W tangu liczą się głównie emocje Fot. PIOTR POZNAŃSKI
Jaka jest główna idea niedzielnego "Wielkiego tanga dla Mrożka"?
M.S.: - Naszym pragnieniem jest zarazić krakowian tangiem. Chciałbym, żeby wszyscy zatańczyli je na Rynku Głównym z okazji 80. urodzin Sławomira Mrożka. Od razu powiem, że nie trzeba umieć tańczyć. My zresztą będziemy po to, by pokazać to i owo. Będzie o tyle łatwo, że tango argentyńskie opiera się na naturalnych ruchach. To różni je od tańców turniejowych, które zostały wymyślone przez europejskich nauczycieli tańca.
A.S.: - Nam nie chodzi o nie wiadomo jakie show i popisy. To ma być zabawa, rodzaj happeningu. Nie należy tego traktować bardzo serio.
- A strój?
M.S.: - Najlepiej coś wygodnego. Obcasy? No cóż. Wiele kobiet nie ma z nimi problemu nawet na wybojach. Można je założyć. Płyty na Rynku są OK.
A.S.: - Ale, podkreślmy jeszcze raz, nie należy kierować się tym, co pokazuje na przykład telewizja. Tam jest tango standardowe, turniejowe, europejskie. Ono ma bardzo mało wspólnego z tym, czego będziemy starali się nauczyć. Na współczesnej imprezie tangowej nie zobaczymy dziewczyn w kabaretkach czy facetów z różami w zębach. To wszystko jest kostiumem. Wystylizować się można - dla atmosfery. Ale dżinsy i zwykłe buty powinny wystarczyć.
- Przypomnijcie, kiedy i w jakich okolicznościach powstało tango argentyńskie?
M.S.: - Tango wymyślili ludzie młodzi. 20-, 30-latkowie. W czasach, kiedy powstawało, nie było niczym szczególnym. Wszystko zaczęło się w połowie XIX wieku w Buenos Aires - olbrzymim mieście, które na początku XX wieku gigantycznie się rozrastało. Ze względu na sytuację imigracyjną przebywało tam o wiele więcej mężczyzn, siłą rzeczy musieli walczyć o kobiety. Także w tańcu, a tango nadawało się do tego doskonale. W latach 20. w Argentynie było już bardzo popularne. Stamtąd szybko trafiło do Paryża, a wkrótce potem na salony całego świata.
- Na czym polega atrakcyjność tego tańca?
A.S.: - Tango argentyńskie jest tańcem improwizacyjnym. Ludzie przychodzą i tańczą. Istnieją oczywiście pewne elementy, na podstawie których buduje się całą resztę. Ale nie ma twardych struktur, których uczymy się na pamięć. Tango to nauka komunikacji między partnerami.
- Emocje liczą się bardziej od techniki?
M.S.: - Raczej technika dzięki emocjom. Tak tego uczymy.
A.S.: - I dlatego często zamiast powiedzieć: "wyprostuj kręgosłup!" albo "wyciągnij się w górę!", mówimy "wyglądaj dumnie!".
M.S.: - Tak jest prościej. I o wiele skuteczniej niż na przykład zastanawianie się, co i jak trzeba przestawić w swoim ciele. Wtedy taniec przestaje już być tangiem i zabawą.
- Obiecujecie więc, że w niedzielę nie będzie trudno?
M.S.: - Obiecujemy. Najlepszą metodą zresztą jest zacząć bez kombinowania, od prostych rzeczy. Czyli od ładnego chodzenia w harmonii z muzyką. Postaramy się do tego przekonać wszystkich, którzy pojawią się na Rynku Głównym.
Rozmawiał MARCIN WILK
Festiwal Mrożka
"Wielkie tango dla Mrożka" rozpocznie się w niedzielę o godz. 12 na Rynku Głównym, przy kościele św. Wojciecha. W imprezie udział wezmą m.in. Andrzej Kozak i Tomasz Olbratowski. Dzień wcześniej o godz. 18 w ramach festiwalu "Mrożek na XXI wiek" w PWST przy ul. Straszewskiego 22 zaprezentowana zostanie odnaleziona jednoaktówka Mrożka "Jeleń". W czytaniu wezmą udział m.in. Lidia Duda, Edward Dobrzański, Jacek Romanowski i Jerzy Stuhr.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?