Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W stylu detektywa Rutkowskiego broni krakowskich meleksiarzy

Arkadiusz Maciejowski
Grzegorz Kompa ma 33 lata
Grzegorz Kompa ma 33 lata Andrzej Banaś
Sylwetka. Publikuje swoje zdjęcia z figurką Temidy, choć prawnikiem nie jest. Część przedsiębiorców zarzuca mu, że przypisuje sobie czyjeś zasługi. Inni chwalą go za skuteczność. To Grzegorz Kompa spowodował, że Śródmieście zamieni się znów w „meleksowe eldorado”.

Na spotkanie umawiamy się w jednej z kawiarni na Kazimierzu. Grzegorz Kompa czeka na nas tradycyjnie w obstawie kilku swoich „współpracowników”. - To przedsiębiorcy, którzy mnie wspierają a ja wspieram ich - tłumaczy.

Kompa zachowuje się niczym krakowski detektyw Rutkowski. Kreuje się na tropiciela urzędniczych absurdów i największego obrońcę meleksiarzy. Robi wokół siebie mnóstwo zamieszania, nie ukrywa ambicji politycznych.

Nawet w swoim środowisku ma wielu przeciwników. Część meleksiarzy twierdzi bowiem, że tak naprawdę nie pomaga w osiągnięciu kompromisu z miastem w sprawie uregulowania ruchu wózków elektrycznych w centrum Krakowa. - Przypisuje też sobie nie swoje sukcesy - mówi Radosław Kociumbas z Krakowskiego Stowarzyszenia Rozwoju Turystyki Ekologicznej „4Kraków”.

Inni meleksiarze go bronią a część radnych chwali za skuteczność i zaangażowanie w sprawy miasta. - To jego działania doprowadziły m.in. do tego, że podczas przebudowy płyty dworca autobusowego przy ul. Bosackiej ostatecznie przygotowana została dobra organizacja ruchu i nie doszło do paraliżu okolicznych ulic m.in. Lubicz czy Rakowickiej - mówi Małgorzata Ciemięga, przewodnicząca Rady Dzielnicy II Grzegórzki.

Z ziemi włoskiej do polskiej

Grzegorz Kompa ma 33 lata. Urodził się w Krakowie, ale dzieciństwo spędził we Włoszech, w Rzymie. - Moi rodzice po prostu wyjechali tam do pracy a ja z nimi - wyjaśnia.

Pod Wawel wrócił 10 lat temu. - W Europie rozpoczynał się wtedy kryzys. Uznałem, że czas wracać do Polski i tu znaleźć jakieś zajęcie. We Włoszech pracowałem chwilę w branży budowlanej, ale to nie było to, co chciałem robić. Kupiłem więc bilet i wróciłem do Krakowa - opowiada Grzegorz Kompa. Niedługo potem po raz pierwszy związał się z branżą meleksową. - Znałem język włoski i chciałem to wykorzystać. Zacząłem więc pracować jako zwykły kierowca meleksa. Następnie sam prowadziłem firmę turystyczną oferującą przejazdy meleksami - wyjaśnia Grzegorz Kompa

W 2010 r., gdy urzędnicy miejscy planowali wyznaczyć sztywne trasy, którymi poruszać miałyby się meleksy z turystami, Kompa z grupą kilkunastu przedsiębiorców założył Ogólnopolskie Stowarzyszenie Pojazdów Ekologicznych. I został wybrany na prezesa stowarzyszenia. - Powstało, by prowadzić dialog z miastem, gdy zaczęły pojawiać się różne propozycje zmian. Przedsiębiorcy z branży meleksowej zaufali mi wtedy i ufają do dziś - tłumaczy.

Między różnymi grupami meleksiarzy w tamtym okresie trwała jednak prawdziwa wojna. Powstało więc alternatywne Krakowskie Stowarzyszenie Rozwoju Turystyki Ekologicznej „4KRAKÓW”. W marcu 2011 r. nieznani sprawcy podpalili garaż przy ul. Wrzesińskiej, gdzie spłonęły cztery meleksy należące do firm zrzeszonych w OSPE. Miało to być pokłosie walki o miejsca postojowe przy pl. Mariackim.

Ostatecznie policja umorzyła śledztwo, konflikt między wrogimi grupami meleksiarzy przycichł, ale wciąż trwa.

Kto jest ojcem sukcesu w sprawie ul. Grodzkiej?

- Jest jak ryba, która co jakiś czas wypływa na powierzchnię i robi wokół siebie szum - mówi osoba znająca Grzegorza Kompę. Swoją ofensywę rozpoczął po tym, gdy okazało się, że prezydent Jacek Majchrowski planuje radykalnie zmniejszyć liczbę wydawanych zezwoleń uprawniających do jazdy po centrum Krakowa.

Kompa na Facebooku publikuje swoje zdjęcia m.in. z figurką Temidy a na Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa regularnie przytacza opinie prawne mające świadczyć o tym, że prezydent bezprawnie wprowadza kolejne ograniczenia dla meleksów. Sam przyznaje jednak, że prawnikiem nie jest. Przed powrotem do Polski, w Rzymie ukończył technikum i z wykształcenia jest biegłym handlowym. - Jako OSPE korzystamy z trzech różnych kancelarii prawnych opłacanych przez samych przedsiębiorców. Pozwala nam to prowadzić skuteczną walkę z absurdami, które często chcą wprowadzać w życie urzędnicy, próbując ograniczać możliwości pracy legalnie działającym przedsiębiorcom - tłumaczy prezes OSPE. - Ja jestem tylko twarzą tej walki, osobą która prezentuje racje właścicieli meleksów.

Członkowie konkurencyjnego „4Kraków” zarzucają mu jednak, że sprytnie stara się podszywać pod cudze sukcesy. Kilka dni temu na Facebooku napisał: „Ruch turystyczny wraca na ul. Grodzką w Krakowie panie Prezydencie Jacek Majchrowski !”.

W 2013 r. prezydent zakazał bowiem meleksom wjazdu na trzy ulice w centrum Krakowa m.in. właśnie na ul. Grodzką. Trzy miesiące temu sąd uznał jednak, że władze miasta naruszyły prawo wprowadzając taki zakaz. - Sęk w tym, że pan Kompa nie uczestniczył w procesie składania skargi do sądu na ten zakaz. Robiło to nasze stowarzyszenie i tylko część ludzi z OSPE - mówi Radosław Kociumbas. - Poza tym, pan Kompa myli się twierdząc, że sprawa jest już w pełni wygrana. Zespół prawny wniósł o kasację wyroku. Zobaczymy, jakie będzie rozstrzygnięcie - dodaje Kociumbas. Sam Kompa odpiera te zarzuty i twierdzi, że miał realny wpływ na walkę o powrót meleksów na Grodzką.

Kompa może odtrąbić swoje zwycięstwo w innej sprawie. Doprowadzi ono jednak do tego, że wróci „meleksowe eldorado”. Wczoraj prawnicy wojewody małopolskiego uchylili zarządzenie prezydenta ograniczające liczbę meleksów w centrum. Miało ono uporządkować ruch tych pojazdów w strefie A i B oraz ukrócić regularne łamanie wszelkich przepisów przez meleksiarzy. Tymczasem prawnicy wskazali m.in., że prezydent powoływał się na nieodpowiednią podstawę prawną do planowanych zmian (więcej w ramce).

To Kompa od samego początku, podpierając się opiniami prawników, powtarzał, że ewentualne regulacje dotyczące meleksów nie mogą być wprowadzone zarządzeniem w takim kształcie, tylko np. uchwałą Rady Miasta Krakowa. I to m.in. Kompa składał skargi do wojewody. - Mniejsza o to, czy zachowuje się jak showman i na ile sam zna się na prawie. Decyzja wojewody pokazuje, że w tym, co mówił, było wiele racji - mówi radny Aleksander Miszalski, który zna Kompę z posiedzeń Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa.

Co znamienne jednak, kwestia ograniczeń dla wózków elektrycznych, która teoretycznie powinna łączyć meleksiarzy, również ich podzieliła. W „4Kraków” zarzucają Kompie, że jego kategoryczna postawa i frontalny atak na urzędników miejskich powodował, że ciężko było o kompromis. - Oczywiście zgadzamy się, że zaproponowana forma zmian nie była odpowiednia, ale bez chęci porozumienia z miastem będziemy tylko narażeni na kolejne uderzające w nas pomysły - twierdzi Kociumbas.

Kompę bronią współpracujący z nim meleksiarze. - On jest ideowcem i jest skuteczny. Poświęca mnóstwo energii bo chce sprawiedliwości społecznej. Nie godzi się, by dyskryminowani byli meleksiarze, którym chce się ograniczać możliwość legalnej pracy - mówi Kazimierz Hruzik Mazurkiewicz, właściciel firmy meleksowej MMHM. - Tym bardziej go cenimy bo przecież on nie ma w tym bezpośredniego interesu. Nie prowadzi już swojej firmy meleksowej - dodaje Kazimierz Hruzik Mazurkiewicz.

Od meleksów do lokalnej polityki

Kompa sam przyznaje, że na życie zarabia teraz doradzając innym przedsiębiorcom. - Mam doświadczenie w tej branży i się nim dzielę. Podpowiadam np. gdzie najlepiej jeździć meleksem a gdzie nie, prowadzę szkolenia jak podchodzić do klienta itd. Łącznie doradzam kilkudziesięciu firmom - przyznaje.

Nie ukrywa jednocześnie swoich planów polityczno-samorządowych co od razu rodzi u wielu osób podejrzenia, że walkę w sprawie meleksiarzy wykorzystuje do wypromowania swojej osoby. - Jestem w trakcie tworzenia organizacji która nazywać ma się Porządek Nowych Ludzi. Myślę, że w tym roku wszystko uformujemy i prawdopodobnie w kolejnych wyborach samorządowych wystartujemy - deklaruje. - Ale zaznaczam od razu. Tu nie chodzi o moje ambicje polityczne. Potrzebne są zmiany, przewietrzenie urzędu, nowi ludzie, aby coś w Krakowie się zmieniło na lepsze - deklaruje. Nie chce jednak na razie zdradzać, z kim będzie budował Porządek Nowych Ludzi.

Koniec rewolucji

Wojewoda Małopolski uchylił obowiązujące od początku stycznia nowe zasady wjazdu meleksów do centrum Krakowa. Oznacza to koniec rewolucji, która miała ograniczyć liczbę pojazdów elektrycznych w strefie A i B.

Przypomnijmy, że zgodnie z zarządzeniem prezydenta Krakowa od 1 stycznia do centrum wjeżdżać mogło w ciągu doby maksymalnie 65 pojazdów. Przed Nowym Rokiem takie prawo przysługiwało ponad 200 meleksom. Prawnicy wojewody uznali jednak, że zarządzenie ma wady prawne i dlatego przestanie obowiązywać już w poniedziałek. Ponownie znikną więc limity przyznawanych wjazdówek a na ulice wokół Rynku Głównego powrócą dziesiątki meleksów, które przez ostatnie dwa tygodnie nie mogły się nimi legalnie poruszać. Urzędnicy zapowiadają jednak, że z ograniczeń nie zrezygnują i będą chcieli wprowadzić je ponownie. - Wkrótce przystąpimy do opracowania nowych przepisów - mówi Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Majchrowskiego. (PD)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski