutorowo. Z jednej strony we współczesnej Ameryce, gdzie mieszka bohaterka, z drugiej - we Włoszech czasów wojny, w środowisku muzyków żydowskiego pochodzenia, którym zaczyna grozić niebezpieczeństwo ze strony początkowo łagodnie traktujących swych współziomków włoskich faszystów. Do tego ten wątek rozgrywa się w Wenecji, miejscu znakomitym do budowania narastającej tajemnicy. Oczywiście oba wątki w finale idealnie się ze sobą połączą… W jaki sposób - tego oczywiście zdradzić tu nie wypada.

„Powieść „Igrając z ogniem” to także wspaniały hołd złożony muzyce, towarzyszącej człowiekowi, pomagającej mu w różnych chwilach, na różne sposoby. „Grali, żeby skupiając się na muzyce i tylko na muzyce, niczego nie słyszeć, niczego nie czuć i o niczym nie myśleć. Utrzymujcie tempo! Grajcie równo!. Czy nadal gramy czysto? Nie przejmujcie się tym, co dzieje się w tym budynku. Nie odrywajcie wzroku od nut, nie odrywajcie smyczków od strun” - tak zachowują się bohaterowie jednej ze scen tej książki., grając dla umierających.

Ale w tej ponurej historii nie brak i szczypty humoru. Bohaterka, kupując nuty, pobiera paragon. Każdy, kto zna rygoryzm włoskiej Guardia di Finanza, policji skarbowej, wie, jakie to w tym kraju ważne. Także w przypadku turystów…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski