FOT. DANIEL WEIMER
- Pamięta Pan swój pierwszy mecz w ekstraklasie?
- Uhm, pamiętam.
- Teraz ma Pan za sobą debiut na jej zapleczu. Da się to jakoś porównać?
- To zupełnie inne mecze. W pierwszej lidze walczy się mocniej. Gra jest fizyczna. Trzeba być bardzo, bardzo wybieganym, dużo walczyć. Ciężej mi się grało teraz w Kolejarzu, niż debiutując w ekstraklasie.
- A trema była na podobnym poziomie?
- Nie, ogólnie przed tym niedzielnym meczem tremy nie było. Bardziej stresowałem się przed debiutem w ekstraklasie.
- Właśnie takiej pierwszej ligi Pan się spodziewał?
- Ten pierwszy mecz nie wyszedł mi tak, jakbym chciał. Jak mówiłem, było ciężej niż się spodziewałem. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie już tylko lepiej. Już wiem, jak to wszystko wygląda od kuchni.
- Bardziej był Pan zadowolony z debiutu w ekstraklasie?
- Lepiej mi się wtedy grało, tak powiem.
- Czyli Jaworzna nie opuszczał Pan w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku?
- Nie byłem z siebie zadowolony. Wiem, że stać mnie na więcej, Wiadomo, pierwszy mecz, nowa drużyna, nowe realia. Trzeba się jak najszybciej do tego przystosować i grać jak najlepiej.
- Z Przemysławem Cecherz o swoim występie w cztery oczy Pan rozmawiał?
- Nie, nie. Na razie jeszcze nie rozmawialiśmy.
- Z Tychami zagrał Pan od pierwszej minuty, czyli wychodzi na to, że wygrał walkę o miejsce młodzieżowca w składzie Kolejarza.
- Nie wiem, jak to będzie w następnych spotkaniach. Cały czas jest rywalizacja, każdy może grać i tyle.
- Pomysł z obowiązkiem gry młodzieżowca się Panu podoba?
- Dla mnie takich piłkarzy powinno grać dwóch, a może nawet trzech. Tylko tak, kiedy grają młodzi chłopacy, da się moim zdaniem polską piłkę uratować. Wtedy nie byłby sprowadzany tzw. szrot z zagranicy. Stawianie na Polaków, młodzież to dobry kierunek.
- W poprzednim sezonie Pana nowy zespół był królem wyjazdów. Remis z GKS to dobry prognostyk?
- Wiadomo, że pojechaliśmy do beniaminka, a takie zespoły w pierwszych kolejkach zawsze chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Grają agresywnie. Wydaje mi się, że wynik remisowy jest dobrym rezultatem, chociaż wiadomo, że wybraliśmy się tam wygrać i jeszcze lepiej rozpocząć sezon.
- GKS Tychy zagrał jak rasowy beniaminek?
- Tak. To waleczny zespół. Mecz był taki, że ani z jednej, ani z drugiej strony nie było jakiś klarownych sytuacji. Typowe spotkanie na remis.
- To dobrze, że przed wami dwa starcia z kolejnymi beniaminkami?
- Nie wiem, nie znam za bardzo tych drużyn. Za bardzo na ten temat nie mogę się wypowiadać. Jednak z tego, co się orientuję, Miedź Legnica to dobry zespół, więc znowu trzeba będzie dużo biegać, walczyć, żeby zdobyć punkty. Mam nadzieję, że zaczniemy wygrywać.
- Po pucharowym meczu z Pelikanem Łowicz szkoleniowiec zarzucił wam brak większego zaangażowania, koncentracji. Teraz dogoniliście wynik, czyli pretensji mieć nie powinien.
- No tak, mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie nam wszystko wychodziło lepiej. Teraz może brakuje nam jeszcze świeżości. Myślę, że jeszcze dwie, trzy kolejki i wrócimy na dobre tory.
- Nie szkoda porażki w Pucharze Polski? To mogła być wielka przygoda.
- Był to pierwszy mecz o stawkę i w tej sytuacji zawsze może coś nie wypalić, nie zagrać. Wyszło w niedzielę, jak wyszło. Nie ma co się martwić. Trzeba zakasać rękawy i robić wszystko, żeby zdobywać punkty.
Rozmawiał ŁUKASZ MADEJ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?