MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W niedźwiedzim uścisku

Andrzej Kozioł
Elviro Andriolli, ilustracja do IV księgi „Pana Tadeusza”
Elviro Andriolli, ilustracja do IV księgi „Pana Tadeusza” Fot. archiwum
Zwierzęta i ludzie * Wojtek, niedźwiedź, który trafił na pomniki * Baśka Murmańska maszeruje w defiladzie * Niedźwiedzica na Balu * Smorgońska Akademia i jej legenda

Niedawno, w rocznicę bitwy pod Monte Cassino, w krakowskim parku Jordana odsłonięto niezwykły pomnik.

Kiedy dr Henryk Jordan zakładał park, w którym narodziła się krakowska piłka nożna, myślał nie tylko o fizycznym, ale także duchowym rozwoju młodzieży. Dlatego znalazły się w nim popiersia znakomitych Polaków dłuta Alfreda Dauna i Stefana Korpala, a dokładnie przed stu laty, w 1914 roku, pomnika doczekał się sam założyciel parku, jego popiersie stanęło na wysokim postumencie otoczonym różami.

Część popiersi, zwanych niegdyś biustami, przetrwała okupację, ocalona przez kamieniarza Franciszka Łuczywę, część przepadła, od kilku lat powstają nowe i park Jordana powoli zamienia się w marmurowo-brązowy narodowy panteon. Od kilku dni znalazł się wśród polskich bohaterów jeszcze ktoś, żołnierz armii Andersa, uczestnik bitwy pod Monte Cassino – niedźwiedź brunatny o imieniu Wojtek.

Oczywiście tu i ówdzie – na przykład w Madrycie – można trafić na niedźwiedzie pomniki, wprawdzie heraldyka zna niedźwiedzie wizerunki (miał go w swym herbie papież Benedykt XVI, miał Kmicic, któremu przyśniło się, iż niedźwiedź pokąsał trąbę, taką, jaka widniała w klejnocie Radziwiłłów, co pan Andrzej uznał za dobry omen), ale zazwyczaj chodziło o niedźwiedzia anonimowego, a nie o konkretnego, znanego z imienia. Zresztą krakowski pomnik Wojtka to niejedyny hołd złożony zwierzęcemu żołnierzowi. Ma swój pomnik i tablicę pamiątkową w Edynburgu (w tamtejszym zoo zakończył życie), stanął na cokole w angielskim miasteczku Grimsby, w Żaganiu, w Szymbarku, a w londyńskim Instytucie Sikorskiego można podziwiać przedstawiającą go rzeźbę.

Wojtek – kupiony podobno za kilka puszek konserw – nie był ani pierwszym, ani jedynym niedźwiedziem związanym z polskim wojskiem. W 1918 roku powstał w Murmańsku polski batalion, jego żołnierze kupili od miejscowych myśliwych białą niedźwiedzicę. Baśka Mur-mańska przez Anglię dopłynęła wraz z żołnierzami do Gdańska, a rok później wzięła udział w warszawskiej defiladzie, podobno maszerując na dwóch łapach. Niestety, nie pożyła długo; zerwała się z łańcucha i zginęła podczas kąpieli w Wiśle, zabita widłami przez chłopów. Jej historia, opisana przez Eugeniusza Małaczewskiego, trafiła do przedwojennych szkolnych czytanek, a sama Baśka znalazła się po wypchaniu w Muzeum Wojska Polskiego.

Życie niedźwiedzi wśród ludzi zazwyczaj nie trwało długo. Młode niedźwiadki, traktowane niczym psy lub inne domowe zwierzęta, najczęściej zabijano, kiedy dorastały i stawały się kłopotliwe dla właścicieli. Sporo tych zwierząt trzymano w polskich dworach i pałacach, zwłaszcza na Litwie i na wschodzie Rzeczypospolitej. Nic więc dziwnego, że kiedy jeden z Potockich wypił zbyt wiele na balu w Horyhorkach w oszmiańskim powiecie i żadna z dam nie chciała z nim tańczyć, wybiegł na dziedziniec, spuścił z uwięzi niedźwiedzicę i wprowadził ją do sali balowej. Oczywiście wybuchła panika, partnerkę Potockiego wyprowadzono, bal został przerwany.

Podobno Wojtek nosił podczas bitwy skrzynie z amunicją. Być może, tym bardziej, iż w źródłach można znaleźć wiele wiadomości o pracujących niedźwiedziach. Ba, niektóre podobno obracały nawet rożny z pieczystym, cierpiąc zapewne tantalowe męki, bo przecież są niedźwiedzie niezwykłymi żarłokami. Zresztą skoro pieczenie obracały nad ogniem psy, dlaczego nie mogły tego robić niedźwiedzie...
Jeszcze dziesięć lat temu w Bułgarii można było oglądać tańczące niedźwiedzie, a wcześniej po całej Europie wędrowali niedźwiednicy. Bułgarskim niedźwiedziom przyszła z pomocą... Unia Europejska, która postawiła twarde warunki: albo zwierzęta przestaną dostarczać rozrywki, albo Bułgaria nie zostanie przyjęta do europejskiej wspólnoty. Dzisiaj niedźwiedzie weterani żyją w specjalnych ośrodkach, a miejscowi narzekają, że dzieje się im lepiej niż ludziom.

Nauka tańca była okrutna; zwierzęta umieszczano w pomieszczeniu o rozgrzanej podłodze. W całej Europie, dzięki artykułowi, który w 1865 roku ukazał się w „Le Monde Illustré”, słynna stała się niedźwiedzia akademia w Smor-goniach na Litwie. Rzeczywiście tresowano tam niedźwiedzie i małpy, ale akademia rychło obrosła legendami. Opowiadano o zwierzęciu, które samo wróciło do uczelni, aby ukończyć wyższy kurs tańca. O niedźwiedziu, który spotkawszy na kładce Francuza, cofnął się, mówiąc: Passez, s’il vous plait...

Jeszcze stosunkowo niedawno niedźwiedzie mięso trafiało na stoły. Najlepszym dowodem „Pan Tadeusz”, gdzie Sędzia po dramatycznym finale łowów powiada:

Uręczamy, że niedźwiedź
zabity dziś w boru
Przez dwa lata wystarczy
na kuchnię klasztoru.

Po co sięgać po „Pana Tadeusza”, a więc do początku XIX wieku, skoro niedźwiedzie jadano o wiele później. Ryszard Kiersnowski tak pisał w pracy „Niedźwiedzie i ludzie w dawnych czasach. Fakty i mity”:

W jednym z opowiadań Sabały, zanotowanym przez Stanisława Witkiewicza, znajduje się opis (...) uczty, urządzonej bezpośrednio po zabiciu zwierza: „Niedźwiedź! Idzie, rusa kudłami, jak Madziar gaciami” Sabała strzelił, „patrzem, a mu ta oczy mgłom zielonom zasły, ale jesce mruga, hej! (...) Co tchu nakładli my ognia, Józek wątrobe piok, ja zaś sadła nawinął na patyk, wnet naciurało to w kapelus. Pojedli mu sytno, ino soli nam chybiało – onoby jesce lepse było ze solom. Bo, niedźwiedzie mięso je godne.”

Kiedy indziej tenże Sabała śpiewał o Janosiku:

Idzie se Janicek popod
zieleniny
Piska się i śpiewa, pojad
niedźwiedziny
– było to bowiem mięso godne góralskiego herosa.

Piosenka ta żywa była jeszcze w niedawnych latach jako przyśpiewka, która mogła dotyczyć każdego górala:

Idem jo se idem popod
zohyliny
Leko i se kroco, zjodek
niedźwiedziny.

Biedne niedźwiedzie prawdopodobnie od zawsze dostarczały mięsa. O niedźwiedzinie pisano od starożytności, chociaż nie wszystkie części tego zwierzęcia uznawano za nadające się do spożycia. Według Pliniusza spożycie niedźwiedziego mózgu doprowadzało do szaleństwa, w niektórych kulturach za niejadalne uchodziły także wątroba oraz śledziona, gdzie indziej bardzo cenione.

Nasza przeciętna wiedza o niedźwiedziu-dostarczycielu mięsa sprowadza się do przekonania, iż starzy Polacy z upodobaniem zjadali niedźwiedzie łapy. Utwierdza nas w tym zdanie Marcina Kro-mera, stwierdzające, że łapy niedźwiedzie wraz z palcami stanowią znany przysmak.

Kromerowi wtóruje Karol Ogier, sekretarz francuskiego ambasadora, który zanotował w 1636 roku, iż łapy niedźwiedzie uchodzą za przysmak na stołach magnatów i że je zwyczajnie podają przy biesiadach z wyszukanymi potrawami. Dodajmy jednak, że francuski dyplomata swoją opinię opierał na zasłyszanych opowieściach. Jego spostrzeżenia potwierdził Bernard O’Connor, pisząc: Polacy umieją też przyrządzać łapy niedźwiedzie przy pomocy soli i octu, i utrzymują, że jest to świetna potrawa.

Coś musi być na rzeczy, skoro w 1665 roku na weselu Sobieskiego z Marysieńką podawano nie tylko ogony bobrów (nawiasem mówiąc, uchodziły one za postną potrawę!), nie tylko łosiowe chrapy, ale także łapy niedźwiedzi. Uczta była więc prawdziwie staropolska, jak w popularnej niegdyś piosence:
Łosie chrapy, misia łapy
jadły dawne pany,
Dziś robaki i ślimaki jedzą
jak bociany.

Jedna z ostatnich wiadomości o niedźwiedzich łapach pochodzi z końca XVIII wieku, kiedy to Jan Krzysztof Kluk stwierdził, że niedźwiedzinę Amerykanie jedzą, ma być smaku podobnego świninie, lecz niestrawne; nasze kuchnie tylko łapami nie gardzą.

Niestety, nawet w słynnej książce kucharskiej Stanisława Czernieckiego nie znajdzie się przepisu na potrawę z niedźwiedzich łap...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski