Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szlacheckim dworku

DMA
Otoczony drzewami skromny dwór o charakterystycznej formie. Drewniane, bielone ściany i kryty gontem dach. Od frontu - ganek obrośnięty dzikim winem, przed nim - gazon. Wnętrza kryją tradycyjny szlachecki dwór galicyjski. Sama wieś Dołęga położna jest na płaskiej równinie, niedaleko Tarnowa.

Fot. Artur Aulich

DOŁĘGA. Historia piękna i żywa

Pierwszy dwór w Dołędze postawiono około 1820 r. Obecny dwór został wybudowany w 1845 r. przez Teofila Pikuzińskiego. Nowy właściciel nie nacieszył się nim długo; rok później zginął w czasie rabacji chłopskiej.

W czasie powstania styczniowego w Dołędze stacjonowały oddziały powstańców; tu znajdowali opiekę ranni i organizowano nowe oddziały. We dworze bywali m.in. gen. Zygmunt Padlewski i dyktator powstania, gen. Marian Langiewicz. Dziś o tradycjach patriotycznych dołęskiego dworu z 1863 r. świadczą zgromadzone pamiątki: sztandar powstańczy, broń, fotografie i dokumenty.

Artyści i naukowiec

Żywe kontakty z krakowskim środowiskiem kulturalnym zawdzięcza dołęski dwór przede wszystkim Ignacemu Maciejowskiemu, uczestnikowi powstania styczniowego, pisarzowi i publicyście znanym pod literackim pseudonimem Sewer. Wżenił się w Dołęgę i wspólnie z żoną Marią Güntherówną stworzyli dom, który przyciągał takie nazwiska jak Włodzimierz Tetmajer, Lucjan Rydel, Stanisław Przybyszewski, Jacek Malczewski czy Władysław Orkan, by wymienić tylko niektórych. W tym czasie, na przełomie XIX i XX w. we dworze bywali i klasyczny Adam Asnyk, i młodopolski Stanisław Wyspiański. Latem, gdy Sewer przebywał w dołęskim dworze, artystyczne towarzystwo przenosiło się wraz z nim na wieś. Adam Asnyk, oczarowany atmosferą dworu, wielokrotnie wracał do Dołęgi, co pamiętają stare lipy, pod którymi pisał wiersze.

Podobnie silne więzy, jak Sewera, łączyły z Dołęgą prof. Michała Siedleckiego, który tutaj znalazł żonę - Irenę Wolską, do której ojca należał wtedy majątek. Michał Siedlecki był znanym i wybitnym biologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Jagiellońskim. Podróżował m.in. po Egipcie, Cejlonie i Jawie. W latach 20. XX w. był jednym z inicjatorów budowy polskiego portu w Gdyni.

Bohater czy szpieg

W okresie okupacji niemieckiej, leżący na uboczu dwór, był idealnym miejscem dla ruchu oporu. Już we wrześniu 1939 r., po klęsce swojego oddziału, dotarł do Dołęgi mjr Kazimierz Tumidajski, brat Juliana, właściciela dworu. Awansowany do stopnia generała brygady, był komendantem Lubelskiego Okręgu Armii Krajowej.

Najciekawszym wojennym epizodem był chyba pobyt we dworze dr. Józefa Retingera, kontrowersyjnej postaci, wokół której historycy snują domysły i hipotezy, a nic nie jest pewne. Postać nietuzinkowa, specjalność: polityka zakulisowa. Jeden z twórców zjednoczonej Europy. Miał wolny wstęp zarówno na Downing Street 10, jak i do Białego Domu. Retinger był pierwszym Polakiem, z którym o katastrofie w Gibraltarze rozmawiał brytyjski premier. O to, że jest brytyjskim agentem, oskarżano Retingera od czasów I wojny. Do wywiadu brytyjskiego jakoby zaprotegował go Conrad.

Był najstarszym wiekiem cichociemnym (miał wtedy prawie 60 lat!), zrzuconym do kraju. Retinger, po wykonaniu na terenie Polski misji, miał odlecieć do Londynu z lądowiska Jadowniki Mokre, położonego kilka kilometrów od Dołęgi. Było to miejsce lądowań alianckich samolotów w ramach akcji,,Most II" i, ,Most III". Mostami nazywano loty samolotów lądujących w okupowanej Polsce, które po przeładunku natychmiast startowały z powrotem do Londynu via Brindisi (aliancką bazę we Włoszech). Retinger w Dołędze czekał na samolot. Nie dotarł jednak na pokład; najpierw zaaranżowano wypadek bryczki, którą jechał, potem próbowano go... otruć, wykonując wyrok śmierci wydany przez kierownictwo AK (podejrzewano, że jest agentem podwójnym, brytyjskim i radzieckim!). Ostatecznie Retinger wyleciał do Londynu podczas akcji, Most III", w lipcu 1944 r., zabierając raporty, pocztę oraz fragmenty nowej niemieckiej broni - rakiety V-2, a także Tomasza Arciszewskiego, który później został premierem rządu emigracyjnego.

Żywe muzeum

Niewielki (20 ha) majątek ziemski uniknął parcelacji po II wojnie światowej. Pozostał własnością Juliana Tumidajskiego, prawnika z pobliskiego Radłowa, a kiedy zmarł w 1967 r., dwór zamieszkiwała samotnie jego żona, Jadwiga z Wolskich Tumidajska. Jak widać, dwór od początku należy do jednej rodziny, tyle że dziedziczono go po kądzieli, więc nazwiska się zmieniały. W 1973 r. ostatnia właścicielka, Jadwiga z Wolskich Tumidajska przekazała dwór państwu z przeznaczeniem na muzeum. Po kilkuletnim remoncie, w 1981 r., otwarto dwór dla zwiedzających. Ostatnia właścicielka doczekała tej chwili - zmarła miesiąc później, w wieku 91 lat.

Otoczony parkiem modrzewiowy, parterowy dwór zbudowano na planie podkowy. Frontowa część z gankiem, mieszcząca jadalnię, salon i gabinet, pełniła rolę reprezentacyjną. Skrzydła były prywatną domeną gospodarzy: w jednym znajdowały się sypialnie, w drugim - kuchnia i spiżarnia. Za sadem - okazały spichlerz (przeniesiony w 1982 r. z dawnego folwarku Sanguszków w Chyszowie).

W środku odtworzono wnętrza typowego dworku szlacheckiego z XIX w.

Dzieje dworu w Dołędze ściśle wiążą się z polską historią, ale muzeum (oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie) udała się rzadka sztuka - stworzono urocze miejsce, naturalne i pozbawione patosu, gdzie dramatyczną historię poznajemy poprzez zwyczajne losy ludzi, którzy Dołęgę ukochali i stworzyli.

Agnieszka Jaskulska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski