MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Waga

Redakcja
Miałam w domu starą wagę - jeszcze po babci, a może nawet prababci. Waga była nieco zdezelowana, ale nadawała się do użytku, szczególnie wtedy, gdy robiło się ciasto.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Najpierw trzeba było urządzenie wytarować, co polegało na dokładaniu raz z jednej, a raz z drugiej strony różnych ciężarków i doprowadzenie wagi do równowagi. Potem na mosiężne, miejscami cienkie jak papier, szalki mama sypała mąkę, cukier, ważyła jajka. Waga była też jedną z moich ulubionych zabawek, bo - po pierwsze - można było sprawdzić, ile co waży, a po drugie - porównać, czy lalka Kasia przytyła przez ostatnie tygodnie. W takich zabawach gustuje teraz moja wnuczka, która ten wiekowy sprzęt odziedziczyła.

Do wagi przynależą też odważniki: dwukilogramowy, kilogramowy i półkilogramowy z żelaza i dekagramowe - z mosiądzu. Przez dziesięciolecia część tych drobiazgów zdążyła się jednak pogubić, ale nie był to specjalny problem. Jeśli trzeba było zważyć 25 dag (czy - jak dawniej pisano ten skrót - dkg) mąki, wystarczyło na drugą szalkę położyć kostkę masła. Teraz można by się nieźle naciąć przy takim ważeniu, bo kostka masła może równie dobrze ważyć 17, 20 albo 23 dekagramy. Kupując, nikt się zwykle nad tym nie zastanawia, podobnie jak nie zwraca uwagi, że w plastikowym woreczku jest nie litr, lecz 900 ml mleka, a butelka soku, na oko wyglądająca tak samo jak litrowa, mieści go o szklankę mniej.

Tak więc na tradycyjnych, "domowych" wagach i miarach polegać już nie można, ale i odważniki stały się niepotrzebne. W mojej kuchni przetrwała waga z początku lat siedemdziesiątych, kupiona do ważenia... noworodka. A noworodka ważyć trzeba było teoretycznie kilka razy dziennie - przed i po karmieniu, aby było wiadomo, ile zjadł. W owych czasach wszystko robiło się pod sznurek, toteż i karmienie piersią miało mieścić się w normach tak czasowych (regularnie, co 3 godziny i z przerwą w nocy), jak i ilościowych. Oczywiście, przy kolejnych dzieciach nie stosowałam już takiego reżimu, a najmłodszy syn, urodzony już w czasach niemal postkomunistycznych, miał jak byk wypisane w książeczce zdrowia dziecka: karmić na każde żądanie. O ważeniu go przed i po jedzeniu nie było już mowy, toteż urządzenie zachowało się w nienajgorszym stanie i po dziś dzień czasem go używam do ważenia mąki, cukru czy owoców na przetwory.

I co z tego, że wnuki się dziwią, że nie mam wagi elektronicznej, z wyświetlaczem, takiej "jak wszędzie"? Przynajmniej nie muszę się troszczyć o baterie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski